Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Co teraz?
‐ Albo czekamy, albo wyglądamy żeby sprawdzić, co się stało. Proste, nie?
‐ To wyjdź i zobacz.
Może i był odważny, ale nie aż tak. Głupi zresztą też nie, dlatego jedynie uchylił drzwi i to przez nie dokonał rozeznania w terenie. ‐ Ktoś wystrzelał je wszystkie z łuku. ‐ powiedział i chyba nie miał na myśli Daniły.
‐ Nie mam zamiaru wychodzić, nie wiem jak wy.
Sergiej pokiwał głową i zamknął z powrotem drzwi.
‐ Więc co? Siedzimy tu, tyle wiem, ale przez ile?
‐ Nie wiadomo czy ten ktoś, kto zabił Zombie nie zrobi tego samego z nami, więc może by tak przeczekać choć kilka godzin?
‐ Mogę poczekać. I zszedł na dół.
Udało się, reszta postąpiła podobnie i także czekali.
‐ Głodny jestem, wiecie? Może mi coś zrobią, nigdy nie wiesz.
‐ A Bozia rączki upie**oliła? ‐ spytała Daniła.
‐ Upie**oliła razem z jajami. //Spytał nie spytała.//
‐ Na to Ci już nic nie poradzę.
‐ No już dobra. Sprawdził czy jest coś co można zjeść, albo przyrządzić do zjedzenia.
Klasyczna potrawa każdego ocalonego, a mianowicie najróżniejsze puszkowane żarcie: Konserwy, zupy, fasolę i tym podobne.
To zrobię jakąś zupę.
I tym sposobem zdołałeś upichcić sobie grochową. Niby z puszki, więc gorsza od zwykłej, ale zawsze coś.
Chyba teraz to zjem.
////Pozwolę sobie, że się wtrącę xD Tylko nie zagazuj ich tam