Więzienie Raft [ZIEMIA, NOWY JORK]
-
To prawda. Może i czasy się zmieniły, ale jednak nie można zapomnieć o tym, że ludzka natura jest prawie że niezmienna i niezależnie od tysięcy zakazów i nakazów, będą się zachowywać przeważnie według swoich instynktów, jeśli mają na to okazję. Zola natomiast to wyjątkowy przypadek. Strucker do tej pory pamięta, że sam Red Skull wahał się mimo wszystko o ponownym przyjęciu go aż do chwili, kiedy się dowiedział, że pracował potajemnie u osób, które na nieobecność Johanna starały się prowadzić własną Hydrę.
Tymczasem Strucker poczuł, jak jego potencjał magiczny się odmówił, dzięki czemu może skorzystać ze swojego wyuczonego daru telepatii. -
@Woj20000
[UZGODNIONY TIMESKIP]
A zatem… Zaczęło się. Wszystko zgodnie z planem. Kompaktowy pancerz Struckera misternie zaklęty dobrze dobranymi zdjęciami jest gotowy do użycia, strażników tej nocy nie ma przy jego celi, a jego drzwi właśnie się otworzyły. Teraz do niego należy zadanie przedostanie się jak na razie po cichu do panelu kontrolnego i otworzenie cel współwieźniów, aby rozpocząć Apokalypse w Raft. -
O tak, dzień zasłużonej, misternie planowanej z Sereną i częścią byłej Podstępnej Szóstki ucieczki z najbardziej strzeżonego więzienia w tym kraju, a może i na świecie w końcu nadszedł. Podobnie jak pora na wykonanie własnej części zadania, dzięki której rychło połączy się z resztą, a także odzyska narzędzie potrzebne do powrotu pełni potencjału, ale też młodości - Szponu.
Zgodnie z poleceniem Sereny, zaczął udawać się cichcem w stronę panelu kontrolnego, nie tylko uważając, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, ale też zastanawiając się, jak będzie sprawować się jego nowa znajoma w trakcie takiego pełnego chaosu i nieprzewidywalności wydarzenia, jakim będzie ucieczka. Tym bardziej, jeśli w końcu użyje swoich sławetnych macek, gdyż jeśli potrafi się nimi posługiwać choćby w połowie tak sprawnie, jak jej niesławny ojciec, to…
Powiedzmy, że nie będzie to tylko pożądane, ale też… ujmujące do oglądania. -
A to wszystko nawet nie tylko z członkami grupy oponentów Spider-Mana, ale także innymi wręcz legendarnymi złoczyńcami. W tym jednym z tych, z którymi sojusz wydawał się prawie niemożliwy - mowa tu o Magneto. W końcu… Ma wiele powodów dla których miałby najzwyczajniej w świecie nienawidzieć Struckera.
Hmmm… Niby lepiej dmuchać na zimne, ale można raczej uznać, że jeśli Serena trafiła na miejscu do Raft… To poszła w ślady ojca zdecydowanie.
Tymczasem Strucker, nareszcie doszedł do panelu kontrolnego. Uhuhu… Aż poczuł dreszczyk emocji, którego nie miał w ciele od dawna. Ten dreszczyk, kiedy wszystko jest pod twoją kontrolą i masz na wszystko wpływ. Nie pozostaje nic innego, jak rozpocząć chaos. -
Kładąc rękę na dźwigni panelu kontrolnego i pociągając go jednym, szybkim ruchem, mając jednocześnie wręcz cudne wyobrażenia tego, co stanie się w przeciągu kilku najbliższych chwil, aż grzechem dla niego samego byłoby niewypowiedzenie szeptem dwóch, najbardziej kojarzonych z ludźmi jego pokroju słów.
-Hail Hydra. -
A zatem… Stało się. Strucker wyłączył wszystkie systemy zabezpieczeń. Ledwo co to zrobił, już usłyszał głośne i donośne syreny wyjące, aż uszy bolą, by poinformować wszystkich, że właśnie doszło do naruszenia zamknięcia skrajnie wysokiej ilości pomieszczeń przechowawczych. Teraz czas na wykonanie kolejnej części planu - udanie się do przechowalni sprzętu, by razem z innymi odzyskać swoje parafernalia. Wolfgang musi jeszcze uważać, ponieważ dopóki nie odzyska Szponu, nie może używać… Wiadomo czego, co zostało przemycone dla niego.
-
Może Der Ritter -zaklęta, składana na podobieństwo harmonijki i nadzwyczaj lekka zbroja płytowa zdolna do wytrzymania ostrzału z większości broni strzeleckiej przez dłuższy czas jeszcze nie może wejść do tej najbardziej intensywnej i również najbardziej metaforycznej partii szachów jego życia od czasów drugiej wojny światowej, jednak wciąż jest zdolny do użycia niedocenianej przez podludzi z personelu więziennego umiejętności, jaką jest magia.
Magia, której właśnie teraz używa do nałożenia na siebie zaklęcia przyspieszającego na krótki czas jego ruchy, podobnie jak dodatkowej ochrony w postaci tarczy. Jako, że to są jedne z potężniejszych zaklęć w jego arsenale będzie musiał wykorzystać je w pełni i najlepiej nie próbować czarować innych bez potrzeby do momentu dotarcia do depozytów ze sprzętem złoczyńców.
Dłuższe walki też nie wchodzą w grę, z tym jego wciąż obecnym ciałem starca. Dlatego też stara się, po udanych zaklinaniu oczywiście, wykorzystać nowo nabytą szybkość z ochroną i udać się chyżo w wiadomą stronę, czujnie rozglądając się za wrogami w postaci strażników, ale też tych więźniów, którzy z jakiegokolwiek powodu szukaliby z nim niepotrzebnej i kończącej się marnie dla którejś ze stron zwady.
Oby jednak coś takiego nie nastąpiło, choć z ewentualnym Magneto w pobliżu nie jest to jednak takie oczywiste. Wszak wiadomo, że ktoś z jego historią i ktoś jego pochodzenia będzie pałał nienawiścią do podobnych Struckerowi i tylko takie cechy, jak honor i poczucie wartości dla zawartych umów, powstrzymają go przez użyciem mocy na nim swej mocy kontrolowania metalu.
Choć oczekiwać po jego nacji honoru czy poczucia wartości dla umów… to kwestia dyskusyjna, acz na pewno nie na teraz. Póki co, mutant ma u niego kredyt zaufania. -
Może i jest stary, ale wcale nie zmniejszyło to jego potencjału magicznego. Toteż, po chwili mógł poczuć się zdecydowanie sprawniej niż jeszcze przed chwilą. Może nie jest to coś takiego po odmłodzeniu Szponem, ale z pewnością można stwierdzić, że tyle mu tymczasowo wystarczy.
Co do Magneto… Lepiej mimo wszystko go unikać i mieć nadzieję, że najlepiej to on w ogóle nie wie o udziale Struckera w wielkim planie ucieczki. Biorąc pod uwagę z jakiej działalności jest znany, to naprawdę wątpliwe jest to, żeby tak łatwo wybaczył Struckerowi, którzy przecież pełnił niemałą rolę w II wojnie światowej po wiadomej stronie.
Tymczasem, chaos przekracza wręcz najśmielsze oczekiwania. Co chwilę ktoś zbija kolejny alarm, a po chwili w innym miejscu włączany jest kolejny i tak praktycznie cały czas. Wszędzie biegają strażicy, którzy albo zostają znokautowani przez jakiegoś więźnia na miejscu albo na odwrót… Tylko po to, żeby inny więzień go znokautował i zabrał swojego kolegę. Raz nawet minął wykrawiającego się stróża przybitego do ściany improwizowaną włócznią z lokalnych śmieci, a innym razem z głośnym trachnięciem nie tylko ściany, ale także swoich kości, przeleciał rzucony z ogromną siłą przez metalową ścianę strażnik. Po chwili był już w połowie drogi. Ale tutaj zaczęły się małe komplikacje. Wpadł na miejsce, które kiedyś było ogromną stołówką, a obecnie jest polem wojny między więźniami, a służbami więzienia. Dookoła przelatują krzesła, stoły, a czasem ludzie. Jest tutaj taki nieziemski chaos, że bez lekkiej pomocy w rozrzedzeniu tej swołoczy, nie widać wielu perspektyw na szybkie przedarcie się. Poza przeciętniakami, których nawet nie da się rozpoznać, ujrzał w tym tłumie walczących Spota, Kravena Łowcę oraz niezidentyfikowanego złoczyńcę o super sile, rzucającego strażnikami na lewo i prawo. Jednakże, najlepiej radzi sobie Kraven, który co chwilę zmienia pozycje, zarzucając na kilku wrogów na raz siatkę, by następnie zasypać ich gradem noży lub dokonuje szerokich zamachów maczetą, okazjonalnie kogoś dekapitując. Spot natomiast działa bardziej defensywnie, zdolnie za pomocą swoich plam-portali odsyłając gdzie indziej pięści wroga, czasem sprawiając, że jeden omyłkowo uderza drugiego. -
Trzeba przyznać, jakkolwiek Hydra dąży do porządku i stabilizacji na świecie, to jednak ten chaos, który widzi w trakcie ucieczki, ten wszechogarniający wszystko obraz pożogi, zniszczenia i triumfu zła, do którego wystarczyła nieuwaga rzekomo dobrych ludzi…
Nie dziwi się, że inna znana mu czarodziejka ma powiązanie z eterycznym wcieleniem chaosu, na które ona sama nie narzeka. Jednakże na takie filozoficzne dysputy nie ma zarówno czasu, jak i miejsca.
Najpierw spróbował sobie przypomnieć, którędy ze stołówki będzie najbliżej do depozytu przedmiotów należących do złoczyńców, by następnie spróbować się szybko i bez zwracania na siebie zbytniej uwagi w tej całej masakrze, przy okazji nadal spoglądając na swoich towarzyszy ucieczki. Zastanawiał się nad wysłaniem im telepatycznej wiadomości, acz po chwili doszedł do logicznej konkluzji, że wyprowadzanie ich z równowagi i bojowego rytmu w środku walki będzie pomysłem co najmniej nierozsądnym. Dlatego też tym bardziej skupił się na przemknięciu po Szpon, na wszelki wypadek najwyżej przyciągając tudzież zabierając z podłogi najlepszą nadającą się do obrony rzecz, albo też właściwie samą broń. -
Jeśli już, to na takie dysputy będzie miejsce, kiedy w końcu będzie oficjalnie na wolności i będzie mógł wrócić do swojego codziennego życia bez użerania z takimi rzeczami jak ucieczka z więzienia pełnego bezmyślnych małp, głównie po stronie “tych dobrych”, ale nie tylko tam.
W kwestii najszybciej drogi ze stołówki do przechowalni skonfiskowanych parafernaliów złoczyńców, wszystko wskazuje na to, że odpowiedni korytarz jest na lewo od Struckera.
Jeśli chodzi natomiast o broń, okazał się nią luźno leżący jeden z noży Kravena.
A skoro tak pomyślał o dezorientowaniu telepatyczną wiadomością… To czemu by właściwie nie wysłać takiej wiadomości przeciwnikom, aby nie tylko ich zdezorientować, ale może nawet wprowadzić w jakiś poważny błąd i zwiększyć szanse na sukces ucieczki większej grupy osób?