Rosja Południowa - Pustkowia
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Coś tu ewidentnie nie gra… Jürgen z powrotem wyjmuje broń i schodzi z głównej drogi do miasta na boczne ścieżki by obejść miasto od boku. Brak śladów życia oznacza, że przetrwańcy mogli zostać wybici przez bandytów, lub co gorsza - mutantów. Jürgen ponadto wyjmuje lornetkę by rozejrzeć się z daleka co jest nie tak z osadą. -
Nie, sprawka bandytów to nie była na pewno - Oni nie zostawiają kamienia na kamieniu. Ale im bardziej się zbliża, tym bardziej nie wygląda to też na sprawkę mutantów - A raczej tych których Jurgen zna. Miasto było absolutnie puste, jakby każdy po prostu je opuścił. Gdy w końcu zbliżył się na zerknięcie z lornetki, nie zauważył żadnych śladów walki. Strasznie dziwne, przecież mieszkańcy nie daliby się po prostu porwać, a mutanty tak po prostu nie czyszczą wszelkich śladów swojego napadu.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Cóż… Sytuacja jest podejrzana i może się przeistoczyć w niebezpieczną, ale skoro nie ma żadnych śladów po walce, miasto zdaje się opustoszałe, to ta osada może skrywać coś więcej. Być może Jürgen znajdzie coś wartościowego tam, ale też jest szansa, że będzie musiał dawać dyla. Kazach powoli zbliża się z powrotem do miasta, nadsłuchując i wypatrując czegokolwiek i jednocześnie zachowując ostrożność i trzymając broń w pogotowiu. -
Tu jest problem. Wcześniej był wieczór i Jurgen nie zwrócił zbytnio uwagi, ale wszystko jest podejrzanie cicho. Żadnych odgłosów zwierząt, tylko kroki i oddech Jurgena. Teraz jak sobie przypomni, poza piskiem szczurów w poprzedniej mieścinie, też żadnych odgłosów nie słyszał. Jakby gniazdo tych szczurów było jedyną żywą rzeczą w tej okolicy. Może i szczury nie były częścią większej bandy, a matka i małe szczury zachowały się przed czymkolwiek zmiotło wszystko inne z racji tego, że były w piwnicy? Nie minęło długo zanim Jurgen doszedł do pierwszych budynków w mieście, ale cisza była niezmienna. Tylko on, wiatr, i ziemia pod nim dawały oznaki tego, że czas jeszcze płynie.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Niepokój po połączeniu ze sobą faktów narastał w Jürgenie. Ludzi i bandytów się nie bał, ale coś co mogło być kiedyś w tych regionach może być czymś gorszym. Brak śladów walki, brak ciał był bardzo dziwny, bo to oznaczało, że po ujrzeniu tego czegoś ludzie porzucili osadę lub te stworzenie pozbyło się ciał. Ale bez walki? Jürgen mógłby tak gdybać i gdybać, ale jeśli chce się dowiedzieć co się w tej okolicy działo i rozwiązać zagadkę, to musi zacząć eksplorować budynki w Jaszkułu, co też zaczyna robić, szukając wejścia do najbliższego budynku koło którego się znajduje. -
Kolejny dom bez duszy w środku, i znowu zero śladów życia. Jurgena naprawdę to wytrąca z równowagi. Wszystkie drzwi są albo otwarte na oścież, albo ledwo przymknięte. Wszystko jest na swoich miejscach, ale potłuczone, a jedzenie które nie jest w przedwojennych puszkach lub alkoholem jest niejadalne. Co do jasnej cholery ma tu miejsce? Przynajmniej po przejrzeniu domu znalazł trzy puszki konserw mięsnych, (chociaż kto wie czy w ogóle chce je jeść. Niby kukurydza w poprzednim domu nie była niedobra, ale nadal, wtedy nie wiedział że coś tu jest nie tak.) oraz kolejny pamiętnik. Tym razem kobiety w średnim wieku która mieszkała w tym domu po ustanowieniu Jaszkułu jako powojennej osady.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen czuje się co raz bardziej poirytowany - o co do licha tu chodzi? Jürgen zabiera konserwy, chociaż pewnie minie sporo czasu nim przekona się do zjedzenia ich póki nie rozwieje wątpliwości dotyczących tego miejsca, a następnie nerwowo przerzuca kartki szukając ważnych informacji.
-
Raczej nie bez zaskoczenia dla Jurgena, z pamiętnika nie dowiedział się o co dokładnie chodzi. Ostatni wpis jest datowany na około 17 Czerwca 2033. No, przynajmniej nie tak dawno jak ostatni pamiętnik. Poza przeżyciami ludzi po których ślad nie został, znalazł jeden ciekawy wpis. Pół roku zanim pamiętnik przestał być zapisywany, do osady przybył dziwny człowiek w szatach. Nie mówił dużo, i wielu obawiało się że jest szpiegiem dla jakiegoś bandyckiego klanu, ale im bliżej końca wpisów, tym więcej wpisów mówiło o tym człowieku. Nie zmieniało się tylko to, że nikt nie widział jego twarzy na żywe oczy. Ostatnie wpisy mówiły tylko o tym, że Nieznajomy nie lubi zapisywania czegokolwiek, więc właścicielka domu przestanie z niego korzystać. Jurgen mógłby, ale to mało prawdopodobne, domyślać się o co chodzi, co nadal nie wyjaśnia w jaki sposób całe miasto zostało przeczyszczone i zostawione w tak dziwnym stanie.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Sekciarz? Kontroler? Notatnik dostarczył jeszcze więcej pytań, ale dalej brakuje Jürgenowi odpowiedzi na nie. Kim jest Nieznajomy? Czemu opuścili miejsce które wydaje się na bezpieczne? Jürgenowi nie pozostało nic innego niż próba doinformowania się poprzez przeszukanie następnych budynków w Jaszkułu, co też robi. -
Cóż, z ograniczonej wiedzy Jurgena może być to jedno z tych dwóch. Z racji szukania odpowiedzi, przerzucił dużo domów, ale nie znalazł praktycznie nic. Już gdy miał się poddać, w jednym z domów potknął się o coś na podłodze i upadł prosto na twarz. Winnym była zapadnia, której początkowo nie zauważył.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
-- Kurwa mać – huknął Jürgen z początku, gdy upadł twarzą na podłogę. Gdy otrzepał się i doszedł do siebie, sprawdził od czego jest zapadnia, a następnie pociągnął za nią. -
Wygląda dziwnie, bo jest definitywnie powojenna. Jak schodził do piwnicy w tym domu, zauważył też że część ściany była zamurowana po wojnie, ale uznał to za niezbędne naprawy fundamentów, i nie zauważył że piwnica była podejrzanie mała. Otwierając zapadnię, jedyne co zobaczył to że jest ciemno, i że do dołu prowadzi drabina. W końcu jakiś nowy trop?
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen musi rozwiązać zagadkę tego miejsca. Jedyny sposób by do tego doprowadzić jest zejście na dół po drabinie jednak zanim zacznie po niej schodzić, to upewnia się czy jest ona stabilna. -
Drabina była z metalu, więc Jurgen bez problemu zszedł na dół, i stanął oko w oko z tunelem który jest tak ciemny, że ledwo widzi czubki swoich butów.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen wyciągnął latarkę dynamo, naładował obracając ją i zaczął świecić w głąb tunelu ruszając przed siebie. -
Tunel był dosyć długi i prosty, ale poza pierwszą częścią która była po prostu fragmentem piwnicy, nie wyglądał on na sprawkę człowieka. Jurgen mógł się mylić, ale Kontrolerzy raczej na pewno nie są w stanie kopać takich tuneli, ani żaden inny mutant jaki zna. Może Szczury Cliftona, ale musiałby to być o rekordowym rozmiarze, jak duże auto.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Wygląda na to, że Jürgen trafił na coś, co mogło nie być wcześniej udokumentowane w jakimkolwiek bestiariuszu na który się napatoczył podczas swojej wędrówki ani na nic co widział na własne oczy. Jürgen może liczyć tylko na to, że czymkolwiek to było, to obecnie tego już tu nie ma… Tym samym ruszył dalej w tunel, bo cóż innego mu pozostało? -
Jurgen był odważny, albo głupi. Albo oba na raz? W każdym razie, eksplorując tunel, szybko zdał sobie sprawę że to nie będzie krótki spacer. Zanim się zdecyduje ostatecznie na podróż w głąb, ma ostatnią szansę się cofnąć i uciec. Nie wiadomo czy chce stanąć twarzą w twarz z tym, co wykopało tunel.
-
Jürgen Amirbek Holtzmann
Jürgen zastygł na chwilę i zaczął się zastanawiać. Jeśli to coś dalej tu jest, to właśnie może wchodzić do paszczy przysłowiowego lwa, a jego uzbrojenie aktualnie nie jest na poziomie jakiekolwiek walki z jakimś większym monstrum. Nie, to nie jest dobry pomysł. Jürgen wycofuje się z tunelu i opuszcza Jaszkuł. Ale z pewnością nie żegna się z nim na zawsze… -
Zamykając za sobą zapadnię, Jurgen usłyszał pod sobą jak coś wielkiego przerzucało ziemię i ryk. Ewidentnie uciekł w ostatniej możliwej chwili, a samo wiercenie szybko oddaliło się w stronę w którą prowadził tunel. Nawet jeśli Bóg nie przeklął tego miejsca, to cokolwiek co zaczęło je nawiedzać definitywnie nie jest przyjazne dla ludzi.