Miasto Gilgasz.
-
-
-
Rafael_RexwentRafael
Rafael przeszedł się parędziesiąt metrów w obie strony, oddychając pełną piersią, by złapać nieco orzeźwienia od odoru alkoholu i tym podobnych w karczmie. Jak już się nachapa świeżego powietrza to wraca do karczmy i patrzy, czy nadal jedynym trzeźwym osobnikiem w karczmie jest Drow. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Wiewiur:
Cóż, było to centrum całego miasta, pełne kramów i straganów oferujących najrozmaitsze towary z całego Elarid.
Vader:
Trafiłeś tam, kupców było wielu.
FD_God:
Niestety, nie było nic takiego.
Taczka:
‐ My płyniemy znów za miesiąc, ale kiedy będzie inny ‐ nie wiem.‐ Przybijemy do małego portu w Nirgaldzie, a stamtąd wprost do Ur.
-
-
Rafael_RexwentRafael
Rafael lekko mrużąc oczy zbliżył się do stolika, gdzie siedział Drow i usiadł przy nim (przy stoliku), jak było tam jakieś wolne krzesło.- ‐ Jak to jest, że Mroczny Elf nie pała żądzą mordu do Elfów? * ‐ odezwał się nieco melancholijnym tonem Łak, spoglądając beznamiętnie na ścianę przed sobą.
-
-
-
-
Kuba1001 Vader:
Nie, pozostaje tylko chodzenie i pytanie każdego z osobna.
Rafael:
‐ Może Cię to zdziwić, ale nie pałam żądzą mordu wobec żadnej innej rasy, a zabijam kiedy to konieczne. Nie odczuwam przyjemności z zabijania jak moi współplemieńcy.
FD_God:
Zawsze mógł gdzieś kupić albo też odpuścić sobie ogłoszenie.
Taczka:
Większość marynarzy kierowała się do jednej, więc “Strudzony Żeglarz” był najbliższą opcją.Potwierdził skinieniem głowy.
Wiewiur:
Straganów i kramów wiele, kupców i sprzedawców jeszcze więcej. Lepiej zawęzić obszar poszukiwań do jakichś konkretnych towarów. -
-
-
-
Kuba1001 Vader:
Spytałeś już około połowę i większość Cię zbyła, twierdząc, że ślepy najemnik im nie potrzebny.
Rafael:
W tym momencie zauważyłeś, że dotąd spokojną twarz Mrocznego Elfa przeszedł grymas… bólu?
‐ Nieprzyjemna przeszłość to… dobre określenie. ‐ powiedział po chwili wahania.
FD_God:
Kupca takiego nie było, ale może szukać jakiegoś antykwariatu, a w ostateczności może zagadać do szlachciców, w końcu oni lubią takie zabawki.