Farma starego O'Doyle'a
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świt Mistrz Gry last edited by Dark_Dante
Samotny staruszek, który wydaje się być nieco sfiksowany. Posiada największą farmę w okolicy, gdzie uprawia kukurydzę. Jednak zazdrośnie strzeże swojej ziemi i strzela z dubeltówki do każdego, kto tylko odważy się przejść przez bramę. Nawet do listonosza.
-
John Rookie dotarł do farmy.
-
Znając opowieści o mężczyźnie, poszukał jakiegoś dzwonka przed bramą czy czegoś takiego, nie naruszając posesji.
-
Poza posesją była jedynie skrzynka na listy.
-
- Panie O’Doyle! Sprawa jest! - Krzyknął w kierunku domu.
-
Nie nastąpiła żadna odpowiedź.
-
Uznał, że pierdoli, nie będzie ryzykował. Poszedł znowu do Motelu.
-
Poszedłeś do motelu.
-
John Rookie dotarł na farmę.
-
Rozejrzał się. Widział coś dziwnego? Zeskanował tło.
-
Okolica nie posiadała latarni, a tło było standardowe.
-
Nie użyje mocy do oświetlania, nie jest głupi. Użył jej za to, by widzieć jak kot, by światło było dla niego jaśniejsze.
-
Musiałbyś wpierw poddać się odpowiedniemu rytuałowi.
-
Narysował na ziemi pentagram świętą kreda i położył głowę w jego środku. - Nyx. Ciemność. Światło. Prośba. Teraz. Już. - Wykonał przyśpieszony rytuał Mową Syntetyczną. Będzie działać przez godzinę, jak się powiedzie.
-
WYKONAJ RZUT KOŚCIĄ
-
Rzut
Rolling 1d20 dice: [20]Total:20 -
Momentalnie zacząłeś widzieć jak w dzień, nawet dźwięki wydały się bardziej ostre.
-
Zmazał krąg butem i podskoczył kilka razy. Pozapinał się tak, by wydawać jak najmniej odgłosów, żadnego odgłosu kluczy i tak dalej. Zakradł się bokiem na farmę, od strony, gdzie nie było żadnych okien.
-
Z każdej strony dom miał okna.
-
Zakradł się więc do drzwi, używając osłony z drzew i innych obiektów. Jak najkrócej na na otwartej przestrzeni. Ale zanim to, najpierw wyciszył swoje pole, by w razie czego staruszek go nei wykrył, jeśli był opętany.
-
Stanąłeś pod drzwiami, jednak nie wyciszyłeś swojego pola.
-
Wyjął dwa druciki z kieszeni, które powinny pozostać mu z nieudanego talizmanu, albo nieużytków. Jeden włożył sobie do ust i trzymał wargami na zapas, drugi chwycił prawą ręką. W lewą wziął nóż. Użył go jako napinacza do zamka i włożył drucik do środka, szukając pinów. Spróbował otworzyć drzwi tym wytrychem.
-
Staromodny zamek po chwili puścił.
-
Otworzył w miarę szybko drzwi, żeby nie zaskrzypiały i wyjął pistolet, nóż przełożył do lewej dłoni. Odbezpieczył i ruszył powoli do środka, by zrobić jak najmniej hałasu. Był gotowy strzelić, gdyby zobaczył staruszka.
-
Spał w salonie na bujanym fotelu, z dubeltówką na kolanach.
-
Zeskanował jego tło. Opętany? Paranormalny?
-
Zwykły, stary ślepiec.
-
Narysował ośmioramienną gwiazdą na ziemi z pomocą święconej kredy. - Sen. Morfeusz. Objęcie. Siła. - Wyszeptał treść rytuału. Jego celem było dosłowne silne uśpienie staruszka, by nie obudził się, gdy John będzie to szperał.
-
WYKONAJ RZUT KOŚCIĄ
-
Rzut
Rolling 1d20 dice: [20]Total:20 -
Rytuał się powiódł, starzec zaczął nawet chrapać mocniej, niż wcześniej. Broń spadła mu z kolan.
-
Zakradł się powoli i wziął mu tą dwururkę. Przewiesił sobie przez plecy i zaczął szperać po domu, szukając wyższego tła, czy innych paranormalnych dziwactw.
-
Tło było tu wręcz niższe, niż powinno. Nie było tu niczego związanego z twoją kulturą.
-
Niższe niż powinno… Słyszał coś o takich przypadkach? Zastanawiał się schodząc do piwnicy, może tam znajdzie jakieś anomalie.
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świt Mistrz Gry last edited by Dark_Dante
Czasem się zdarzały takie miejsca, nie do końca wiadomo, dlaczego. W piwnicy leżały zwyczajne graty.
-
Przeszedł jeszcze raz cały dom szukając dziwnego tła. Przeszukał dokładnie, staruszek się nei obudzi po tym rytuale.
-
Nie znajdowałeś niczego nadzwyczajnego, cały dom miał jednostajne, stosunkowo niskie tło.
-
Zabrał ze sobą dwururkę i wrócił do motelu.
-
Poszedłeś.
-
John Rookie dotarł na farmę.
-
Przeszedł przez furtkę i nie kryjąc się podbił do drzwi. Zapukał energicznie. Staruszek powinien mieć jakieś odpowiedzi, zawsze może rytuałem sprawić, że będzie milszy.
-
- Nikogo nie ma! - Zaskrzeczał głos z wewnątrz.
-
- Panie O`Doley, jestem dziennikarzem z Washington Press, zbieram informację na temat miasta. Słyszałem, że mieszka Pan tu najdłużej, a archiwa w bibliotece milczą praktycznie o początkach i są niepełne. Dużo zapłacę za jakieś informacje. -
-
- Nie słyszał? Pusto!
-
Postarał sobie przypomnieć, po której stronie walczył ten region w czasie wojny secesyjnej.
-
Należał do Unii.
-
- Nie powie pan paru słów unioniście z dziada pradziada? -
-
- Unia?! Ty parszywy psie, moja rodzina kultywowała tradycję Konfederacji!
-
// Coś tak kurwa czułem//
- Ale ja o Unii brytyjskiej z Irlandią mówię! Moi przodkowie wspierali konfederację! - Wybrnął -
- Wynocha, bo po policję dzwonię!