Magazyny
-
Dzielnica miasta niemal w całości do wynajęcia, składa się na nią mały budynek biurowy oraz szereg mniejszych i większych budynków do wynajęcia w których można było robić wszystko. Za odpowiednią sumę można kupić też jeden z nich na własność.
-
Kalad przechadzał się po tej części miasta, szukając magazynu o którym wspomniała recepcjonistka.
-
Już z oddali zauważył największy magazyn, nawet stąd widział że z komina wydobywa się czarny dym. Wokół budynku roztaczała się mocna bariera magiczna, to na pewno tam jest Witch
-
Poszukał w barierze jakiegoś zaklęcia przekazującego obraz do witch i niedotykając jej, po prostu stanął i czekał aż go zauważy
-
Nic takiego nie znalazł, jednak z tego co zauważył bariera nie powstrzymywała przed wejściem do środka, działała zapewne tylko w jedną stronę.
-
W takim razie ostrożnie przekroczył barierę i zapukał do środka
-
Nic mu nie odpowiedziało, nagle w środku coś wybuchło, budynek zatrząsł się w posadach. Z środka wydobywał się biały dym. Widocznie po to była ta bariera…
-
Mając nadzieję, że to nie on spierdolił, zatkał sobie nos i usta chustką do nosaz by tego nie wydychać i dalej czekał.
-
dym nadal wydobywał się spod drzwi, po chwili rozległa się kolejna seria wybuchów, miał już problemy z słuchem. Tak dużo eksplozji nie była zbyt bezpieczna dla jego uszu.
-
Wyszedł za barierę i koczował za nią, czekając aż znajdzie interwał czasowy, gdy wiedźma będzie odpoczywać
-
Bariera powstrzymała go przed wyjściem. No tak… Widocznie tak działała.
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
Zatkał sobie uszy palcami i kopnął kilka razy w drzwi między eksplozjami, by dać znak, że czeka na zewnątrz
-
//i znowu miałem to samo.
-
//To mógłbyś chociaż odpisac
-
//AAAAA znowu się nie wysłało
Z środka nikt nie odpowiedział, Kalad słyszał tylko kolejne stłumione wybuchy, ucichły one po jakichś 10 minutach.
-
Po prostu wszedł do środka, miał dość dobijania się. - Dobry! -
-
Pomieszczenie było pełne dymu, było ciężko oddychać. Jeśli będzie tutaj dłużej niż parę minut udusi się. Musiał się śpieszyć.
-
Zakrył sobie usta kawałkiem szmaty u ruszył w głąb, szukając wiedźmy. - Pani Witch! -
-
W uszach mu dzwoniła, ledwo co słyszał. Niedaleko znowu rozległa się eksplozja, na szczęście byłanna tyle daleko aby go nie zranić. Z lewej strony doszło do niego coś w rodzaju krzyku.
-
Szedł w stronę krzyku. Możliwe, że przybył w odpowiednim momencie i kobieta potrzebuje jego pomocy.
-
Dym wypełniał całe pomieszczenie, Kaladowi powoli brakowało tlenu, nagle cały budynek się zatrząsł a dym zaczął zbierać się w jednym miejscu, płynął w kierunku z którego wcześniej dochodziły dźwięki.
-
Udał się tam chcąc uratować kobietę. Przyśpieszył tempa
-
Dym coraz szybciej zbierał się w tamtym punkcie, zanim Kalad zdążył tam dobiec gaz skoncentrował się w jednym małym punkcie wielkości pięści znajdującym się nad dłonią Witch, wydawało się jakby miała ona jakąś barierę dookoła głowy, Warsztat w końcu był widoczny, był niemal wypełniony najróżniejszą aparaturą alchemiczną czy sygaldyriczną.
- Dobrze, a teraz powiedz mi co ty tu do cholery robisz.
-
- Eee… Szukałem cię, wlazłem tu, usłyszałem krzyki to skoczyłem na ratunek, ale koniec końców to ja zostałem uratowany.
-
Witch spojrzała na niego lekko rozbawiona
- Sądzisz że dałbyś radę czemuś przed czym trzeba by było mnie ratować? Pytam z ciekawości
-
- Jeśli los by dopomógł, to nawet chłop dałby radę ze smokiem. Do tego równie dobrze mogła Pani mieć związabe ręce cxy coś takiego
-
Czarownica cicho prychnęła
- Trzeba dużo więcej niż związanych rąk żeby mnie powstrzymać. I nie wierz w los, nie warto. Odwróci się od ciebie w najgorszym możliwym momencie a wtedy zginiesz. No cóż, czego chcesz?
-
- Naucz mnie medytacji, Mistrzyni! - Podczas prośby, ukłonił się w kącie 90 stopni
-
Czarownicy trudno było opanować śmiech, korzystając z tego że Kalad nie mógł zobaczyć jej twarzy wybuchła bezdźwięcznym śmiechem, następnie przybrała surowy wyraz twarzy i spojrzała z wyższością na awanturnika
- A czym sobie zasłużyłeś aby posiąść tą wiedzę? Jak jest Lillith, pierwsza z arcymagów, dawna rektorka kolegium królewskiego, Najwyższa pośród sabatu północnych wiedźm, posiadaczka wiedzy z północy, południa, zachodu i wschodu, rozjemca demonów i ta której boi się sam król! Zwana Lillith Arkanistką, mój umysł jest jak ostrze z Kaladzkiej stali! Czym zasłużyłeś sobie aby być mym uczniem?
Podczas tyrady czarodziejka nadała swemu głosowi władczy, groźny ton od którego niemal trząsł się warsztat.
- A czym sobie zasłużyłeś aby posiąść tą wiedzę? Jak jest Lillith, pierwsza z arcymagów, dawna rektorka kolegium królewskiego, Najwyższa pośród sabatu północnych wiedźm, posiadaczka wiedzy z północy, południa, zachodu i wschodu, rozjemca demonów i ta której boi się sam król! Zwana Lillith Arkanistką, mój umysł jest jak ostrze z Kaladzkiej stali! Czym zasłużyłeś sobie aby być mym uczniem?
-
- To nie największe z talentów potrzebują nauczyciela, a ci, którzy nie wiedzą jak trafić na drogę pośród ciemnego lasu. - Posłużył się przysłowiem ze swoich rodzimych stron. - No i… rozbawiłem Mistrzynię już dwa razy w przeciągu kilku chwil.
-
- tak, może zamienię cię w małpę? Co ty na to?
Jej dłoń groźnie zabłysnęła czerwonym światłem.
- tak, może zamienię cię w małpę? Co ty na to?
-
- Podziękuję, podoba się sobie w obecnej formie. Poza tym, nir wiem czym jest ta cała “małpa”
-
- Szkoda. Nieważne, nie mam teraz czasu, jestem dosyć zajęta a ty zająłeś mi już sporo czasu. Odezwij się po ataku, przemyślę twoją ofertę.
-
- A wiesz kto mógłby mnie pouczyć chociaż teorii do tego czasu?
-
- Medytacji? W tym momencie? Kiedy wszystko się uspokoi chętnie ci pomogę, jednak znasz naszą sytuacje. Nie mogę ci teraz pomóc, po prostu nie ma czasu
Za wiedźmą wybuchł jakiś pojemnik rozpryskując wszędzie szkło które odbiło się od tarczy magicznej znajdującej się dookoła czarodziejki. - Chwila, która to była próbka? Sprawdź numer!
- Medytacji? W tym momencie? Kiedy wszystko się uspokoi chętnie ci pomogę, jednak znasz naszą sytuacje. Nie mogę ci teraz pomóc, po prostu nie ma czasu
-
This post is deleted!
-
This post is deleted!
-
Wykonał polecenie, szukając ostrożnie numeru wśród zbitego szkła.
-
Znalazł mały kawałek papieru z numerem 156, to mogło być to
-
- 156
-
- Tak! W końcu! Nie masz pojęcia ile próbowałam osiągnąć ten efekt! Dobra, ino raz stąd, muszę się tym zająć!
W czarownicę wstąpiła nowa energia, zaczęła zbierać po magazynie wyciągając coraz to różniejsze proszki z szuflad czy ściągając z stołów notatki. - Już cię nie ma!
- Tak! W końcu! Nie masz pojęcia ile próbowałam osiągnąć ten efekt! Dobra, ino raz stąd, muszę się tym zająć!
-
Wyszedł którędy wszedł i ruszył do karczmy.
-
//nic się tam nie zmieniło za bardzo
-
// Ja i tak czekam na dzień treningu. //
-
// W sensie?