Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Trafiłeś tam bez problemu, a barman bez słowa nalazł Ci gorzałki.
Podziękował mu gestem dłoni i wypił, unosząc przyłbicę.
Niby powinno smakować jak zawsze, ale przez zmycie malunków z pancerza i obicie mord trzem delikwentom smak wydawał się lepszy.
Nie inaczej. ‐ Masz chleb? ‐ Zapytał
Pożywienia Wam chyba nigdy nie brakowało, więc nawet nie silił się na skinięcie głową, a zamiast tego wręczył Ci sporą pajdę chleba.
Chleb jest…dobry. Na sucho zjadł go, unosząc lekko przyłbicę.
Widząc, że zajadasz suchy chleb barman jedynie wzruszył ramionami i wziął się za swoje inne obowiązki.
// Jak coś to go nie porzuciłem, zastanawiam się co odpisać //
//Pokrzepiające.//
"Pie**ole, zostaje abstynentem. " Powiedział sobie i jadł dalej
I tym pozytywnym (chyba) akcentem zakończyłeś posiłek, a po części i wolne, bo oficer, który wszedł do kantyny, kazał wszystkich się zbierać.
No, może będzie jakaś akcja? Potomkin cicho na to liczył. Poszedł na miejsce zbiórki.
Miejsca zbiórki nie było, bo i zbiórki nie było: Bez jakiegokolwiek wstępu kazano wszystkim ładować się na ciężarówki. Chyba naprawdę im się spieszy.
Im prędzej, tym lepiej. Wziął całe wyposażenie z mieszkania, butelkę wody i pobiegł czym prędzej do ciężarówek.
Zdążyłeś w ostatniej chwili, gdyż tuż po usadzeniu się wygodnie w środku, pojazd ruszył prosto przed siebie.
Rozejrzał się po towarzyszach.
Znajome mordy, ale głównie z widzenia, z kilkoma miałeś też przyjemność urządzić maraton walenia wódy, ale poza nikogo znajomego.
Ah, Towarzysze, Towarzysze nigdy się nie zmieniają. Widać było, gdzie jadą?
Przed siebie, ale podczas drogi zacząłeś się też orientować, że gdzieś na przedmieścia, choć nie możesz mieć całkowitej pewności, że to tam jest Wasz cel, czymkolwiek on jest.
Co teraz wymyśliło dowództwo? Toteż obrzeża nie były chyba tak gęsto zasiane nieumarłymi, jak samo centrum Moskwy.