Warszawa [Polska]
-
Co dalej? No oczywiście teraz trochę poczekać. Jak zechce mu się wyjść już teraz, to te gnojki od razu go złapią.
Zaczął płynąć kraulem pod podpory mostu, aby usiąść na ziemi zgromadzonej wokół betonu. Poczeka tak z pół godziny, aż tamci stracą zainteresowanie i pójdą w piździec. -
Czas pod mostem dłużył ci się niemiłosiernie, płynąc w rym dźwięków pojazdów przejeżdżających po moście w obie strony. W końcu minęło chyba wystarczająco dużo czasu, aby bezpiecznie opuścić to przymusowe schronienie. No właśnie: chyba. Kimkolwiek byli ci ludzie, wyglądali na dość zawziętych i nie masz gwarancji, że tak łatwo i szybko zrezygnują.
-
Wiktor wstał, po czym ponownie zanurzył się w wodzie, aby popłynąć dalej z nurtem Wisły. Powrót w to samo miejsce, z którego skoczył do rzeki, całkowicie odpada. Ciule wciąż mogą tam być. Płynął sobie i płynął w poszukiwaniu kolejnego mostu, jednocześnie cały czas patrząc, czy na brzegach Wisły nie ma jakichś schodków lub drabinek, którymi mógłby wrócić na ulice stolicy.
-
Było ich sporo, ale wychodzenie na brzeg pierwszą z brzegu nie było dobrym pomysłem z tych samych powodów, z jakich nie było nim wrócenie na most, z którego właśnie skoczyłeś. Po przepłynięciu około kilometra, zdołałeś wydostać się na brzeg. Dzięki temu, że w zasadzie nie musisz przejmować się takimi, typowo ludzkimi, problemami jak chłód i przeziębienie, możesz wracać do siebie lub zrobić cokolwiek innego. Tylko mokre ubrania mogą trochę wadzić, bo będziesz sprowadzać na siebie ciekawskie spojrzenia gapiów, o ile jakichś jeszcze spotkasz.
-
Yup, te mokre ciuchy bardzo zwracają uwagę pomyślał Wiktor. Ale brak ciuchów tym bardziej. Chociaż o tej porze miasto pełne jest dziwnych ludzi, więc jeden dziwak więcej z gołą klatą nie zwróci raczej wielkiej uwagi. Za to ze spodniami może być już problem, bo w samych gaciach nie będzie się wałęsał po stolicy. Musi w jakiś sposób jak najszybciej dostać się do swojego mieszkania, wszak te knypki mogły powiadomić jeszcze większą ilość kolegów, że mają wampira w Warszawie.
Znów poczuł skurcz żołądka - brzusio wciąż domaga się świeżej krwi. Postanowił więc wyssać krew z byle kogo, byle tylko uciszyć brzuch.
Wiktor zdjął swoją koszulę i spróbował wycisnąć z niej jak najwięcej wody, żeby mogła pochłonąć kolejną jej porcję z mokrego ciała wampira. -
Osuszanie trochę ci zajęło, ale teraz przynajmniej wyglądasz jak dziwak, a nie jak debil. Niestety, straciłeś na tym kolejne cenne kwadranse, głód krwi się w końcu sam nie zaspokoi… Pora wznowić przerwane łowy.
-
Wiktor wykręcił koszulę raz jeszcze i przewiesił ją na lewym barku. Teraz najważniejsze pytanie ze wszystkich możliwych - gdzie te łowy wznowić? Jest nader prawdopodobne, że spotkani przed chwilą koledzy patrolują centrum Warszawy, a zatem próba łowów tam - i w ogóle same zjawienie się - odpada. Ehh… Wampir chyba faktycznie będzie musiał zniżyć się do kolacji na byle kim, bo szanse, że znajdzie znowu jakąś nastolatkę w miniówce, są marne.
Wyszedł na ulice miasta i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś zdobyczy. MUSI COŚ ZJEŚĆ. -
Chociaż głód i strach przed nieznajomymi, którzy nie tylko chcieli, ale przede wszystkim byli w stanie cię zabić popędzał cię jak nigdy na poprzednich łowach, to minęła dobra godzina, nim dopadłeś swoją ofiarę. Szczęśliwie nie był to kolejny ćpun, ich krew była tak paskudna, że lepiej byłoby wyssać jakiegoś bezpańskiego psa, choć i tak daleko mu było do twoich ulubionych dań: najebany w trzy dupy facet w okolicy trzydziestki, który postanowił przeczekać najgorszy etap stanu, w jakim się obecnie znajdował, w jakiejś bocznej uliczce, co okazało się dość sporym błędem. Ale z twojego punktu widzenia złożyło się bardziej, niż idealnie, bo wszystko, co się z nim teraz wydarzyło, będzie można spokojnie zrzucić na to, jak bardzo się zachlał.
-
//Ale Kubełuszu, W momencie nakłucia skóry ofiary kły wampira wprowadzają do organizmu delikwenta neurotoksynę o działaniu amnezyjnym. Siła działania neurotoksyny zależy od wieku wampira, dla przykładu świeże wampiry usuwają kilka minut z pamięci ofiary, roczne wampiry są w stanie usunąć pamięć mającą paręnaście minut, kilkuletni krwiopijcy mogą usunąć od 30 minut do godziny, a najstarsze wampiry potrafią usunąć kilka lub nawet kilkanaście godzin z życia ofiary. Neurotoksyna ma również właściwości zwiotczające mięśnie, rozszerzające naczynia krwionośne i zapobiegające krzepnięciu krwi. Dodatkowo oprócz tej neurotoksyny do krwiobiegu wstrzykiwana jest jeszcze jedna substancja, która ma silne właściwości regenerujące. Dzięki niej ślady po byciu ugryzionym przez wampira bardzo szybko się goją.
Mój typ wampira z natury nie wysysa tak, że zabija. Bardziej otępia i zostawia w piździe.// -
//Zapomniawszy. Edytowane, możesz odpisywać.//
-
No i załatwione. Krew wchłonięta, delikwent leży i może sra po siebie - kto tam to może wiedzieć, różne rzeczy dzieją się z człowiekiem pod wpływem alkoholu.
Wiktor zdecydował się na powrót do swojego mieszkania. Podszedł na najbliższy przystanek autobusowy i zobaczył, czy coś w najbliższym czasie jedzie w tamtym kierunku. -
Miałeś szczęście, nocny autobus odjeżdżał akurat za kilkanaście minut. A gdy przyjechał, nawet niespóźniony, nie czekał na ciebie żaden świr w prochowcu z pistoletem na gwoździe. Po przejażdżce i krótkim spacerze dotarłeś w końcu do swojego mieszkania, syty i w jednym kawałku.
-
Skoro najedzony to postanowił pójść spać. Dzisiaj miał tyle emocji, że odrobina snu mu nie zaszkodzi. W końcu nie na co dzień można walczyć z kimś kto wie, czym są wampiry.
-
Powoli zaczynało świtać, więc nic dziwnego, że chociaż zasnąłeś niemal od razu, to obudziłeś się dopiero popołudniu, około czternastej.
-
Ziewnął i wstał z łóżka. Poszedł do kuchni, aby wyciągnąć z lodówki starą krew. Napije się lampki to od razu stanie na nogi.
-
Może i by tak było, gdybyś dostał się do lodówki. W połowie drogi twoją uwagę zwróciło pukanie do drzwi, dość natarczywe, połączone z dzwonieniem dzwonkiem. A choć byłeś jeszcze trochę wczorajszy, to wiedziałeś, że nie powinieneś się dziś nikogo spodziewać: kuriera, innego dostawcy, żadnego fachowca mającego coś naprawić, ani nikogo, kto miałby wpaść ot tak, z czysto towarzyską wizytą.
-
-- Co jest kurde, noc jest kurde – powiedział półprzytomny, kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma nocy, lecz jest środek dnia. – Nieważne.
Podszedł do drzwi i przekręcił zamek, żeby wpuścić gościa. -
Biorąc pod uwagę, że poprzedniej nocy zupełnie nieznane ci i uzbrojone po zęby osoby postanowiły urządzić sobie na ciebie polowanie w środku miasta bez żadnego powodu, który przyszedłby ci do głowy, zachowanie to było równie odważne, co głupie i bezmyślne. Gdy przez ułamek sekundy wyobraziłeś sobie, jak za drzwiami przywita cię lufa tego pistoletu na gwoździe wycelowana prosto w twoją głowę, drzwi stanęły otworem. Stała tam dziewczyna, na oko nie mająca więcej, niż dwadzieścia lat, blada, nerwowa i roztrzęsiona, z blond lokami w nieładzie, ubrana w czarne dżinsy, białą koszulkę i katanę w kolorze spodni.
- Można? - zapytała, wskazując na twoje mieszkanie, jednocześnie oglądając się jeszcze raz nerwowo na klatkę schodową. -
Był zdziwiony tą wizytą. Już miał zamknąć tej dziewczynie drzwi przed nosem, ale Wiktor, choć polski wampir, nie jest aż takim chamem, żeby zamykać ludziom drzwi przed nosem. Tym bardziej zaskoczył go fakt, że dziewczyna była poddenerwowana. Coś musi być na rzeczy. A skoro patrzy się na klatkę schodową, to ktoś tam musi być.
Pociągnął ją za ramię, żeby znalazła się w jego mieszkaniu, a następnie zamknął drzwi, wyglądając przez judasza, czy ktoś idzie.
-- Więc? Co się stało? -
- A co się nie stało! - odparła, wciąż roztrzęsiona, siadając na najbliższym wolnym meblu. - Kurwa, to nie było normalne… Jacyś popierdoleńcy w płaszczach i z pistoletami na gwoździe, klamka mieszkania pokropiona wodą święconą… Uciekłam tutaj, bo nie miałam się gdzie podziać. Stefan mówił, że się porządny z ciebie człowiek. Znaczy wampir. Dlatego wpadłam. Ale spokojnie, nikt mnie nie śledził.