Trwają jak najbardziej i obecnie nieumarłe ścierwo padało jak miło, choć każdy trup zabierał ze sobą sporą ilość amunicji i jedynie Duży dawał radę ciskając głazami lub truchłami Zombie, raz chyba nawet chwycił jakiegoś człowieka, choć nie mogłeś mieć pewności.
W końcu ostatni Zombie, oczywiście ten największy, najsilniejszy i najbardziej wytrzymały, padł z głuchym hukiem na ziemię, nieopodal ciał swych równie martwych kompanów.
Dostałeś do pomocy może i nie wyglądającego na żołnierza, ale uzbrojonego w pistolet i trzy granaty mężczyznę do pomocy, który już ostrożnie ruszył w kierunku pobojowiska.
O ile najpierw szło dobrze, to teraz już musisz przemyśleć zmianę strategi, a właściwie sposobu chodzenia, bo chyba nie uśmiecha Ci się takie chodzenie pośród trupów Zombie, nieprawdaż?