Wkroczyliście więc do jakiegoś bolku, na parterze było dość ciasno, acz na wprost macie tylne wyjście, w połowie drogi do niego, na prawo, są drzwi, zapewne do piwnic, no i oczywiście macie schody prowadzące w górę.
‐ Wchodzenie wchodzeniem, ale i tak lepiej sprawdzić czy z góry ktoś nie zrzuci nam granatu na głowę. ‐ zasugerował dość przytomnie jeden z żołnierzy. ‐ Jak trzeba ochotnika to pójdę.
Udało się, zaś zgromadzeni w środku żołnierze nie szczędzili Wam pokrzepiających słów, uścisków dłoni i poklepywań po plecach. W końcu zrobiliście dość odważny manewr. Szkoda tylko, że nie wróciliście w komplecie.