Białoruś - Pustkowia
-
//Szczerze mówiąc to nawet nie wiedziałem, że jakieś mam, ale to miłe. Jacyś bandyci z innych grup są tu gdzieś w pobliżu, tak żebym mógł ich wezwać w razie potrzeby?//
- Zostańcie tu i miejcie oko na wszystko. Jeden z was ma wrócić z raportem przed zmrokiem. Zwracajcie uwagę na Czarnobylców, ich Kapłana i resztę bandy. Tylko oni mogą stanąć między nami a tą wioską. Gdyby wydarzyło się coś naprawdę wartego mojej uwagi jeden z was ma ruszyć do obozu bezzwłocznie. A jeśli was wykryją macie się rozdzielić i różnymi trasami wrócić do obozowiska.
Nie pytał, czy wszystko jasne, ani czy są jakieś pytania, bo wiedział, że nie musiał: to byli profesjonaliści, tak jak on. Prędzej dadzą się pożreć własnym Wargom niż go zawiodą. Dlatego Maksym od raz dosiadł swojej bestii, ale nie udał się od razu w kierunku obozowiska Wilczych Skór, aby omówić całą tę sprawę ze swoimi ludźmi. Zamiast tego, wciąż kryjąc się w lesie, postarał się okrążyć wioskę, wypatrując uważnie kogoś, kto mógłby udzielić mu informacji odnośnie Kapłana i jego ludzi. Nie szukał jednego nikogo z tej grupy, podejrzewając, że nawet wymyślne tortury, które im zada, na nic się nie zdadzą, fanatyzm był zapewne u nich silniejszy niż ból lub strach. Zamiast tego wypatrywał mieszkańców wioski, kogokolwiek, kto postanowił, że ją opuści lub oddali się, najlepiej samotnie, ewentualnie mniejszą grupą. -
//Głównie małe gangi które są gówno warte i raczej nie możesz na nie liczyć w poważnych walkach.
- Przyjęto. Nic nam nie umknie, Wilkołaku.
Odrzekli zanim jeszcze Maksym wrócił do Obozu. Sam Maksym w swoim okrążaniu nie zauważył nikogo ani niczego. Wygląda na to że osada wiedziała co robi, odrzucając żądania Kolejarza, i teraz nikt nie zapuszczał się poza jej ściany samotnie. Wracając do obozowiska, Prokop od razu wyszedł mu na spotkanie
- I co? Warto tam zachodzić? Mam przekazać młotkom że za niedługo wyjazd? -
Wzruszył ramionami i poklepał Warga po karku.
- Okaże się. Z tego, co widziałem, wioska nie jest dobrze ufortyfikowana, a jej mieszkańcy uzbrojeni. Problemem mogą być Czarnobylcy, z którymi handlują: widziałem kilku, w tym ich Kapłana. Trzeba ich stamtąd pogonić, zanim zaczniemy atak, albo ubić w pierwszej kolejności. Nie chcę żeby ktokolwiek z tej wioski uszedł żywy. -
-Czarnobylcy? To w końcu teoretycznie jest ich teren. Ale że aż Kapłan? To może być problematyczne. Chcemy wypowiadać im wojnę zabijając go?
Prokop oparł się o swój młot wyburzeniowy - Korzystał z niego do otwierania drzwi, czaszek, i wyjaśniania nowym rekrutom kto tu rządzi jeśli Wilkołaka w obozie nie było. Zazwyczaj nie był aż tak oporny jeśli chodzi o najazdy, ale miał on swoje poprzednie poślizgi z Kapłanami CZWR. O ile zabijanie Fanatyków jest w liście codziennych czynności Dłoni, o tyle nie podnosi on ręki na Wyznawców jeśli nie potrzebuje, a Kapłanów stara się w ogóle unikać. Dobrze wiedział o czym CZWR będzie pamiętało, a o czym zapomni. -
- Dlatego jedną z opcji jest uświadomienie ich, że powinni się stąd zmywać, że to nie ich chcemy dorwać. Może uznają, że są dość mocni, aby nas powstrzymać. Może uznają, że ich interesy tu są na tyle ważne, żeby z nami walczyć. Ale według mnie obsrają się na sam tylko nasz widok i zostawią tych biedaków na naszej łasce… Zostawiłem kilku ludzi na czatach, doniosą nam, jeśli tylko coś się wydarzy. Liczę na to, że Kapłan i jego świta opuszczą wioskę niebawem, sami z siebie. A jeśli nie… Jesteśmy w stanie skontaktować się z którymś z lokalnych gangów? Tymi żałosnymi kreaturami? Przydałaby mi się ich pomoc. Chcę żeby dla mnie zginęli.
-
-Niby mogę posłać po Leśne Dzikusy albo po Motorynkarzy, ale będą taką dla nas pomocą jak dwie krople wody na pustyni. Jeśli już coś zabiją, to tylko to co sami swobodnie możemy wyeliminować bez strachu, a nam zostaną i tak te ciężkie działa. Wiesz co Wilkołak, może po prostu się karnę do tych obserwujących i ocenię sytuację osobiście. Sama obecność Kapłana tam mnie bardzo martwi, przekażę ci moją opinię jak się upewnię co z nim.
Mówiąc to, zagwizdał on po swojego warga, po czym jak ten przybył, to go dosiadł.
-Coś jeszcze ode mnie potrzebujesz, skoro tam będę? Tak przy okazji żeby ogarnąć. -
- Złapać kogoś z mieszkańców wioski, żeby dowiedzieć się, co Kapłan i jego świta tam robią. Ale to bardziej opcjonalnie, bo sam wcześniej tego próbowałem i widziałem, że siedzieli u siebie i ani myśleli opuścić wioskę.
-
-Zrobię co mogę.
Odparł Dłoń i wyruszył do grupy ludzi pod wioską, zostawiając Wilkołaka z resztą bandy w obozie. -
Puściwszy luzem swojego Warga, rozpoczął zwyczajowy obchód obozu. Nie był jakimś nerwowym oficerem musztry rodem z armii sprzed apokalipsy, który zacząłby się wydzierać na swoich ludzi o zwykłą pierdołę, niemniej chciał sprawdzić, czy każdy ma przy sobie broń, czy jest w należytym stanie, czy ludzie stojący na wartach wypełniają odpowiednio swoje obowiązki… Świadom tego, jak wiele Wilcze Skóry zawdzięczają drugiej części bandy, czyli swoim Wargom, ruszył również do nich, mając olbrzymią wiedzę na temat tych mutantów pragnął ocenić, w jakim są stanie i czy coś im nie dolega.
-
Warg wyczuwając pozwolenie na swobodny bieg szybko ruszył w las, pewnie zagryźć jakiegoś dzika albo rozerwać gniazdo Szczurów Cliftona. Sam Wilkołak przechodząc się po obozie nie zauważył nic niezwykłego. Niektórzy czyścili lub ostrzyli swoje bronie, inni puszczali swoje wargi do lasu, trzech bandytów gotowało zupę w przygotowaniu na posiłek, jeszcze inni grali w karty lub spali. Wilkołak mógł zerknąć na zupę i zobaczyć co pichcą, albo dosiąść się do kart, ponieważ dopiero co zakończyli rundę i właściciel talii, z pasującą ksywką “Poker”, właśnie ją tasował.
-
Nie mając ochoty na karty, udał się do swojego namiotu, gdzie to zajął się przygotowywaniem do ewentualnego starcia: sprawdził, w jakim stanie jest jego broń, a jeśli było trzeba, to także wyczyścił ją, naostrzył, naładował i ogółem zrobił wszystko, aby była gotowa do użycia w każdej chwili. A później czekał na wieści, dopóki nie zdobędą więcej informacji o osadzie i Kapłanie Czarnobylców, nie mają zbyt wiele do roboty. Ale żeby zwiększyć szanse na zdobycie owych informacji, opuścił namiot w poszukiwaniu niczym nie zajętych członków bandy, aby wyznaczyć im związane z tym zadanie.
-
Jak to mówią w tych czasach, dbaj o swoją broń aby zadbała ona o ciebie. O ile wielu Bandytów nie widziało sensu w tym powiedzeniu, a broń wymieniali na zdobyczną gdy poprzednia się zepsuła, o tyle bardziej zorganizowane klany miały na to totalnie inną perspektywę, w tym klan Wilkołaka. Toteż pracy nad bronią nie było wiele. Jeśli części są wymieniane i czyszczone regularnie, każde takie zajmowanie się nią zajmie tylko chwilę. Co do Kapłana, nie było za dużo co mógł zrobić. Mógł podesłać ludzi do Dłoni, ale to pewnie tylko by mu przeszkodziło. Wilcze Skóry, z racji na ich agresywną politykę najazdu, nie potrzebowały nigdy Szpiegów. Sami Dłoń i Koszmar uważali Szpiegów za leniwych i dwulicowych węży, a dotychczas jako banda nie napotkali jeszcze zagrożenia takiego poziomu, głównie ze względu na brak zorganizowania w Białorusi. Jednak jeśli był on przekonany że Dłoń potrzebuje pomocy, akurat nawinęli mu się pod oko Nord i Siwy, palący papierosy pod linią drzew. Pierwszy był mocno zbudowanym Szwedem z imponującą blond brodą i jasnoniebieskimi oczami, które koincydentalnie były najbystrzejszą parą w obozie, i Siwy, którego ksywka nie miała żadnego sensu, ale została mu z poprzedniego gangu z którym się nosił, zanim ten został rozbity przez Wilcze Skóry. Byli to nieoficjalni zwiadowcy Wilczych Skór, którzy pierwsi ruszyli na rozpoznanie wioski, a gdy na miejsce dotarł Wilkołak, wrócili do obozu.
-
Od razu ruszył w ich kierunku.
- W wiosce, o której myśleliśmy, że tylko czeka, aż ją splądrujemy, zatrzymała się cała banda Czarnobylców, na czele ze swoim fikuśnym Kapłanem. Tych zmutowanych świrów można wyrżnąć tak jak zwykłych ludzi, dobrze o tym wiecie. Ale zanim na nich uderzymy, chcę wiedzieć, czemu się tam zjawili. Kilku naszych obserwuje już wioskę, a was chcę wysłać na dalszy rekonesans: macie przeczesać teren wokół osady, donieść nam zawczasu o wszystkich, którzy mogą się do niej kierować. I tak posiedzimy tu jakiś czas, to okazja na dodatkowy łup i jeńców, a może będą wiedzieć coś o wiosce i tych cholernych mutantach. Jesteście najlepszymi zwiadowcami w bandzie, dlatego wam powierzam tę misję. -
-Widzisz, Siwy? Mówiłem ci że coś jest nie tak skoro nikt z wioski nie wychodzi ani nikt nie wchodzi.
Na to, Siwy przewrócił oczami, i zanim którykolwiek odpowiedział Wilkołakowi, wyjął z pasa magazynek do kałasznikowa, wyliczył 10 naboi, i dał je Nordowi, który schował je do sakiewki razem z innymi luźnymi nabojami
-Bez problemu Wilkołak. Wiesz że mi nic nie umknie. Powiedziałbym że Siwy się wśliźnie do środka na moment, ale nikogo tam nie wpuszczają, z tego co ostatnio byłem.
Siwy zamiast odpowiedzieć Wilkołakowi zagwizdał dwa razy, po czym wargi Norda i Siwego podbiegły do nich, a każdy usiadł na swoim.
-Za to na pewno damy ci znać o słabościach w obronie. Jeśli mają po swojej stronie czarnobylców, wejście od frontu może być niebezpieczne. Chyba lepiej nie tracić członków bandy chyba że trzeba, nie?
Nie czekając na odpowiedź i cementując fakt że było to pytanie retoryczne, Siwy i Nord odjechali na wargach, po czym Wilkołak został znowu sam. Zwiad chwilę zajmie, a on sam powoli stawał się zmęczony. To dobra pora wziąć swoją porcję jadła z obozowego garnka i pójść spać, a rano Dłoń, Nord, Siwy i reszta ludzi którzy zostali na obserwację wioski powinni przynieść wieści. -
Przed odpoczynkiem sprawdził jeszcze, czy obozowe warty są odpowiednio rozstawione i czujne, a także rzucił okiem na obozowisko jako całość, chcąc wykryć jakieś nieprawidłowości teraz niż nim uda się na spoczynek. Dopiero wtedy wziął solidną porcję gotowanej strawy i ruszył do namiotu, gdzie zjadł posiłek i położył się spać, uprzednio rozkładając posiadaną przy sobie broń tak, aby móc dobyć jej w każdej chwili.
//Jeśli nic nie planujesz to przewijaj śmiało do powrotu NPC.// -
Jako że inspekcja przebiegła bez szwanku, Wilkołak spokojnie się położył i bez problemu został obudzony rano przez Dłoń.
-Wstawaj, są komplikacje.
Czekając aż Wilkołak wstanie i zacznie kontaktować, Dłoń ostrzył swój berdysz, z którego korzystał do ścinania ludzi podczas dojeżdżania Warga.
Nie wiem po co wysyłałeś tych trepów za mną, ale możemy pożegnać się z Siwym. Pogrzebali za głęboko, i Czarnobylcy go wyłuskali. Dobre wieści - mam co najmniej jedną informację o Kapłanie. Złe - Kapłan i jego świta wiedzą o nas, i wiedzą że mamy Wargi. Od czego mam zacząć elaborację? Jak ten debil nas wyjawił, czy co jego poświęcenie wyjawiło nam? -
//Czyli że tamci dwaj postanowili wejść do wioski chociaż kazałem im zrobić coś zupełnie innego, czyli patrolować okolice wokół niej?//
-
//Jeden z nich zbliżył się, żeby zobaczyć czy byłoby gdzieś przejście którego by się niekoniecznie spodziewali. O czym mówiłem w poście, że będą szukać słabości w obronie. I tak dużo to nie zmieni jeśli chodzi o dalszy bieg wątku, nawet jeśli to cofnę.
-
- Zacznij od początku. I nie oszczędzaj szczegółów. - mruknął ponuro. Słowa jego porucznika nie były sposobem, aby miło zacząć kolejny dzień, ale skoro już miał poznać złe wieści, to chciał poznać je w najdrobniejszych detalach.
-
-No cóż, wiesz jak to bywa. Powiesz im jedno, zrobią drugie chcąc ci zaimponować, i wszystko się sypie. Siwy stwierdził że zamknie bliższe koło, poszuka jakichś wrażliwości w obronie, ale nie przewidział tego, że on nie ma mutacji, a Czarnobylce mają. Okazało się, że poza Kapłanem znajduje się tam co najmniej jeden wysoko postawiony Wyznawca, który albo ma jakiś przeszywający wzrok, siódmy zmysł, albo wizje i zauważył Siwego za palisadą, na co Kapłan zareagował poprzez wypuszczenie jakichś drewnistych pnączy, złapał i jego i Warga. Po prostu go zostawiliśmy, bo z wioski zaczęło się wytaczać paru Fanatyków, Wyznawców i strażników, więc raczej nie żyje. A nawet jeśli, to jak go znajdziemy w wiosce to go zabijemy osobiście. Mnie i Norda, ani twojej grupy nie zauważyli, więc jeśli Siwego zabili na miejscu, to jest szansa że jeszcze się nie spodziewają zmasowanego ataku. Ale takie łapanie ofiar… Trochę ostro nas kontruje. No i atak z zaskoczenia odpada jeśli widzą przez ściany.