Hangar
-
Hangar rozciąga się na tereny wszystkich czterech stref. Skrajne obszary służą jako pasy startowe dla statków go wymagających, a także śluzy. Aktualnie, nawet śluzy są zastawione i choć mogło by się zmieścić jeszcze nieco statków, tłok zgromadzonych ludzi jest naprawdę ciężki do zniesienia.
-
Post startowy dla Maksa
Max mógł się właśnie zastanawiać, dlaczego strażnicy przychodzą i wychodzą coraz bardziej poirytowani. Statek od jakiegoś czasu stał w miejscu i ciężko było ustalić, dlaczego. Mógł być też niezadowolony ze swojej aktualnej sytuacji. Przykuty do ściany i solidnie zakneblowany, ogołocony z noża czy zębowych ozdób. Oczywiście wiedział, gdzie się znajdowały, jednak nie mógł doń dosięgnąć.
-
Max
Rozgląda się i sprawdza jak jest przukuty
oraz jak solidnie przy dobrej okazji spróbuję użyć ostrza w łapie jeśli zabezpieczenie padło bądź przywołać strażnika i spróbować coś zdziałać zębami
-
W sumie mógłby spróbować skorzystać z ostrza w ręce. Knebel uniemożliwiał mu skorzystanie z zębów albo wołanie kogokolwiek. Łańcuchy utrzymywały jego ręce dość wysoko. Najwyraźniej nikogo nie obchodziło, jak niewygodnie był przewożony.
-
Max
Próbuje zrobić cokolwiek ostrzem
-
Robiąc owe “cokolwiek”, dźgnął się lekko w rękę. Nie była to poważna rana. Udało mu się jednak wysunąć ostrze pod obręcz kajdan. Może dałoby się je przeciąć?
-
Max
No to warto spróbować lepsze to niż lecenie do więzienia na dożywocie i czekanie tam aż przywrócą karę śmierci
-
Całkiem możliwe, że już ją przywrócono. Ciężko to wiedzieć z perspektywy więźnia. Udało mu się uwolnić jedną z rąk z cichym trzaskiem. Na szczęście, nie przywołał to uwagi strażników. Przynajmniej na razie.
-
Max
Próbuje uwolnić drugą rękę a potem usta jeśli w kajdanach ma jeszcze nogi to je też i potem idzie po swoje rzeczy
-
Udało mu się uwolnić drugą rękę i nagle usłyszał, że nadchodzi strażnik. Co zamierzał z tym zrobić?
-
Uwalnia sobie głowę chyba że ma nogi w kajdanach to najpierw je a potem próbuje zabić strażnika
-
Niestety, zabrakło mu czasu i nim się obejrzał, dostał solidnie od strażnika prądem. Ostatecznie stracił przytomność słysząc, jak strażnik woła o wsparcie. Gdy ponownie się obudził, zorientował się, że jest gdzieś indziej.
Zmiana tematu
-
cedell & Radio
Przed wejściem do hotelu było już o wiele luźniej. Ludzie chodzili tu i tam, pewnie znudzeni. Co kilka metrów ustawiony był kolejny statek, czasem otoczony przez swoich pasażerów. Z pobliskiego wycieczkowca dochodziła jakaś muzyka. W stronę ich dwóch potoczyła się piłka.
-
— Hmm? — Wystawił nogę, by zatrzymać piłkę. Spojrzał w poszukiwaniu osoby, do której mogła ona należeć.
-
Rozejrzał się. — Ktoś tutaj jeszcze gra w piłkę. Dobrze wiedzieć.
-
W ich stronę przybiegł mały chłopiec, wyraźnie niepocieszony, że znaleźli jego piłkę.
— Przepraszam, czy mogę dostać moją piłkę?
-
Post startowy dla Maxwella
Emil czuł narastającą nudę. Czy miał to z siebie, czy może że słyszanego niedaleko głosu dziewczyny, która światu obwieszczała jak się nudzi, tego nie wiedział. Tak czy inaczej, miał wokół siebie wiele statków i choćby chciał, nie miał szansy wystartować w najbliższym czasie.
-
Post startowy dla Wiewióra
John mógł robić co chciał. Uplasował się że swoim ‘kamperem’ dosyć daleko od punktu kontrolnego, więc nie zbierał się na to, by jego pojazd miał zostać sprawdzony. Poza odgłosami dzieciaków grających w piłkę to nie słyszał wiele.
-
Czekanie. Nie znosił tego. Czemu nie mogło to polegać na priorytecie danego statku, tylko koniecznie na jakiejś kolejce? Wysiadł i włączył alarm (czy jakkolwiek inaczej to zabezpieczył), aby nikt nie ukradł tych przesyłek. Skoro już tu utknął, to może lepiej pozna to miejsce? Nigdy wcześniej nie było go na takiej stacji, więc czas zacząć zwiedzanie! Już z poziomu hangaru mógł dostrzec jakieś ciekawe miejsca lub osoby?
-
— Jasne — Sebastian schylił się po wcześniej wspomnianą piłkę i zabrał ją spod nogi mężczyzny. — Łap! — rzucił ją chłopcu.
-
W takim razie, pora rozprostować nieco kości. Wysiadł ze “swojego” pojazdu, włączył alarm i ruszył na poszukiwania jakichś większych ludzkich zbiorowisk. Trzeba sprawdzić, czy nie wyszedł z wprawy. Tak, taka wymówka na powrót do nałogu Johnowi pasuje.
-
Radio i cedell //reszta po odpisie Radia
Dzieciak umknął z piłką, dziękując uprzednio.Wiewiór
Sporo ludzi zebrało się wokół wycieczkowca. Ze środka brzmiała muzyka a kilku mężczyzn, pomimo usilnych zakazów, wyszło zapalić.Maxwell
Dostrzegał statki wielu rozmiarów i kształtów. Gdzieniegdzie biegały dzieci, pomiędzy nimi zapodział się nawet czyjś pies. Zawsze mógł do kogoś podejść lub po prostu iść przed siebie.
-
O, impreza, miejsce idealne do krótkiego treningu. Tak, John już widzi okradanie innych jako trening, przydatną umiejętność lub coś w tym rodzaju. A chyba nikt nie chce wyjść z wprawy w robieniu tego co się lubi, prawda? Ruszył więc w kierunku wycieczkowca.
-
Wiewiór
Dotarł tamże. Poza fajkami czuł jeszcze zapach alkoholu, jednak nie mógł się domyślić, jakiego. Ludzie spojrzeli na niego może raz, kompletnie się nie przejmując.
-
Super. Zaczął przechadzać się po jachcie, szukając ludzi mocno upojonych alkoholem, takich chwiejących się, leżących i tak dalej. Unikał jak mógł tych nieco agresywniejszych. Wiedział doskonale, że niektórym piwo potrafi dodać sił, zamiast powalić na ziemię…
-
W końcu dostrzegł kolesia w sumie śpiącego pod jednym ze stolików. Spędzał on miło czas na drzemce, nieświadomy obecności nieproszonego gościa.
-
John rozglądnął się czy aby wszyscy mają go gdzieś. W końcu świadkowie to najgorsze co może spotkać takiego kieszonkowca. Gdyby okolica była czysta, chłopak podszedłby do nieprzytomnego i niepostrzeżenie zacząłby okradać jego kieszenie, próbując sprawiać wrażenie jakby chciał go ocucić, bądź pomóc mu w jakikolwiek inny sposób.
-
Markus wzruszył ramionami i ruszył w swoją stronę, szukając dogodnego miejsca na rozwieszenie ogłoszenia.
-
Wiewiór
Co ciekawe, tak właśnie było. Jakby tak trochę pechowo dla tego gościa.Stópka
Wyszedł na zewnątrz i napotkał widok, który widział już wcześniej. Czas odnaleźć lecznicę. Może warto zapytać o drogę?
-
Radio
Idąc przed siebie, dotarł ostatecznie do schodów prowadzących na antresolę po as hangarem. Tamże znajdował się bar i stołówka. Był to więc dość często odwiedzany obszar.
-
W takim razie zaczął sprawdzać zawartość wszystkich kieszeni tego typa, starając się robić to w miarę niepostrzeżenie, udając przy tym jakieś pomaganie gościowi, cucenie go i inne tego typu rzeczy.
-
theslowestfootintheeast Soviet Dust Pandemia Arsyntia Metro 2035 Zorze Onaliah last edited by theslowestfootintheeast
Szukał więc jakiegoś funkcjonariusza policji lub kogoś z ochrony. Tacy ludzie wydaje się, że wiedzieliby, gdzie taka lecznica jest.
-
Znalazł tamże portfel i paczkę gum. Ludzie nadal go ignororwali.
-
Schował portfel do kieszeni i oddalił się od nieszczęśnika na dosyć sporą odległość, by móc przyjrzeć się zawartości portfela.
-
Ktoś nagle roześmiał się głośno. Portfel okazał się być niemalże pusty. Facet za to przewrócił się na drugi bok i zaczął chrapać.
-
Hm. Ruszył dalej, w poszukiwaniu innych ciekawych rzeczy. Obecnie nie miał co robić, to rozglądał się za jakąś rozrywką.
-
Rozglądnął się za źródłem owego śmiechu. Nagle zaczął się martwić, że ten gość to mogła być jakaś pułapka, albo jakiś żart.
-
Maxwell
W pewnym momencie spostrzegł grupkę kolesi grających w pokera. Chyba nie mieli oni stołu, bo grali na jakiejś walizce.Wiewiór
— Ktoś cię zdążył wyprzedzić, młody, — usłyszał głos niedaleko i spostrzegł faceta. — Ale powodzenia następnym razem.
-
Sebastian ruszył w kierunku baru, wyciągając jedną gumę i wkładając ją do buzi.
-
Tak, to było dobre miejsce. Przykleił ogłoszenie do ściany za pomocą taśmy i udał się na stołówkę. Mógłby coś przekąsić.
-
cedell
No i w końcu został sam. Z wycieczkowca dochodziły śmiechy, a niedaleko znów dostrzegł chłopca, z którym jeszcze przed chwilą rozmawiał.Radio
Zmiana tematuStópka
— Zgubiłeś się, przystojniaku? — Jakby na zawołanie wyrosła przed nim dziewczyna w ochroniarskim wdzianku i z parą przeciwsłonecznych okularów.
-
theslowestfootintheeast Soviet Dust Pandemia Arsyntia Metro 2035 Zorze Onaliah last edited by theslowestfootintheeast
- To prawda, zgubiłem się, a w szczególności zgubiłem moją mamę. - odpowiedział, jednocześnie żartując z tego, że niby zgubił swoją matkę. - Nie wie pani, gdzie jest może lecznica? Tam chyba powinienem znaleźć moją mamę. - dodał, ciągnąc żart dalej.
-
// HOOFMAN! //
-
Przyglądał mu się z zaciekawieniem, wciąż idąc przed siebie.
-
-
cedell
W końcu piłka znów potoczyła się mu pod nogi.
— Mógłbym założyć, że chciałby Pan z nami zagrać. — Chłopiec zaśmiał się cicho.Stópka
— Oczywiście, zawsze chętnie potowarzyszę przystojnemu czubkowi. — Od razu wzięła go pod ramię i zaczęła prowadzić. Całkiem… bezpośrednia.
-
- Granie debile zawsze ma jakieś korzyści. - pomyślał zadowolony.
-
Uśmiechnął się pod nosem. — Nie te lata, ale warto spróbować. — podbił piłkę do góry i kopnął ją do chłopca.
-
Stópka
Zmiana tematucedell
Chłopak odbił lekko piłkę. Spomiędzy statków wybiegła dziewczynka z warkoczykami i znów kopnęła piłkę w stronę Sebastiana.
-
— Zupełnie jak moja córka. — zaśmiał się pogodnie i odkopnął piłkę w stronę dziewczynki.