Farmy
-
Dookoła miasta wciąż jest sporo wsi, a gdy metropolię postawiono od nowa, potrzebne było świeże zaopatrzenie.
-
Vader0PL
Reiko Nakayama
Farmy, a zwłaszcza takiej wielkości, nadal były dla niej czymś dziwnym. Spokój, jaki malował się na tym krajobrazie wręcz ją niepokoił, co chyba było głównym powodem, dlaczego właśnie tutaj najczęściej pracowała. A co do jej pracy, to dzisiaj miała posprzedawać kradzione części samochodowe, które dostarczył jej jakiś świeżak z Yakuzy, oraz spory zapas trucizny. Podobno przeciwko szkodnikom, ale kto wie, do czego może zostać użyta? To nie był jednak problem Nakayamy, gdyż liczył się tylko zysk. Dla bezpieczeństwa, prawdopodobnie zbędnie, w okolicy kręcił się inny członek jej “rodziny”, który żeby nie wzbudzać podejrzeń jeździł sobie po drogach quadem. -
MissUnderstood
Dopaliła któregoś z kolei papierosa, rzuciła na ziemię i zgniotła obcasem. Chowając ręce do kieszeni kurtki, ruszyła obejrzeć towar, żeby jakoś się z nim zapoznać i wiedzieć, co może mu o nim powiedzieć potencjalnemu klientowi. Myślała nad tą trucizną. Skąd wzięli aż tyle? Może lepiej nie wiedzieć. Jej cel jest jasny, a pochodzenie trucizny jej w tym nie pomoże.
-
Vader0PL
Reiko Nakayama
Na szczęście wszystkie informacje miała w doręczonym notesie, o czym przypomniała sobie dopiero wtedy, kiedy wyjmowała papierosy. No, nie było tam wprawdzie nic o truciznie poza notką, że to jest ta klienta, który przedstawi się jako Rudawy Jaś i ma dać za nią nie mniej, niż pięćset dolarów. Całkiem sporo, jak na truciznę na szczury. -
-
Vader0PL
Reiko Nakayama
Rudawy Jaś, czyli zapewnie rudzielec o niezbyt wielkiej inteligencji. No chyba, że to taki pseudonim, jaki przykładowo mają goryle, robiące za przybocznych szefów gangów ‐ ciało składające się z góry mięśni, a pseudonim to “mały” i jego zdrobnione imię. Zresztą, najlepszy przykład był od razu na widoku ‐ znajomy Robina Hooda, niejaki “Mały John”. No dobrze, wracając do interesów, to ten tak szybko się nie zjawiał. Ale za to już zdążyła sprzedać dwie części do samochodów, zarabiając przy obu 20 dolarów więcej, niż wynosiła podyktowana cena. -
-
-
MissUnderstood
Zacisnęła zęby, krzywiąc się. Oby tylko nie chciał jej wyrolować, bo będzie zmuszona użyć perswazji i może noża. Jeśli utnie mu jednego palca, chyba nie będzie aż tak źle. Skrzyżowała ręce na piesi, czekając na przyjazd tajemniczego gościa. Rozejrzała się jeszcze za quadem i tym jednym z jej rodziny.
-
-
-
Vader0PL
Reiko Nakayama
To był prawie na pewno on, patrząc na to, że nawet włosy miał rude. No ale cóż, widocznie przyjechał na zakupy, gdyż po wyjściu z pojazdu ruszył od razu do Reiko. Co ciekawe, w odróżnieniu od wielu wieśniaków z dużym ego, nie spróbował jej podrywać na start, po prostu witając się kiwnięciem głowy.
‐Czy trucizna, jaką zamówiłem, jest już w sprzedaży? -
-
Vader0PL
Reiko Nakayama
Mężczyzna uśmiechnął się do niej, jak do starej znajomej, po czym wyciągnął portfel i wyłożył pieniądze na stół. Odliczone pięćset dolarów, czyli tyle, ile wymagano od niej za truciznę.
‐Pamiętam, ile miałem zapłacić, więc obędzie się bez próby podwyższenia ceny z twojej strony? -
-
Reiko Nakayama
Pieniędzy było właśnie tyle, ile miała na tym zarobić.
-Jechałem prosto do ciebie, kiedy dostałem telefon, że już jesteś. - Uśmiechnął się łagodnie. - Chociaż przyznam, że musiałem się raz zatrzymać, bo jeden taki złapał gumę na samym środku drogi, przez co musiałem pomóc mu przesunąć jego quada na ubocze. -
Więc dlatego nie mogła nigdzie go wypatrzyć. Bo złapał gdzieś gumę. Będzie musiała porozmawiać z szefem o lepszej obstawie. Westchnęła trochę rozdrażniona.
- Dobra, zapomnij o tym. Bierz co twoje i spadaj. - schowała pieniądze, wyciągając papierosa. -
Reiko Nakayama
Rzucił jeszcze dwadzieścia dolarów, zapewne jako napiwek, po czym zabrał truciznę i odszedł. Chwilę później odjechał. Nie oszczędzał swojego pojazdu, bo już po minucie zniknął wśród pól. -
Jedna sprawa z głowy. Wzięła pieniądze, zapaliła papierosa i próbowała sobie przypomnieć, czy coś jeszcze ma do zrobienia. Oprócz narzekania na nieudolnego kierowcę quada.
-
Reiko Nakayama
Przybyło po tym jeszcze kilku wieśniaków, którzy zostawili łącznie dwieście pięćdziesiąt dolarów na sprzęcie, ale to było już raczej wszystko na ten dzień. Pod wieczór zjawił się, już piechotą, członek jej “rodziny”, który bez słowa usiadł na ziemi i czekał na pojazd, który miał się tutaj zjawić, by zabrać Reiko i resztę towaru z powrotem do magazynu w porcie. -
Dopalając kolejną fajkę i przeliczając pieniądze dla zabicia czasu, spojrzała na niego kątem oka.
- Więc? Jak to się stało? -
Reiko Nakayama
-Że nie jestem na swoim quadzie? - Odezwał się. Był młody, musiał mieć nie więcej, niż dwadzieścia lat. Na chwilę obecną przypominał bardziej chuligana z bloku, niż członka mafii: ogolony na jeża, bez tatuażów, w jeansach i w białym podkoszulku. Reiko przypomniała sobie, że chyba nazywał się Isao. - Złapałem gumę, bo wjechałem w rozbite szkło. Cholerni wieśniacy wszędzie zostawiają swoje śmieci. Na szczęście jakiś dupek pomógł mi i zadzwonił po lawetę, ale za pomoc skasował sobie dwadzieścia dolarów. Rozumiesz to? Dwadzieścia cholernych dolarów, żeby zadzwonić po lawetę. Przeklęci, skąpi Amerykanie… -
- Ciekawy zbieg okoliczności… - mruknęła bardziej do siebie, niż do niego.
-
Reiko Nakayama
Ten widocznie usłyszał, bo spojrzał na Nakayamę z pytaniem w oczach. Tymczasem jednak pojawiła się biała półciężarówka , z której wyszedł kierowca po zgaszeniu silnika. Ten już bardziej przypominał członka mafii. Umięśniony, wysoki, głowa i ręce w tatuażach, miał na sobie buty i spodnie robocze, a T-shirt z Godzillą nawet do niego pasował. Nie zwrócił uwagi na Isao, natomiast podszedł do Reiko.
-Mam rozumieć, że trucizna z sukcesem sprzedana? -
- Owszem. - pomachała plikiem banknotów. - Przecież ja sprzedawałam. Nie mogło pójść inaczej. - uśmiechnęła się triumfalnie.
-
Reiko Nakayama
-Gratuluję, resztę sprzętu zapakuję i odstawię do magazynu. A ciebie gdzie zostawić? - Nadal ignorował Isao, który zapewnie spodziewał się nagany, bo już ustawił się do pomocy w ładunku niesprzedanego sprzętu. -
- Jeśli nie potrzebujecie z niczym pomocy, to do domu. - przeciągnęła się. Rzuciła niedopałek na ziemię i zgniotła obcasem.
-
Reiko Nakayama
Kierowca się zgodził, potwierdzając to ruchem głowy. Następnie zabrał się za przekładanie rzeczy na swój pojazd, w czym pomógł mu nadal ignorowany przez niego Isao. Na szczęście Reiko jedyne, co musiała zrobić, to wejść do środka pojazdu, zająć wolne miejsce i zapiąć pasy. -
Także też zrobiła. Oh, nareszcie. Już nie mogła się doczekać, żeby wziąć prysznic, zapchać się tabletkami i iść spać.
-
Reiko Nakayama
Podobno niektórzy z takimi kłopotami starają się skorzystać z pomocy specjalisty, ale kto dałby się wrobić w taką bzdurę, prawda? Wracając, faceci szybko sobie poradzili z przenoszeniem sprzętu, po czym obaj zajęli miejsca w pojeździe i ruszyli, by opuścić te farmy. Sama Reiko była akurat w tak dogodnej sytuacji, że mogła obsługiwać radio, do czego też ruchem ręki zachęcił kierowca. -
Nie dając się dłużej namawiać, włączyła je żeby sprawdzić, co ciekawego dziś nadają.
-
Reiko Nakayama
Radio zapodało kilka propozycji, od Bluesa po Disco przez The Beatles i wiadomości. Od niej zależało, co wybierze, chociaż z pewnych względów odradza się Disco, żeby nie doprowadzić do tego, że się będzie wracało pieszo. -
Właściwie to przez cały dzień była odosobniona, poniekąd, i nie wiedziała co się w tym czasie zdarzyło na świecie. Żeby zaspokoić ciekawość, przełączyła więc na wiadomości.
-
Reiko Nakayama
Kończył się akurat jakiś opis nowo odkrytego gatunku węża, którego bez całości nawet nie warto było przytaczać. Za to pojawiło się coś znacznie bardziej interesującego.
-Strzelanina w Nowym Detroit - odparł głos w radiu. - W dzielnicy, znanej wśród mieszkańców jako “Getto” doszło dzisiaj do strzelaniny na skrzyżowaniu dróg Binney St i Maple St. Strzelanina rozpoczęła się od zderzenia ze sobą trzech SUVów, z czego z dwóch wyskoczyli zamaskowani napastnicy, starający się dotrzeć do osoby wewnątrz zaatakowanego pojazdu. Zgodnie z relacjami świadków, byli to członkowie bardzo agresywnego ugrupowania znanego pod nazwą “Krew”.
-Zrób głośniej, chcę posłuchać - poprosił kierowca. -
Wykonała jego polecenie. Podgłośniła, ale bez przesady. Rozsiadła się wygodniej w fotelu i podparła głowę na dłoni.
Zastanawiała się, kto aż tak naraził się Krwi. Był aż taki głupi, czy aż taki odważny? Tak czy siak, nieźle im zalazł za skórę, skoro wysłali aż dwa SUV’y.
Słuchała dalej, może powiedzą coś więcej. -
Reiko Nakayama
-Na tym dramatyczna sytuacja się nie skończyła - kontynuował głos w radiu. - Z Forda Mustanga, jadącego wcześniej za wozem ofiary, również wyszedł napastnik, który oddał trzy strzały w samochód głównego celu Krwi, jednakże żaden strzał nie dosięgnął celu przez zamontowaną w SUVie szybę kuloodporną. Następnie ten sam napastnik schował się za swoim samochodem, by nie zginąć z rąk przeciwników. Na miejsce przyjechał chwilę później kolejny pojazd, tym razem szare Volvo S90, z którego wysiadły dwie osoby, wyposażone w karabinki AKS-74U. Od razu rozpoczęły walkę z Krwią, zabijając większość z nich.
-Jaki inny gang chciałby walczyć z Krwią? - zapytał Isao.
-Zamknij się! - uciszył go kierowca. -
No, robiło się coraz ciekawiej. Żeby nie oberwać słowami jak Isao, siedziała cicho, nie komentując. Zaczęła nawijać na palec pasmo włosów, zastanawiając się.
-
Reiko Nakayama
-Strzelanina zakończyła się wraz z przybyciem uzbrojonych w karabinki napastników. Nowi strzelcy bardzo szybko załatwili Krew, po czym dotarli do czarnego SUVa, z którego ewakuowali jedną osobę, po czym uciekli. Policji nie udało się ich złapać, ale i tak można powiedzieć o pewnym sukcesie. Otóż aresztowano dwie osoby, biorące czynny udział w strzelaninie,i chociaż policja nie podała ich tożsamości, to są spore szanse na to, że pomogą rozwiązać sprawę. Z relacji świadków wiadomo, że…
Szum radia zagłuszył wiadomości, tym samym ucinając prawdopodobnie najciekawszą informację związaną ze strzelaniną. Kierowca głośno przeklnął, ale nie skomentował sytuacji. Dopiero po kilku minutach dalszej drogi radio przestało szumić, ale właśnie kończyła się prognoza pogody. Przynajmniej pod koniec tygodnia będzie słonecznie. -
- Cóż… - zaczęła. - To było… Ciekawe. Jak myślisz? Co to za koleś, że Krew chciałała jego głowy? Musiał nieźle im nadepnąć na odcisk. - zachichotała, wykrzywiając usta w uśmiechu. - Aż trochę mi ich szkoda. Jakby się nie pojawili tamci, pewnie by go wybebeszyli.
-
Reiko Nakayama
-Ci drudzy zastanawiają mnie tak szczerze najbardziej. - stwierdził kierowca. - Mieli sprzęt, pojazd, a na dodatek pojawili się szybko i bez kłopotów pokonali Krew.
Isao milczał, niezbyt pewny tego, czy może cokolwiek powiedzieć. -
- Jakieś specjalne oddziały? - uniosła brew, spoglądając kątem oka na kierowcę.
-
Reiko Nakayama
-Jeżeli tak, to z pewnością nie nasze. Ale jest dobra wiadomość - kontynuował. - Krew może teraz kupować więcej szybkich wozów i broni palnej, na czym my zyskamy. -
- Podoba mi się ta myśl.
-
Reiko Nakayama
-Powinna, bo być może będziesz brać w tym czynny udział. Potrzebujemy teraz każdego dobrego handlarza. -
- Możesz na mnie liczyć.
-
Reiko Nakayama
-Nie ja - odparł. - Szefostwo. I będziesz niańczyć tego niedojdę, dopóki w końcu nie zrobi czegoś, co sprawi, że będzie można go traktować poważnie.
Mówiąc to wskazał na Isao, który zgarbił się i nagle bardzo zainteresował się widokiem na swoje obuwie. -
- Ugh… Dobra. Może nauczę go ODPOWIEDZIALNOŚCI na stanowisku. - zaakcentowała słowo, żeby dotarło do młodego z tyłu.
-
Reiko Nakayama
Nie odpowiedział, ale to może i lepiej dla niego? Kierowca kontynuował tyradę.
-To nie jest też już zwyczajny handel, musisz przygotować się do zawarcia umowy na otwartej przestrzeni, z której będą najwyżej trzy, cztery drogi wyjazdu. Na dachach z pewnością będą strzelcy, ale my też pewnie takich przygotowujemy, nawet więcej, niż będą mieli kupcy. Także śpij spokojnie, bo to tylko kilka stresujących zdań wyrzuconych przez obie strony, po czym uścisk dłoni i odebranie gotówki. -
Mruknęła potwierdzająco, spoglądając za okno.
-
Reiko Nakayama
I tak to też przebyli resztę drogi, opuszczając już na dobre farmy.
///Zmiana tematu. Jeżeli wrócisz, to ci zacznę.///