Killer:
Wszędzie podobnie, w całym bloku znalazłeś tylko jednego trupa, którego i tak zabiłeś, a przy zwłokach nie znalazłeś nic ciekawego.
Zohan:
Obie czynności udały Ci się, a Ty usłyszałeś ciche charczenie za swoimi plecami…
Zombie, ale jakiś dziwny, żółty i zasuszony, który ledwo co zdołał uniknąć Twojego ataku, a później rzucił się na Ciebie z ohydnym zapachem przypominającym woń dymu papierosowego, ale jeszcze gorszą i bardziej intensywną.
To wciąż centrum miasta, a więc przeważnie większe sklepy i galerie handlowe oraz bloki i parki. Samochodów pełno, rzecz jasna zniszczonych w mniejszym bądź większym stopniu.
Udał się do jakiegoś sklepu. Gdy wszedł do niego, to od razu zaczął stukać i robić hałas wewnątrz niego, aby sprawdzić czy nie ma tu żadnych żywych trupów.
No nie, najwidoczniej nie wszystkie, bo dostrzegłeś jeszcze dwa zmierzające ku Tobie Pełzacze, jest też pewnie szansa na Wampira w jakimś ciemnym pomieszczeniu.
Kiepsko będzie walczyć z wampirem bez żadnej broni palnej, jeżeli jakiś się natrafi.
Z racji tego, że pełzacze raczej bardzo wolno się obracają, to obszedł je szerokim łukiem, tak aby nie mogły go złapać. Następnie pozbył się ich za pomocą uderzeń kluczem w główki.