Londyn
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wszelkiej maści maści, a także bandaże, strzykawki i leki. Medyk zaczął właśnie od strzykawek, aplikując Sztyletom lek przeciwbólowy.
Dustyy:
I ruszyły pierwsze sylwetki Bandytów, wszyscy szli prosto i pewnie, zapewne przekonani, że nawet nie wyściubicie nosa z okopu. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy na lewym skrzydle ich formacji rozerwał się granat moździerzowy, siekając odłamkami kilku z nich. W tym samym czasie Ty posłałeś swą serię z ręcznego karabinu maszynowego, a dwóch Bandytów padło na ziemię i pewnie już nie wstaną. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Gość był magikiem, jeśli nie cudotwórcą, bo poskładał Twoich chłopaków na tyle, że byli w stanie samodzielnie stać, przynajmniej Ci, którzy nie mieli złamanych nóg.
Dustyy:
Długo to nie postrzelałeś, bo utrupiłeś jednego Bandytę, a nagle Twój znajomy ściągnął Cię w dół, w zbawczy okop, zaś miejsce, w którym miałeś wcześniej głowę, przecięła salwa karabinu maszynowego. -
-
-
-
-
-
-
-