Obóz Caratacusa
-
Obóz wojskowy należący do jednego z przywódców powstania Dutreinów, niejakiego Caratacusa Iacusa. Sam obóz znajduje się w lesie ze względu na liczebność powstańców - dość prawdopodobne jest to, iż oddział Caratacusa, liczący około stu ludzi, nie będzie w stanie pokonać oddziałów Imperium Rectis, pomimo tego, iż oddział Caratacusa składa się z doświadczonych wojowników. Las daje również powstańcom możliwość ataku wroga z zaskoczenia; niewykluczone jest także to, iż w pobliżu obozu można znaleźć dziką zwierzynę bądź owoce leśne.
Obóz jest otoczony palisadą na wypadek ataku ze strony wroga. W obozie znajduje się kilkanaście mniejszych namiotów, które służą powstańcom jako zakwaterowanie, choć obóz posiada również sześć większych namiotów, z czego jeden należy do Caratacusa, trzy mają służyć jako magazyny, a pozostałe dwa służą do przechowywania niewolników. Obóz posiada również swoistą arenę, na której powstańcy trenują swoje zdolności bojowe.
Obóz w założeniu ma być tymczasowy, gdyż oddział powstańców pod dowództwem Caratacusa ma kontynuować marsz na południe w celu ucieczki przed najazdami barbarzyńców z północy i ze wschodu oraz prawdopodobnym znalezieniu nowego miejsca zamieszkania dla Dutreinów.
// Obraz ma ukazać to, jak mniej więcej wygląda obóz, dlatego za wszelkie błędy w kwestii liczenia przepraszam. //
-
Caratacus zwołał wszystkich swoich żołnierzy, gdyż będzie musiał na początek wysłać zwiadowców po to, aby dowiedzieć się informacji na temat okolicy.
- Moi lojalni żołnierze! Chcę wiedzieć, czy ktokolwiek z was posiada znajomość na temat zwiadu. Potrzebne będą nam informacje dotyczące okolicy, aby zaplanować przyszłe działania. - odparł stanowczo do swojego oddziału.
-
//Misiu, jeśli nie dostajesz odpisu tyle czasu, a ja odpisuję wszędzie indziej, to nie znaczy, że mam Cię w dupie, tylko że dodałeś temat, a ja miałem go oznaczony jako nieprzeczytany, więc mogłeś się przypomnieć, teraz lecielibyśmy już z fabułą.//
Spośród wszystkich zebranych w obozie żołnierzy zgłosiło się kilku, konkretniej jeden włócznik i dwóch harcowników, co nie stanowi zbyt wielkiej liczby, ale i tak lepsze to, niż nic lub wysyłanie ludzi, przez których całe Imperium dowie się, gdzie jesteście.
-
// Jasne, muszę rozpocząć leczenie Alzheimera. //
Co prawda spodziewał się, że zgłosi się więcej osób, aczkolwiek z drugiej strony straty będą znacznie mniejsze w przypadku wykrycia.
- Dobrze. Jak już wspominałem, potrzebne będą nam informacje na temat okolicy. Wy trzej dokonacie teraz zwiadu okolicy. Postarajcie się nie dać wykryć przez siły Imperium Rectis. W przypadku wykrycia ucieknijcie, a jeśli nie będzie to możliwe, to spróbujcie zabić jak najwięcej wrogów. Zrozumiano?
-
Skinęli głowami, a że nie było pytań, to od razu się rozeszli, aby czym prędzej przygotować się do wędrówki i wyruszyć. Pozostali żołnierze oczekiwali na jakieś rozkazy czy cokolwiek innego z Twojej strony,
-
- Potrzebuję 10 harcowników, aby udali się do lasu w celu zapolowania na zwierzynę. Dobrze by było, gdybyśmy mieli nie tylko mięso, lecz także futra, które moglibyśmy wykorzystać do ochrony przed zimnem. Pozostali zaś niech trenują, a ja niedługo wejdę na arenę, żeby sprawdzić wasze postępy.
-
Większość zebranych odeszła albo żeby zapolować, albo ćwiczyć, ale nie wszyscy. Każdy wódz wie, że musi liczyć się z opozycją. W Twoim wypadku była ona nieliczna, to ledwie tuzinów wojów, którzy pozostali na swoich miejscach, podobnie jak kilkunastu innych, bardziej dla obejrzenia i posłuchania dyskusji, niż okazania poparcia im bądź Tobie.
- A co z naszymi rodzinami, wioskami, plonami? - zapytał jeden z nich, krzyżując butnie ramiona na piersi. - My będziemy beztrosko bawić się w powstanie, pozwalając wpaść tam Imperialnym z wizytą? Może i są największą cywilizacją w dziejach, ale gdy trzeba wytępić jakiś bunt to okazuje się, że są gorsi od barbarzyńców, z którymi walczą.
- Sami tego nie wygramy! - krzyknął inny z zebranych żołnierzy. - Potrzebne nam wsparcie. Ktoś, kto zna się na rzeczy, kto już prowadził powstanie. Ktoś kto umie walczyć w lesie, a nie tylko w otwartym polu. Musimy wysłać poselstwo do Gladiatora, on nas poprowadzi.
-
Cóż, Caratacusowi zdecydowanie ciężej będzie odpowiedzieć na pytanie dotyczące rodzin, wiosek i plonów powstańców, gdyż Imperialni prędzej czy później tam przybędą i przyniesie to poważne konsekwencje. Co prawda mógłby wykorzystać taktykę spalonej ziemi, lecz trudno ustalić, jak to wpłynie na morale powstańców.
- Zgadzam się, sami tego powstania nie wygramy! Nawet jeśli utworzylibyśmy jedną wielką armię z oddziałami Cativolcusa i Olyndicusa, to i tak nie zwyciężymy z rectińskim ciemiężcą. Poselstwo do Gladiatora to rozważna oferta. Jeśli zaś chodzi o rodziny, wioski i plony, to na ten moment nie możemy nic z tym zrobić. Gdybyśmy posiadali większą liczebność oraz lepszy ekwipunek, to moglibyśmy skutecznie bronić naszych bliskich przed Rectinami.
-
- To po całe to powstanie? - zapytał kolejny, tonem już nie oskarżycielskim, a zrezygnowanym. - Jest na za mało, nie mamy broni ani wsparcia, a swoich domów i ludzi i tak nie obronimy.
- Wolałbyś siedzieć na żołdzie Imperium? - warknął do niego inny żołnierz. - Ginąć w ich wojnach?
- Lepsze to, niż patrzeć, jak giną nasze żony, rodzice i dzieci. A nawet tego nie zobaczymy, bo zginą bez nas albo to my zginiemy daleko od naszych wiosek.
- Służalczy pies Imperium! Biegnij do stolicy i proś ich o wybaczenie, może tylko nadzieją Cię na pal!
Po tych słowach padły kolejne, ale nie słyszałeś ich ze względu na bójkę, która rozpoczęła się po kilku chwilach, angażując przynajmniej trzydzieści osób.
- Dasz im się wyszaleć? - zagadnął Cię jeden z konnych arystokratów, Adarnus. Nie żeby był Twoim przyjacielem, ale mógł ich kiedyś godnie zastąpić, gdy tamci zginęli w ostatniej wielkiej bitwie. No i był doradcą, którego rady warto przynajmniej rozważyć. - Burza oczyszcza powietrze, pamiętaj. Nie pozabijają się, a choć teraz dadzą sobie po pysku, to wieczorem będą siedzieć przy tych samych ogniskach, zobaczysz.
-
- Wiesz, to może być dobry pomysł. - szepnął do Adarnusa. - Niech się biją, wkrótce mogą się uspokoić.
-
Skinął głową i złożył dłonie za plecami, jak zwykle, gdy chciał się przespacerować, pomyśleć i podyskutować. Twoja wola czy chcesz do niego dołączyć.
-
Nie widział żadnych przeciwwskazań do tego, aby się przespacerować, więc dołączył do Adarnusa.
-
- Wiesz, że sami tego nie wygramy, prawda? - zapytał Cię od razu, gdy oddaliliście się od innych wojowników. - Nawet trzy połączone armie są za słabe, żeby wywalczyć nam niepodległość.
-
- Tak, tu masz rację, Adarnusie… Trzy armie nie przyczynią się do wywalczenia niepodległości dla Dutreinów. Co sugerujesz?
-
- Poszukać pomocy z zewnątrz. - odparł, ponownie zaczynając rozmowę, wedle której to z wschodnimi barbarzyńcami powinniście zawiązać sojusz, bo to oni są Wam bliżsi niż jakakolwiek inna nacja w świecie i to oni mogą skorzystać z okazji do osłabienia Imperium i zyskania w Was sojusznika.
-
- Barbarzyńcy ze wschodu są dobrą opcją i zdecydowanie przydałaby się nam ich pomoc. Czy uważasz, że powinniśmy wkrótce wysłać emisariusza, aby spróbował się z nimi porozumieć?
-
- Tak, tylko powinniśmy zadbać o to, żeby go wysłuchali, a nie zabili, gdy tylko zostanie zauważony. Wątpię, żeby honorowali symbol białej flagi, więc musimy wymyślić coś innego.
-
- Najprawdopodobniej przekonają ich kosztowności. Wiesz, złoto, biżuteria i tym podobne. Biała flaga byłaby dla nich symbolem słabości, ale takie złoto chętnie by przyjęli.
-
- Zaoferujemy im złoto i inne kosztowności za przelewanie krwi w naszej sprawie? Co jeśli uznają, że prościej będzie po cichu poderżnąć wszystkim gardła i zabrać złoto bez walki z legionami Imperium?
-
- Nie wykluczyłbym takiej możliwości. Co w takim razie proponujesz?
-
- To barbarzyńcy, zróbmy więc coś barbarzyńskiego. Kilka worków głów żołnierzy Imperium powinno załatwić sprawę, przynajmniej na początek. I trochę świecidełek, ale niewiele.
-
- No i to jest pomysł, Adarnusie. Czy mamy jeszcze inne problemy, które musimy omówić?
-
- Musimy przeżyć na tyle długo, żeby ten bunt jakoś się rozwinął. - odparł i nieco przyspieszył kroku, sygnalizując Ci poprzez to, że chce teraz pobyć sam.
-
Powrócił wobec takiej sytuacji do obozu, aby sprawdzić, jak przebiegał trening żołnierzy.
-
Nie widziałeś nic szczególnego, ale trenowali i przykładali się do tego na tyle, aby rzeczywiście wynieść coś z treningu, choć uważali też, aby nie użyć zbyt wiele sił, zawsze mogliście zostać zaatakowani, a wtedy lepiej być wypoczętym niż ledwo żywym po ciężkim treningu.