‐ I w godzinę śmierci naszej. Amen. ‐ dokończył modlitwę nieco głośnej Rick i znów słyszysz szepty, prawdopodobnie zaczął klepać inną modlitwę lub tę samą, z tym że od nowa.
‐ Hm, chyba będę się musiała niedługo zbierać, co? ‐ powiedziała to do Ricka albo głośno pomyślała, sama nie była pewna. Przyzwyczajenie do braku gościnnosci.
‐ No, z tego powodu co zawsze. Ty mnie nie chcesz, bo cię denerwuję. Ostatnia osoba modląca się od rana uznała mnie za wcielenie diabła. Właściwie nadal nie wiem dlaczego.
‐ Wolę określenie Ksiądz, czuję się wtedy jak mój ulubiony aktor w ulubionym filmie. ‐ odrzekł z uśmiechem. ‐ Chociaż księdzem nie jestem, wstąpiłem do seminarium, ale apokalipsa poprzedziła moje święcenia.
Zamordowałaby go wzrokiem, ale nie chciała go jeszcze zabijać, więc bez słowa wypuściła Rico. Wymknęła się na zewnątrz razem z nim. Czuła się cholernie dziwnie.