Bar mleczny "Dwa z trzech"
-
Jedyne miejsce w okolicy, gdzie prawie przez całą dobę można zjeść jakiś wartościowy posiłek. Prowadzi go Scott Prescott, a odwiedza większość okolicznych mieszkańców, gdzie mogą zjeść w stylu wymyślonym przez samego Prescotta “dwa z trzech”. Klienci mogą wybrać potrawę szybką, tanią i dobrą, jednak na raz mogą zaznaczyć tylko dwie opcje.
-
John Rookie dotarł do baru.
-
Wszedł do środka i usiadł przy blacie barowym. - Coś śniadaniowego jeszcze serwujesz? -
-
- Tylko to, co nie dojedli klienci - Odparł młody mężczyzna.
-
Prychnął śmiechem. - Dobra, to szybko i pysznie. -
-
- Co konkretnie?
-
- Zdam się na was, dajcie to, co wam najlepiej wychodzi.
-
Skinął głową i poszedł do kuchni.
-
Rozejrzał się po barze.
-
Siedziało tam parę osób, w większość młodzi ludzie mający wakacyjną przerwę w szkole.
-
Podszedł do największej grupki. - Siema młodzi. Wiecie jak tu dobrze spędzić czas? - Spytał przysiadając się. Trzeba przepytać miejscowych.
-
- Najpewniej nad rzeką. Ewentualnie w pubie. To nie Waszyngton.
-
- Wolę raczej mocniejsze wrażenia. Nie dzieje się tu nic… Niezwykłego? -
-
- Stary O’Doyle strzela do każdego. Chociaż w sumie dla nas jest to codziennością.
-
- Mi też się czasem zdarzy, to nic nie zwykłego. - Rzucił suchara. - Nie macie tu jakiegoś wywoływania duchów czy nawiedzonych miejsc? -
-
- Tutaj? W miejscu, gdzie największą władzę ma wójt i ksiądz? Skończyło by się to linczem.
-
- A jak wy to znosicie? Ten dwupodział władzy? - Spytał.
-
- Prosto, uciekając z tej prowincji.
-
- Przykro mi, Kiddo, ale to nie takie proste, robotę tu mam. Zupełnie nic specjalnego się ostatnio nie dzieje? - Dopytał dla pewności.
-
- Nic - Odparli ze wzruszeniem ramion.
-
Poczekał na żarcie. - Nie przedstawiłem się, John jestem. - Wyciągnął łapę do młodych.
-
Uścisnęli od niechcenia.
-
Zjadł posiłek, jak już go dostał. - Jak się dostać do tego Pubu? -
-
- Tu są dwie ulice, ciężko się zgubić - Dostałeś zupę pomidorową.
-
Zjadł ją, zapłacił odpowiednią kwotę i wyszedł, kierując się do Pubu
-
Zapłaciłeś piętnaście dolarów i poszedłeś do pubu.
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świt Mistrz Gry last edited by Dark_Dante
Dylan Smith dotarł do baru.
-
Zaczął wyczuwać ilu paranormalnych znajduje się w barze.
-
Tło było tak zanurzone, że nawet nie byłeś w stanie wyczuć poszczególnych osób.
-
W takim razie wszedł do środka i skanował każdą osobę z osobna.
-
Głodny było tak zawirowane, że skuteczny skan mógł się odbyć dopiero przy trzech metrach najwyżej.
-
John Rookie dotarł do baru.
-
Kuźwa, zawsze mu się to będzie mylić. Nei będzie robił wisiorków przy zupie pomidorowej, tylko przy piwie. Ruszył do Pubu.
-
John Rookie poszedł do pubu.
-
W takim razie chodził po barze i skanował każdą osobę obok siebie.
-
Wciąż odległości były zbyt małe, żebyś mógł poznać, a coraz więcej osób dziwnie się na ciebie patrzyło.
-
John w odpowiedzi rzucał mściwe spojrzenia. Poszukał stolika gdzie siedzi najwięcej osób i przeszedł najbliżej niego jak mógł, skanując osoby tam siedzące.
-
Jak tylko zacząłeś, od razu głowa zaczęła cię tak boleć, że nie szło wytrzymać.
-
Jak tylko zaczął rzucać mściwe spojrzenia, czy skanować ludzi przy zatłoczonym stole? Był w stanie wyczuć ich klasy?
-
Poczułeś to dopiero, gdy usiadłeś przy nich. Ból głowy był tak duży, że nie mogłeś wyczuć klasy obecnych.
-
Skąd tu tylu paranormalnych? Złapał się za głowę. Jak ludzie przy stole na niego zareagowali?
-
Popatrzyli na ciebie, jak na typowego menela z okolicy.
-
- Wszyscy jesteście paranormalni? - Zagaił do nich, nieświadom tego jaką głupotę teraz palną.
-
- Wszyscy jesteśmy co? Jak pijany, to do domu!
-
Nie miał pojęcia o czym ten gość mówi. Przecież Dylan był jak najbardziej trzeźwy.
- Słuchaj no, przecież czuć od Was mocno, że posiadacie jakieś moce. Od nich boli mnie głowa. -
- Przestań pić, młody. Wracaj do domu i do spania!
-
- Nie jestem pijany! - Zakrzyknął w jego kierunku. - Czemu nie chcesz odpowiedzieć na moje pytania? - Dodał już nieco ciszej.
-
- Czego chcesz wiedzieć? - Spytał bardziej konspiracyjnie.
-
- Mam się rozeznać w ludziach, którzy trafili do miasta. - Odparł, po cichu. Jak widać tylko taką formę rozmowy akceptują.
-
Rozejrzeli się po sobie.
- Rozeznać? A na czyje polecenie?!