Stołówka
-
Stołówka potrafi zaspokoić wiele żołądków. Niekoniecznie serwuje najwykwintniejsze przysmaki, jednak jedzenie w niej jest znośne. W czasie zamknięcia jest jednym z najbardziej obleganych miejsc.
-
Radio
Markus dotarł na miejsce. Najwyraźniej ponownie trafił na dobry moment. Tłok w lokalu był całkiem, całkiem znośny. Dochodziły go różne zachęcające zapachy. -
Cóż, miał dzisiaj szczęście! Udał się do kontuaru po jedzenie. Stołówka była samoobsługowa?
-
Jak się okazało, była. Jedzenie wszelkich smaków i rodzajów tylko na niego czekało.
-
Więc nałożył sobie po trochu z wielu rodzajów, lubił bogaty wieniec smaków. Następnie poszedł do kasy.
-
W kasie stał radosny, pulchny chłopaczek o ciemnej karnacji. Zważył wszystko i podał cenę. W sumie wcale nie wyszło tak drogo, a pachniało znakomicie.
-
— Dzięki. — Uśmiechnął się do kasjera po wręczeniu zapłaty i usiadł przy jednym z stolików. Zabrał się za posiłek.
-
Wyjątkowo mu smakował. Słyszał rozmowy dochodzące z wielu kierunków. Może dałoby się czegoś dowiedzieć?
-
Mógłby się do kogoś dosiąść i od niego dowiedzieć się ciekawych informacji. Ktoś w jego pobliżu siedział samotnie?
-
Niestety, jedynie on sam.
-
Więc podszedł do pobliskiego stolika, który był zajęty, ale nie w pełni.
– Przepraszam, mogę się dosiąść? – Zapytał. -
— Ależ oczywiście, zapraszamy. — Dziewczyna, do której się odezwał, odsunęła się i zrobiła mu więcej miejsca. Jej towarzysz akurat zasłonięty był sporym notesem, w którym coś uporczywie notował. — Jak ci na imię?
-
— Markus. Ty? — Zapytał, siadając i kładąc swój talerz na blacie.
-
— Anette. A to jest Ford. Już tak ma, zawsze głową w gwiazdach. — Dziewczyna zaśmiała się lekko. — Co cię sprowadza na Kazamatę?
-
– Podróż, a pech chciał, żeby akurat teraz całą Kazamte zamknęli na cztery spusty. – Westchnął.
-
— Ciężko mi się postawić w butach takich jak ty. Ale domyślam się, że może być trudno.
-
– Tia. A was co tu zatrzymało? –
-
— Badania. Jesteśmy astronomami. Ten układ ma jeszcze sporo do odkrycia.
-
Maxwell
I dotarł do stołówki. Wszystko pachniało całkiem nieźle. Kilka stolików nadal było wolnych. -
Szybko poszedł wybrać sobie i nałożyć jakieś tam rzeczy. Standardowy zestaw jakichś ziemniaków, mięsa i sałatki.
-
Udało mu się to zrobić całkiem szybko. Kasjer spoglądał na niego z uśmiechem i czekał, aż ten podejdzie.
-
Poszedł więc.
-
Kasjer życzył mu smacznego i wymienił cenę za posiłek.
-
Zapłacił, podziękował i poszedł jeść do jakiegoś wolnego stolika.
-
– Naprawdę? Na przykład co takiego badacie teraz? –
-
Maxwell
I tamże dotarł. Mógł w spokoju usiąść i zjeść. Miejsce było całkiem wygodne.Radyjko
— Zanim nas pogonili z laboratorium, badaliśmy właśnie osobliwe skały które znaleźliśmy w pierścieniu Zun-3. Nie znamy jeszcze ich dokładnego pochodzenia, ale z pewnością nadawałyby się na biżuterię. Poza tym, razem z nimi znaleźliśmy lalkę. Wyobrażasz sobie znaleźć lalkę w przestrzeni kosmicznej? -
– To rzeczywiście ciekawe. – Markus szczerze zainteresował się tą sytuacją: – Jak ją wykryliście? –
-
— Nasze statki korzystają z pewnego rodzaju siatek. Słowem, zbieramy po trochę skał z pierścienia i zawracam nim się rozbijemy. Kiedy Ford wrócił i wyrzucił wszystkie skały na stół, z blatu spadła głową lalki. Jeden z chłopaków wpadł w histerię.
-
– Nie dziwię się, przecież to sytuacja jak z dawnych horrorów! – Zaśmiał się.
-
— Kto wie, ile tam orbitowała.
Anette zadumała się na chwilę i wzięła się za jedzenie.
— Lubisz horrory? -
— Nie bardziej niż inne gatunki, ale tak, lubię. Czemu pytasz? — Odpowiedział, samemu odrywając się od jedzenia.
-
— A nie wiem, podtrzymuję rozmowę. Ford mi raczej nie pomoże, prawie całkiem odpłynął.
-
— A właściwie to czemu on szkrobie w tym notesie nawet teraz? Aż tak lubi pracę? —Ostatnie zdanie wypowiedział z wyraźną ironią.
-
— Nie, po prostu prowadzi tam jakieś swoje obserwacje, nie wiadomo czego. Często z tych gryzmołów nie da się nic doczytać.
— Specjalnie. Nie wszystko jest dla ciebie, Anette. — Ford zamknął swój zeszyt z trzaskiem i schował go do płaszcza.
-
// Mój ulubiony Ford zaraz po Nucleonie. //
Markus nie wtrącał się pomiędzy nich, oczekując czy uwaga Forda zamieni się w rozmowę.
-
— Ja bym raczej naszego gościa zapytał, co sądzi o Zun-3. To dość ciekawa planeta.
Anette chyba zaakceptowała to jako pytanie, bo spojrzała w stronę Markusa. -
— Z wstydem, ale muszę się przyznać, że poza nazwą, o Zun-3 nie wiem nic. Chyba, że chciał by mnie Pan doedukować. — Zaśmiał się.
-
— Miło widzieć, że komuś zależy. Zun-3 bywa raz określana jako planeta, raz jako planetoida. Podejrzewamy, że jej aktualna postać to jakiś procent poprzedniej wielkości.
— Poza tym ma dwa wyczepiste pierścienie — wtrąciła się Anette. -
Stópka
Dotarł na miejsce. Uderzyło go mnóstwo nie do końca pasujących do siebie zapachów. -
Poszedł wybrać sobie jakieś mięso, a do tego jakąś surówkę i, jeśli miał możliwość, sos do mięsa.
-
Udało mu się znaleźć wszystko czego szukał. Teraz wystarczyło jedynie zapłacić i można jeść.
-
Podszedł do kasy, żeby zapłacić za jedzenie, które wziął z kontuaru.
-
Kasjer szczerzył się i obsłużył Josepha bez zbędnej zwłoki. Podał mu cenę za posiłek.
-
Wyjął z portfela trochę więcej pieniędzy od ceny, którą powiedział mu kasjer.
- Reszta jest twoja, przyjacielu. - odparł do kasjera i poszedł szukać wolnego stolika. -
— Dziękować, panie dobrodzieju! Smacznego!
Udało mu się cudem znaleźć wolny stolik. Był jednak brudny, co pewnie było powodem, dlaczego nikt tu nie siedział. -
Zaczął szukać innego wolnego stolika. Przy tak brudnym stoliku nie będzie siedział.
-
Pokręcił się w tę i tamtą. Na koniec okazało się, że ktoś zajął nawet brudny stolik.
-
Spróbuje znaleźć jakiś stolik, który nie został w pełni zajęty, bo mógłby spróbować tam się przysiąść, a jeśli mu to się nie uda, to prawdopodobnie będzie zmuszony jeść na zewnątrz.
-
Znalazł jeden stolik, przy którym siedział koleś właśnie biorący się za deser. Jakoś nie obchodziło go, że Joseph tam podszedł.
-
Kaszlnął.
- Przepraszam, można się tutaj przysiąść? - zapytał.