Nowy Jork
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ray:
Zapewne niedługo będziesz mieć okazję, pierwsze Zombie zobaczyłeś jeszcze na przedmieściach, ale to tylko kilka Szwendaczy, które od razu ruszyły w Twoją stronę, typowym dla siebie, powolnym i apatycznym krokiem.
Antek:
Barykady ze złomu, gruzu i wraków pojazdów, okopy, stanowiska strzelnicze, prymitywne fosy, obite metalem lub drewnem okna ‐ wszystko wskazywałoby na to, że baza jest nienaruszona, więc pewnie ktoś jest w środku. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Zasadzki nie było, ale wychylając się za róg niemalże oberwałeś serię z broni maszynowej prosto na twarz, szczęśliwie strzelec chybił, a Ty mogłeś się skryć z powrotem za rogiem.
‐ Ku*wa, zwiał mi z celownika. ‐ skomentował jakiś mężczyzna. ‐ Następnym razem go dorwę.
‐ Ta, zesrał się, a nie zwiał. Teraz idziemy po niego zanim ściągnie kumpli albo rzuci nam granat. ‐ odparł inny i rzeczywiście usłyszałeś zbliżające się kroki.
Ray:
Padł trupem, tym razem nieodwołalnie. Widząc śmierć kompana, trzy kolejne przyśpieszyły kroku, z czego jeden idzie prosto na Ciebie, a dwa pozostałe Zombie próbują Cię oflankować, idąc blisko siebie z Twojej lewej. -
-