Londyn

[Kubeł1001]

Dustyy

Zaczął szukać dowódcy

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
Zaśmiał się i przy okazji zaniósł duszącym kaszlem.
‐ Wystarczy paczka fajek. Albo dwie.
Pasek życia był pełny w stu procentach, amunicji również, więc jest dość dobrze.
Dustyy:
Znalazłeś go bez problemów, trzeba być kompletnie głuchym, by nie usłyszeć jak drze mordę.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Masz załatwione trzy jak wrócę z odbijania jeńców.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Jeńców? ‐ spytał i widać po nim, że fajki odeszły na drugi plan. ‐ Jakich dokładnie? Skąd?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Bandyci. Dostałem misję odbicia naszych chłopaków z ich rąk. Właśnie w Londynie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Chłopaków? Ach, szkoda. ‐ mruknął i skierował się z powrotem do warsztatu. ‐ To powodzenia.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐A… coś się stało? Ktoś znajomy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Siostra. Miesiąc temu. Mówili, że nie ma szans, ale ja nadal mam… Nadzieję albo coś w tym guście.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Dobrze wiedzieć. Słuchaj, jeżeli coś się na ten temat dowiem, to cię powiadomię w pierwszej kolejności.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Jasne. Powodzenia. ‐ dodał jeszcze przez ramię i wrócił do warsztatu.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Dzięks.
Ruszył na miejsce zbiórki.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Trafiłeś tam bez problemów, reszta niespiesznie się zbierała.

[Kubeł1001]

Vader0PL

No cóż, z naprawionym hełmem może zacząć coś robić na poważnie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dla przykładu pokierować tą bandą złamasów, aby wykonali misję przy minimalnych stratach.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Straty to liczby. Liczby pozostawmy naukowcom, a naboje żołnierzom.

[Kubeł1001]

Kuba1001

A takie rozważania filozofom lub myślicielom.

[Kubeł1001]

Vader0PL

A jacyś ocaleli, czy obecnie mają na myśli tylko Móóóózgi?

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Hę?//

[Kubeł1001]

Vader0PL

///No, co chcą zjeść kultowe zombie?

[Kubeł1001]

Kuba1001

//A, jasne.//
Filozofia to na tyle irytująca plaga, że nawet apokalipsa Zombie jej nie wypleni.