Warszawa
-
-
-
Kuba1001
Killer:
//Spróbuj się z nimi jakoś dogadać, to najlepsze, co możesz zrobić.//
Zohan:
Szło sprawnie i dwa padły martwe, ale to albo Ty wyszedłeś z wprawy w wywijaniu kluczem, albo to on był tak szybki, że zdołał rzucić się na Ciebie i przygnieść Cię do ziemi, a Ty musiałeś chwycić go oburącz za gardło i odpychać z całą siłą, aby nie miał okazji Cię zagryźć. -
ThePolishKillerPL
Lekko podniósł maskę gazową, by mogli go rozumieć.
‐D‐dobra, słuchajcie. Chciałbym, byście mnie nie przerabiali na ser szwajcarski z jednego, ale ważnego dla mnie powodu. Mianowicie, posiadam żonę i dwójkę dzieci, jedno w wieku 6 lat a drugie w wieku 7. Żona jest poważnie chora, więc ona nie jest w stanie wychodzić na “poszukiwania” za prowiantem I ja jako jedyny z rodziny się tym zajmuję, stąd tu także jestem. Kiedy mnie zabraknie, kto się nimi zajmie czy obroni? Szwendacze? A może mutanty? -
-
Kuba1001
Killer:
‐ Wzruszające. No to prowadź do żonki i dzieciaków, może damy radę im pomóc?
Zohan:
Nie dałeś rady, całą swą siłę musiałeś zaprząc do trzymania go na tyle daleko, aby nie mógł Cię zagryźć. W chwili, gdy słabłeś, i czułeś, że to może być już koniec, usłyszałeś wystrzał i po chwili monstrum odpuściło, padając na Ciebie martwe. Kilka kolejnych strzałów i skomlenie oraz odgłos szybkiego przebierania łapami upewniły Cię, że również reszta Psów Zombie jest martwa lub uciekła. -
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Stał tam ten sam mężczyzna, którego mogłeś kojarzyć przez klasyczny ubiór, pojazd i watahę psów. O ile przyszedł Ci z pomocą, to najwidoczniej nie miał zamiaru tracić zdrowego rozsądku, więc jego pistolet był teraz wycelowany w Ciebie, w razie gdyby coś głupiego przyszło Ci do głowy.
Killer:
‐ Zabijasz członka mojej drużyny, a potem próbujesz zrobić nas w ch*ja i liczysz na litość, tak? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-