Londyn
-
- Jeżeli przyślą sprzęt tak, jak przysłali mój oddział, to niech lepiej nie przysyłają nic, bo to jest już jakaś absolutna porażka - Stwierdził, rozkładając ręce. - Bo jak to, pozwolić sobie, by większość śmigłowców zestrzelili bandyci? Kto to widział… Ach, to przypomina mi, dlaczego tutaj jestem. Muszę zabrać ci trochę sprzętu, bo absolutny szef szefów w Londynie kazał mi ruszyć w wycieczkę krajoznawczą w celu wykonania misji.
-
- Jak na moje to lokalni Bandyci to jakieś grubsze ryby. Albo inaczej: To płotki, ale coś większego za nimi stoi, bo jakby nie, to już dawno miasto byłoby nasze. Może strateg ze mnie żaden, ale postawiłbym cały żołd na to, że te tępe trepy nie ściągają we własnym zakresie najemników i broni ani nie robią zasadzek na śmigłowce… Dobra, rozgadałem się, a trzeba by się za robotę wziąć. Czego potrzeba?
-
- Sprzęt dla 25, może 26 ludzi. Głównie podstawy, byśmy poradzili sobie w odcięciu od bazy. Wiem, dużo, ale pan dowódca sam się z tym wjebał oddelegowując mi tylu ludzi.
-
- Nie licz na nie wiadomo co, ostatnio mamy braki. Ale mundury, hełmy, plecaki, racje żywnościowe, leki i inne takie się znajdą, podobnie amunicja, ale właśnie na wiele broni nie licz.
-
- A na jaką broń z dostępnego grona można liczyć? - zapytał, w głowie kalkulując to, ile tego wszystkiego będzie potrzebował.
-
- Pistoletów i rewolwerów mam nadmiar, tak jak broni białej, typu kastety, noże, maczety i inne takie. Później jest już gorzej, ale na zbyciu jest sporo pistoletów maszynowych i strzelb, znajdzie się też trochę karabinów szturmowych. Gorzej z resztą broni, na ręczne karabiny maszynowe, karabiny snajperskie, wyrzutnie rakiet czy granatniki musiałbyś dostać oficjalne pismo od szefa. Do tego broń zdobyczna, ale nie polecam, bandyci albo nie potrafią jej konstruować, albo o nią nie dbają, więc jest spore ryzyko, że buchnie w łapie. Ale jakbyś jednak się zdecydował to mam sporo obrzynów, pistoletów maszynowych, karabinów czterotaktowych, pistoletów, rewolwerów i innych takich. Do tego różna broń biała i materiały wybuchowe.
-
- Pozwolisz, że moi wybiorą swój sprzęt?
-
- Niech wybiorą, ale na własną odpowiedzialność.
-
Pokiwał głową.
- To ich przyprowadzę.
Jak powiedział, tak zrobił. Ruszył po swoją załogę. Nie omieszkał się jednak zaznaczyć, jak sytuacja z bronią tutaj wygląda. I że nie jest to jego wina, oczywiście. -
Medyk, komandosi i snajper mieli nie tylko solidny sprzęt, ale i mieli go sporo, więc nie potrzebowali wybierać czegokolwiek, podobnie jak część żołnierzy. Pozostali musieli już się doposażyć lub wybrać kompletnie nową broń, czym też się zajęli. Dobieranie uzbrojenia do preferencji, katalogowanie tego i kompletowanie amunicji zajęło sporo czasu, ale po jakiejś godzinie wszyscy stanęli w końcu przed tobą w pełni wyekwipowani.
-
-- Wszyscy gotowi? – zapytał, obserwując zza maski snajpera, który raczył się pojawić. Podejrzany, śmiertelnie skuteczny typ. – Ktoś chce siku? Nie będziemy mieli wielu postoi w bezpiecznych miejscach, także oczekuję jednomyślności. Czy jesteście gotowi?
-
Nie uprzedziłeś, na co mają być gotowi, i chyba nieco obawiali się szarży na pozycje Bandytów, ale mniej lub bardziej ochoczo potwierdzili, że owszem, są zwarci i gotowi.
-
-- Świetnie. Nasz głównodowodzący w Londynie chciał mieć pewność, że zespół jest przygotowany przed wieczorem. Ostrzegam, że teraz nie ma już odwrotu. Idę powiadomić, że wyruszamy.
Jak powiedział, tak zrobił. Miał mu przecież dać znać, jak już skompletuje oddział. Teraz będzie zabawnie. Zobaczy ile ludzi mu wyprowadza z bazy na misję, która może zakończyć się tragicznie. Ale hej, sam się o to prosił. Oddział specjalny, którego był członkiem, nie mówił nic o przeżywalności szarych osobników. -
//Sprawdziłem stare wiadomości i pozwolił ci zabrać ze sobą łącznie jedenastu ludzi, wyłącznie szeregowych i podoficerów.//
Dotarłeś tam bez trudu, a dzięki temu, że wałęsałeś się tu już tyle razy nikt nawet nie miał zamiaru cię zatrzymać.
- Zakładam, że drużyna gotowa? - zagadnął cię oficer, gdy tylko wszedłeś do środka, odkładając do popielniczki spalone do połowy cygaro. -
///Próbowałem, wyszło za dobrze. Moja Perswazja jest na zbyt wysokim poziomie.///
-- Na misję porwało się trochę więcej ochotników, niż pan przewidywał, sir – odparł szczerze – Ale co się dziwić, to chłopaki oddane sprawie. Ale coś wymyślę, by nie czuli się zdyskryminowani, jeżeli mają zostać w bazie. -
- Możesz zająć się ich trenowaniem w wolnym czasie i uzupełniać nimi straty, ale dopóki będą w rezerwie, wciąż będą podlegać mnie. Potrzebujecie jeszcze czegoś czy mogę zacząć wprowadzać cię w szczegóły misji?
-
-- Uzbrojenie jest, żołnierze są, dowódca w stanie gotowości. Sir, myślę że już czas, bym poznał szczegóły tej misji – odparł. – Niczego w bazie nie mam do roboty tak czy siak.
-
- Mówiąc krótko? Pozbycie się Bandytów z miasta, a gdy wyprzemy ich, zajmiemy się też Zombie. Tak czy siak, dla ciebie i twoich ludzi przewiduję nie jedną misję, ale cały ich szereg, polegający na stopniowym osłabianiu wroga tak, aby główne siły mogły po czasie przypuścić ofensywę i wypierać ich coraz dalej na terytorium Zombie. Po ostatniej akcji zmienimy nieco format: Zadaniem twoim i twoich ludzi jest sprawdzenie londyńskiego metra, Bandyci mają tam przyczółek, ale nie brak też zwykłych ludzi, którzy chcą przeżyć. Metro sprawdzić i zbadać, Bandytów wyeliminować, resztę spróbować przekonać, żeby ewakuowali się do nas, a gdyby chcieli zostać, macie ich namówić, żeby walczyli przeciwko Bandytom, możemy im zapewnić broń, amunicję, leki, żywność i wszystko inne, jeśli się zgodzą.
-
-- Skoro plany są długoterminowe, to dobrze będzie, żebyśmy się wykazali – odpowiedział przywódcy. – Banda Łotrów zajmie się zabezpieczeniem Metra, sir. Jeżeli oczywiście mogę tak nazwać tę zgraję żołnierzy pod moim dowództwem.
-
- Możecie nazywać się nawet Kompanią Kubusia Puchatka, byleby wykonać zadanie. Jakieś pytania, sugestie lub zażalenia nim wyruszycie?