Warszawa
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Każdy miał pistolet lub rewolwer i nóż, pewnie gdzieś w samochodzie (na przykład w bagażniku) był schowek, w którym chowali jakieś większe gnaty, choć obecnie go nie widzisz. Idąc dalej, wszyscy byli mężczyznami po trzydziestce, odziani jak typowi ocaleni, czyli w praktycznie wszystko, co było pod ręką.
Zohan:
Żywej duszy brak, a jeśli o budynkach mowa, to znalazłoby się też nieco sklepów… O, kino nawet było! -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
W końcu samochód zatrzymał się, a reszta zaczęła wysiadać.
Zohan:
Wkroczyłeś do niego bez większych kłopotów, bo na kolejki na pewno teraz nie natrafisz.
Bog:
‐ Pytania?
Killer:
Nie były zamknięte łańcuchem, kłódką czy innym takim badziewiem, musiałeś znaleźć inny sposób, a mówiąc konkretnie to jakiś klucz. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Nie, ale z pewnością był to ten, który wziął się za wydawanie rozkazów teraz.
Ty zaś zauważyłeś, że jesteście w całkiem nieźle utrzymanej dzielnicy niedaleko centrum handlowego. Z czasem zauważyłeś też gdzieniegdzie jakieś żywe zwierzęta, a później również ludzi.
Bog:
Kiwnął głową i ruszył w kierunku namiotów, gdzie to pewnie miałaś mieć kwaterę do odpoczynku.
Killer:
Po ciemku było to dość problematyczne zadanie, zwłaszcza że klucz za wielki to na pewno nie jest.
Zohan:
Praktycznie od razu rzucał Ci się w oczy automat z przekąskami, w większości pełny. -
-
-
-
-
-