Nowy Jork
-
Reichtangle
‐Przecież my nic nie wiemy! Dobra, nieważne. Rzucam dym, osłaniajcie mnie. Postaram się zabić tylu ile zdołam. ‐ Wyrzuciła granat dymny na wprost ich pozycji. Następnie ściągnął zbędny balast, to jest lornetkę i torbę z osobistymi rzeczami. Przy sobie zostawił maczetę, bagnet i dwa granaty. Do prawej ręki wziął maczetę, do lewej granat z wyciągniętą zawleczką ‐ Uwaga, teraz! ‐ I wybiegł zza osłony.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Tyle wystarczyło, aby wypadł z nich wielki dryblas, może i bez broni, choć jego pięści, masa i siła mogły spokojnie pełnić tę funkcję: Boleśnie wbił Ci się w Ciebie, aby później chwycić Cię jedną dłonią za gardło, drugą za dłoń trzymającą maczetę i dusząc kierować się do okna, oczywiście z celem wiadomym.