Warszawa
-
-
-
Kuba1001
Skinął głową i zaprowadził Cię do jednego z murowanych budynków, podzielonego na dwie części, gdzie się pożegnali i odeszli w Twoją stronę. Jeśli chodzi o podział, to lewa część budynku była najpewniej mieszkalna, bo z prostymi drzwiami, a druga służyła jako wspomniany warsztat, ponieważ prowadziła do niego dwuskrzydłowa metalowa brama, obecnie zamknięta, ale wystarcz tylko wyjąć rygiel, aby to zmienić.
-
-
Kuba1001
Twoje przewidywania najpewniej były słuszne, bo po kilkunastu sekundach w drzwiach stanął młodszy od Ciebie, mający może dwadzieścia lat, mężczyzna, z kilkudniowym zarostem na twarzy i w typowo roboczych ubraniach. Gdyby miał jeszcze ubrudzone smarem ręce do łokci, to ciężko byłoby o bardziej typowego mechanika.
‐ Tak? ‐ zapytał, przyglądając Ci się. ‐ A Ty kto? -
-
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową i wrócił na chwilę do domu. Potem zamknął za sobą drzwi i odsunął rygiel w bramie, zapalając światła. Wewnątrz ukazała Ci się rozległa hala, wyposażona w podnośnik, półki pełne części zapasowych, narzędzia leżące luzem na meblach pokroju stołków i krzeseł lub w specjalnie do tego przeznaczonych skrzynkach, oraz pojazdy, a więc dwa samochody osobowe i motocykl.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Na wieść o tym ostatnim uśmiechnął się pod nosem.
‐ Gość przed apokalipsą ograł chyba wszystkie możliwe tytuły traktujące o Zombie, przeczytał sporo książek i komiksów, a nawet zaczął bunkrować sprzęt i jedzenie na wzór prepersów, czy jak nazywają się Ci poje**ńcy, z USA. Wszyscy mieli go za idiotę, ale ostatecznie to on miał rację. Szkoda tylko, że tak naprawdę gówno potrafi zrobić, co nie pozwala mu wywyższać się przy każdej możliwej okazji. -
-
-
-
-