Rosja Południowa - Pustkowia
-
Jürgen
Próba wyważenia starego, spróchniałego okna była solidna, do momentu aż drewniana rama, od lat atakowana gęstymi deszczami znad Wołgi i trudnymi warunkami pogodowymi, nie poddała się na Jürgenie posyłając szyby na betonową podłogę i tworząc wyjątkowo niebezpieczny dla Kazacha dywanik wejściowy. Na szczęście dla niego, wygląda na to że stan okien oddaje stan okolicy - Zapomniana przez czas.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen wyjmuje latarkę czołową i zakłada ją na głowę. Amirbek posiada buty myśliwskie z grubą podeszwą, więc o ile zwykle buty mogłyby zostać pokiereszowane przez szkło, tak jego nie powinny. Jürgen przeciska się ostrożnie przez ramę, uprzednio zrzucając torbę i plecak i wchodzi do pomieszczenia, uważając na rozbite szkło. -
Jürgen
Dzięki temu że dosłownie cała rama okna wpadła do środka, nic nie stało się Jürgenowi ani jego dobytkowi. Od razu jednak uderzył go w nozdrza zapach bardzo zatęchłego powietrza, upadek wzbił w powietrze chmurę kurzu, a reszta piwnicy poza oknem okazała się całkowicie nieoświetlona. Plusem jest to, że nie czuje zapachu rozkładu, co oznacza że nic tu nie zginęło, a jeśli już, to gazy rozkładowe miały gdzie uciec.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen włącza latarkę czołową i zaczyna się rozglądać zachowując ostrożność po piwnicy w poszukiwaniu wszystkiego co mogłoby się w jakkolwiek przydać do przeżycia następnego dnia. O ile nikt przed nim nie dostał się do piwnicy, być może będą jakieś użyteczne narzędzia lub zakonserwowana żywność.
-
Jürgen
Niestety, wygląda na to że ktokolwiek strzelał do domu wygrał, albo jego mieszkańcy krótko po strzelaninie zabrali co mogli i uciekli. Światło latarki, mieniące się od warstw kurzu napotkało tylko połamane półki i puste słoje. Jednak, zauważył on też że w piwnicy jest więcej niż jeden pokój, i mimo że tutaj ewidentnie znajdowała się spiżarnia i bojler, możliwe że za zamkniętymi drzwiami znajdującymi się obok Jürgena znajduje się coś co ma jakąś wartość. Słoiki też wyglądają na całe, razem z pokrywkami, i niekoniecznie muszą się zmarnować w piwnicy.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen zabiera słoiki ze sobą z półek, które można wykorzystać w razie czego do zakonserwowania żywności lub przechowywania wody pitnej. Następnie Jürgen klęka na jedno kolano i wyjmuje jeden z wytrychów i zaczyna otwierać zamek do pomieszczenia za drzwiami. Pomimo ciszy i braku znaków życia, dalej jest przygotowany i trzyma jedną dłoń na kaburze broni. -
Jürgen
Łącznie słoików które nie miały widocznych pęknięć albo imperfekcji było trzy, każdy po pół litra. Natomiast drzwi które Jürgen chciał sforsować szybko okazały się być zamknięte, ale nie na klucz, i lekkie popchnięcie ujawniło… Gniazdo Szczurów Cliftona. Ups. Na szczęście dla niego, wygląda na to że większość stada obecnie szuka jedzenia, ale nadal stanął on oczy w oczy z w miarę dużym Szczurem-Matką i dwojgiem małych Szczurząt po drugiej stronie pokoju. Na widok Kazacha, matka zaczęła syczeć i najeżyła włosy na całym swoim ciele. Jeśli zamknie on drzwi bardzo szybko i ucieknie z domu, może uniknąć ugryzień, ale kto wie co znajduje się na wyższych piętrach… Alternatywnie mógłby zabić szczury i spieszyć się zanim reszta stada powróci do gniazda i zobaczy resztki walki, co pozwoliłoby mu spojrzeć na resztę domu.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen szybko trzaska drzwiami i łapie torbę oraz zakłada plecak i biegnie w stronę okna żeby wydostać się z domu.
Nie ma potrzeby ryzykowania większej konfrontacji a sytuacja nie jest aż tak tragiczna - pomyślał. Słoiki się przydadzą, a ma jeszcze inne domy do sprawdzania. Zawsze może tutaj wrócić i wyeliminować Szczury Cliftona i dokończyć eksplorację mieszkania. -
Jürgen
Jeśli miał szczęście i zrobił to wystarczająco szybko, Matka-Szczur pomyślała że skutecznie go wystraszyła i nie zwoła reszty stada, która może go wywąchać. W każdym razie, z pierwszego domu nie wyciągnął za dużo jak na pracę jaką wykonał. Zostały mu trzy inne domy na tej samej ulicy które nie są zgliszczami albo częściowo zawalone.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen wyciąga nóż i wyrzyna na drewnianej części domu Ø , które szeroko przyjęło się w Europie jako znak oznaczający niebezpieczeństwo. Oprócz tego, wyrzyna również swoje inicjały - J.A.H - rycie inicjałów pochodzi jeszcze z czasów Czarnej Szarańczy i działalności na Rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie Jürgen i bandyci uczestniczyli w “zawodach” gdzie wygrywał ten, kto oznaczył jak najwięcej budynków. Po skończeniu Jürgen przechodzi do kolejnego domu i zaczyna ze skupieniem analizować strukturę, ewentualne ślady po walkach jak i znakach, a także potencjalne wejścia do mieszkania. -
Jürgen
Niektórzy nazwaliby to przesadnym korzystaniem ze znaku, ale gniazdo szczurów to gniazdo szczurów. Jürgen przecież nie wie czy jest ich pięć czy pięćdziesiąt. Drugi dom, notabene stojący bezpośrednio naprzeciw poprzedniego, wykazywał podobne znaki co poprzedni - Dziury po kulach, powybijane szyby… Do tego też mógłby się pchać od piwnicy, ale dom nie miał tak samo łatwego dostępu do podziemnych poziomów co poprzedni - Musiałby się przez okna w domu wciskać, a to zawsze niebezpieczne.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen nie chce za bardzo przeciążać biodra ciągłym przeciskaniem się przez okna, więc tym razem wejdzie frontalnymi drzwiami - co o ile może być bardziej niebezpieczne niż okno, to przynajmniej nie poskutkuje bólem w biodrze. Zważywszy jednak na ostatnie reperkusje które wydarzyły się poprzez nieuważne otwarcie drzwi, Jürgen tym razem ostrożnie naciśnie na klamkę, powoli otwierając drzwi. O ile te nie będą zamknięte. -
Jürgen
Drzwi były już szeroko otwarte. Ktokolwiek tu mieszkał, uciekał w panice. Albo ktoś tu wszedł, i nie dbał o zamknięcie drzwi gdy wyszedł. Pewne jest jedno, tutaj nic nie ma, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wchodząc przez drzwi trafił do przedsionka, gdzie zauważył tylko dużo par butów i stare kurtki - Podarte, zagryzione. Innymi słowy, bezwartościowe. Przed sobą miał dwie pary drzwi, jedną na wprost, i jedną mniej więcej w środku przedsionka prowadzącą na lewo.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Trzeba było ryzykować i zatrzymać się w Astrachaniu… - pomyślał Kazach, niezadowolony z tego, że na razie nie znalazł czegoś bardziej pożytecznego niż słoiki. Tym samym Amirbek poszedł w kierunku lewych drzwi, zachowując podobną ostrożność przy otwieraniu ich jak dotychczas. -
Wchodząc przez lewe drzwi, od razu rzuciła mu się w oczy zabrudzona kuchenka gazowa, co wskazywało na to, że trafił do kuchni. Bingo? Są to w końcu domy w których nikogo przez dłuższy czas nie było. Nawet jeśli jedzenie w zepsutej, pordzewiałej lodówce jest bezwartościowe, na pewno gdzieś w szafkach kryje się choć trochę zdatnego do spożycia jedzenia… Nie wspominając już o garnkach, nożach, pojemnikach, sztućcach, może nawet znajdzie coś wartościowego? Jeśli jednak zdecyduje że patrzenie martwym ludziom w szafki nie jest warte jego zainteresowania, prosto przed nim była kolejna para drzwi, tym razem zamknięta, ale bez wnęki na klucz.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen dawno zatracił kontakt z wewnętrznym kompasem moralnym - plądrowanie i szabrownictwo nie jest niczym nowym dla Kazacha. Amirbek przeszukuje wszystkie szafki w kuchni a nawet lodówkę, choć tutaj są małe szanse, że będzie tam coś zdatnego do jedzenie. Dom jest opustoszały, a martwym już na tym świecie się już nic nie przyda.
-
Otwierając lodówkę uderzył go tępy zapach zatęchłego powietrza. Cokolwiek tam gniło uciekło przez nieszczelności w sypiącej się gumie, która poleciała wszędzie gdy Jurgen otworzył lodówkę. Nieokreślone plamy pleśni potwierdziły, że kiedyś coś tam było, ale jedyna rzecz jaka się zachowała to mleko w szklanej butli, wyglądające bardziej jak woda z twarogiem. Patrząc na stan reszty lodówki, jest raczej niejadalne. W szafkach zauważył dużo talerzy, sztućcy, garnków, otwierając jedną z nich zauważył jednak to czego szukał - Dwa opakowania makaronu penne, po 500g każde, kilogramowa paczka płatków owsianych, a także mały zapas konserw. Jedna puszka brzoskwini, trzy konserw wołowych. Brzoskwinie - Jurgen pewnie dobrze zdaje sobie sprawę, jak dużo mogą kosztować, jeśli uda mu się powstrzymać chęć zjedzenia czegoś słodkiego chociaż raz. Szukając dalej napotkał szufladę która rozpadła mu się w rękach - Gnijące warzywa zniszczyły drewno, oraz kolejną szufladę z konserwami. Dwie puszki kukurydzy i jedna czerwonej fasoli. Jeśli chciałby zabrać makaron i ugotować sobie pierwszy faktyczny posiłek od miesięcy, przydałby się jeden z mniejszych garnków których w tej kuchni jest bardzo dużo.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen - tak jak się spodziewał - w lodówce nie znalazł niczego zdatnego, więc w chwilę po otwarciu zamknął ją z powrotem. Szafki i szuflady natomiast okazały się złotym strzałem. Kazach zabiera opakowania makaronów oraz wszystkie puszki z konserwami. Brzoskwinie mogą być bardzo cenne, szczególnie jeśli napotka grupę dorosłych z dziećmi, które nigdy nie poznały nawet ich smaku. Garnek również się przyda, więc Amirbek szuka najlepiej teflonowego z pokrywą. -
W czasie gdy Jurgen szukał garnka teflonowego, (Znalazł tylko ze stali nierdzewnej), zaczęło mu burczeć w brzuchu. Jeśli jest jakiś dobry moment na jedzenie, to mógłby pierwszy raz od wieków zjeść przy stole. Co prawda kuchenka sądząc po jej stanie nie działa, ale może to dobry moment na puszkę mielonki i kukurydzy? Jakieś warzywa pierwszy raz od wieków by się przydały. A może nawet te brzoskwinie… Oczywiście mógł też stwierdzić że nie zje dopóki nie zweryfikuje że w domu można siedzieć bezpiecznie, albo w ogóle opuścić wioseczkę i iść dalej. Szczury ewidentnie tu nie zawitały, nie było widać nigdzie zadrapań na szafkach z jedzeniem, a wszystko było pokryte grubym kurzem, ale to nieuważnych Pustkowia zabierają do grobu najszybciej…
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Lepiej być przezornym niż martwym. Jürgen ustawia jedno krzesło do stołu i czyści je wraz z stołem z kurzu a kolejnymi dwoma rygluje drzwi - zarówno te z których wszedł do tego pomieszczenia jak i te które prowadzą do kolejnego. O ile krzesła z pewnością nie zablokują do końca drzwi, tak na pewno dadzą na tyle czasu, by Amirbek mógł zareagować w razie zagrożenia. Po zaryglowaniu drzwi Amirbek bierze sztućce z kuchni i otwiera nożem konserwę wołową i puszkę kukurydzy, zagryzając je od czasu do czasu płatkami owsianymi. Przed zaczęciem jedzenia kładzie na stół pistolet, żeby być przygotowany w razie niebezpieczeństwa.