Dom Samanthy Lawson
-
Dom stoi bardzo blisko ratusza, wynajmuje go Samantha Lawson. Elewacja została pomalowana na niebiesko, jako jedyna w mieście. Jest bardzo zadbany, prawie reprezentatywny. Na podjeździe stale stoi jakiś wrak samochodu.
-
Vivian Lawson dotarła do domu ciotki.
-
Zatrzymała się przed bramą i zeszła z maszyny. Ściągnęła kask i rozejrzała się.
-
Ciotka stała na ganku i machała do ciebie, na podjeździe rozkładał się jakiś wrak, a okolica wyglądała wprost uroczo.
-
Uśmiechnęła się, odkładając kask i podeszła do kobiety. Zanim cokolwiek mogła powiedzieć, przytuliła się do niej.
- Dawno się nie widziałyśmy. -
- Dobrze, że tu jesteś - Objęła cię ciepło.
-
Chwilę stała w jej objęciach, a potem cofnęła się o krok.
- Więc… Co takiego ma ta zapyziała dziura czego nie ma Vancouver? - spytała z zadziornym uśmiechem na twarzy. -
- To się okaże… - Uśmiechnęła się znacząco.
-
- Uuu~ Tajemnica. Podoba mi się. - wyszczerzyła zęby.
-
- Wejdź. Możesz sobie nawet wybrać sypialnię.
-
- Wow. Masz więcej niż jedną? Czad! - niemalże w podskokach udała się do środka.
-
- Całe piętro jest twoje - Powiedziała jeszcze w ślad za tobą, gdy biegłaś do środka.
-
Wspięła się po schodach i rozejrzała po korytarzu.
-
Było tu sześć drzwi, wszystkie pozamykane.
-
Złapała za klamkę pierwszych lepszych drzwi.
-
Otworzyłaś schowek na miotły.
-
Przynajmniej wie gdzie szukać, jak coś zbije. Kolejne drzwi!
-
Przestronne łazienka.
-
Świetnie! Ma dużą wannę?
-
Zmieściły by się nawet dwie osoby.
-
Zamknęła te drzwi i podeszła do kolejnych.
-
Był to pokój, zapewne jakiejś małej dziewczynki. Prawie wszystko różowe, w jednorożce albo misie.
-
Skrzywiła się trochę na takie widoki, więc zamknęła drzwi i sprawdziła kolejne.
-
Najwyraźniej była to sypialnia rodziców tamtej dziewczynki.
-
Chyba zajmie sobie tą sypialnię. Co było w pozostałych dwóch pokojach?
-
Wyglądały na pokoje nastolatków.
-
Zamknęła za sobą drzwi i zeszła na dół.
- Pójdę po rzeczy i zaraz wracam! - krzyknęła do cioci i wyszła na zewnątrz. Wprowadziła motor na teren posesji i postawiła go na jakimś wolnym miejscu na podjeździe. Wyciągnęła ze schowka pod siedzeniem swój plecak i torbę, a schowała tam kask. Wróciła się do domu i zaniosła rzeczy do wybranej sypialni. Później się tym zajmie. Zeszła na dół poszukać cioci. -
Była w kuchni i wpadnie coś gotowała, stała do ciebie plecami.
-
Usiadła przy stole.
- Jeszcze raz ci dziękuję, że mogę zostać na te kilka dni. -
- Nie ma sprawy. Z resztą, i tak mi się przyda twoja obecność.
-
- Jestem do twojej dyspozycji.
-
- Na razie siadaj, zjemy coś, a potem wyłożę kawę na ławę.
-
Wykonała polecenie. Wyciągnęła telefon i napisała do brata, by powiadomić go, że dotarła na miejsce.
-
Po chwili przed tobą pojawił się parujący talerz zupy pomidorowej.
-
Schowała telefon.
- Wygląda pysznie. - uśmiechnęła się. -
- A spróbowała byś powiedzieć inaczej! - Pogroziła ci palcem.
-
- Wątpię, żeby to przeżyła. - zaśmiała się.
-
- Nawet byś nie skończyła mówić - Usiadła z uśmiechem i sama zaczęła jeść.
-
Złapała za łyżkę i zabrała się do posiłku. Kiedy skończyła, odsunęła od siebie talerz.
- Od dzisiaj pomidorowa to moja ulubiona zupa. - uśmiechnęła się szeroko. -
- Dobrze wiedzieć, dostaję darmowe pomidory. No więc, co do kawy na ławę… - Wstała, włożyła talerze do zlewu i postawiła przed tobą kubek gorącego czarnego złota.
-
Po prostu się roześmiała.
- Powinnam była wiedzieć, że to będzie jakiś żart. -
- A teraz tak na poważnie… Coś mi tu śmierdzi. I to strasznie. Co sądzisz o tym miejscu?
-
- Jest… urocze? Nie rozglądałam się zbytnio. Nawet nie skanowałam pola. Ale ty pewnie już to sprawdziłaś, zgadłam?
-
- Oczywiście, że tak. Nadal nie przestrzegasz reguł - Pogroziła ci palcem - Zaczęłam wypytywać ludzi, czytać stare akta i takie tam. Jest tu strasznie dziwnie.
-
Reakcją na uwagę ciotki było przewrócenie oczami, jednak kiedy zaczęła mówić dalej, Viv pochyliła się konspiracyjnie.
- Skąd wzięłaś akta? Takiego czegoś nie trzyma się w zamkniętych archiwach? -
- A skąd, w miejskiej bibliotece jest tego tyle, że można taczkami wywozić. Poza tym, mają też specyficzny dział…
-
Uniosła brew.
- Mów dalej. -
- Książki o rzeczach mistycznych, czarach, magiczne księgi, grymuary, engramy… Masa tego. Większość to zwykły badziew pisany przez oszołomów. Ale nadspodziewanie dużo jest autentycznych, pisanych przez paranormalnych. Bardzo dużo. Zbyt dużo, jak na taką zapadłą dziurę.
-
- Aż dziwne, że są na widoku. Nie natrafiłaś może na jakieś dzienniki paranormalnego, który pisałby o tym miejscu?
-
- Nic z tych rzeczy, wszystko to raczej wiedza ogólna. Co i tak pozostaje dziwnym.