Los Angeles

[Kubeł1001]

FD_God

‐Ku*wa, jak już piwo wchodzi w grę, to moim obowiązkiem jest spróbować to zrobić.‐ Powiedział opierając kij o ramię. Jeszcze łatwiej byłoby z normalnym kijem.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Może kiedyś gdzieś się jakiś znajdzie. W sumie w naszej, że tak to nazwę, strefie wpływów jest taki jeden stadion, być może na coś tam trafimy. Chcesz jechać?

[Kubeł1001]

FD_God

‐Moje zadania obejmują oczyszczanie miejsc z zombie, więc możliwe, że warto się tam udać, a poodbija się piłkę przy okazji.‐ Powiedział uśmiechając się lekko.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ No to zaczekaj tu, skrzyknę chłopaków, po drodze jeszcze trochę poszabrujemy, żeby się szef nie wku*wił. ‐ powiedział i odszedł.

[Kubeł1001]

FD_God

No to wypada gdzieś usadzić dupę czy też stać tak i czekać na to co będzie się działo.

[Kubeł1001]

Kuba1001

No nijak mogłeś ustać, tak więc stałeś, dopóki nie pojawił się tamten Bandyta wraz z dwoma pickupami. Pierwszy był tym dobrze Ci znanym, z CKM’em, drugi zaś nie miał uzbrojenia, ale przewoził sześciu uzbrojonych Bandytów. Dla Ciebie znalazło się miejsce w tym uzbrojonym.

[Kubeł1001]

FD_God

No to wypadało właśnie zająć miejsce w tym uzbrojonym i pojechać na stadion, by mieć szansę na wykazanie się jeszcze w swoim talencie do bejsbola.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Jadąc zdewastowanymi ulicami mijaliście przede wszystkim wraki, gruz i ruiny, trafiły się czasem nawet Zombie, jednakże było ich tak mało i były to zwykłe Szwendacze, że nawet nie było sensu marnować na nich amunicji.

[Kubeł1001]

FD_God

Tym bardziej czasu, więc pewnie jechali tylko dalej.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zatrzymaliście się w końcu pośród ruin, zaś Bandyci powoli opuszczali pakę pojazdów.

[Kubeł1001]

FD_God

Sam nie miał co siedzieć na pace czy w samochodzie, więc dołączył do nich przy okazji jakoś wstępnie rozglądając się po ruinach.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Było tutaj kilka sklepów i to zapewne one były jedynym powodem, dla jakiego się tu zatrzymaliście.

[Kubeł1001]

FD_God

Jeżeli stały dalej w tym samym miejscu i dało się do nich wejść to im się nie dziwił, pozostaje chyba zaczekać na jakiś przydział zadań.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Poza obsługą karabinu maszynowego i kierowcami zostało tu dwóch Bandytów. Pozostali rozbiegli się parami do sklepów, a dokładniej do warzywniaka i odzieżowego, zaś Ty z szefem bandy nie miałeś innej opcji, jak tylko ruszyć z nim do nie sklepu, ale tym razem jakiegoś pubu.

[Kubeł1001]

FD_God

No to do roboty, zabrał się zaraz za nim przy okazji trzymając w jednej ręce swój kij.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Przed Tobą tonące w mroku pomieszczenie oraz Bandyta klnący pod nosem, próbujący jednocześnie zapalić światło.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Ciemno jak w dupie…‐ Powiedział jednocześnie sięgając do torby, by wyjąć z niej latarkę, która od razu włączył i nią postarał się o jakieś rozeznanie w pomieszczeniu.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Latarka była obecnie Waszym jedynym źródłem światła, bowiem Bandyta nie miał swojej, a próby zapalenia światła w pomieszczeniu spełzły na niczym.
Wątły snop światła latarki ukazał Ci długi bar, a za nim szafkę, niegdyś pewnie pełną alkoholi, a obecnie pustą, może poza kilkoma flaszkami.

[Kubeł1001]

FD_God

‐No, będzie co pić przez drogę powrotną.‐ Powiedział radośnie, a następnie powoli ruszył w kierunku półki z alkoholami przy okazji trzymając w drugiej dłoni gotowy do użycia kij.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zza baru usłyszałeś ciche pochrapywanie, Bandyta pewnie też, bowiem dobył strzelby i ruszył z Tobą.