Londyn
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Kompletna pustka, a gdy zabierałeś się do wyjścia, znów usłyszałeś ten śmiech…
Vader:
Dowódca początkowo nie wiedział, co powiedzieć, ale w końcu podszedł i uścisnął Ci dłoń.
‐ Nie spodziewałem się, że wrócicie, a co dopiero weźmiecie ze sobą innych… Gratuluję i dziękuję. Poza tym dostałem wiadomość z Grenlandii. Nalegają, żebyś został, potrzeba mi wykwalifikowanych ludzi do działań w terenie, misji kalibru takiej, jak ta. Oczywiście, to nie na stałe, rozumiem, że chcesz zapewne wrócić do swojej rodzimej jednostki, prawda? -
-
-
antekk5
Wyciągnął swój pistolet i nasłuchiwał się, czy zacznie słyszeć kroki w pobliżu swojego pokoju, czy też dalej będzie je słyszał na drugim piętrze. Jeśli cała ta „iluzja” zejdzie na pierwsze piętro i zacznie dobijać się do jego pokoju, to albo trzeba będzie ją zabić, lub spróbować się z nią porozumieć. Chociaż jak ma się taki człowiek porozumieć z czymś, czego jedynymi odgłosami jest śmiech?
-
-
Kuba1001
Antek:
To coś wciąż było nad Tobą, ale nie schodziło niżej ani nie próbowało sforsować barykady w Twoim tymczasowym lokum.
Vader:
‐ Skompletuj zespół i daj mi znać wieczorem. Maksymalnie tuzin ludzi, łącznie z Tobą. Wybieraj wedle własnego uznania, ale wyłącznie spośród szeregowych i podoficerów, oficerowie są mi zbyt potrzebni tutaj lub na linii frontu. -
antekk5
Ustalił już, że to cholerstwo będzie się trzymało drugiego piętra, a na pierwsze nie zejdzie. Ma więc do czynienia albo ze Świeżym, albo z jakimś debilem, który zwariował. Trzeba będzie się jednak przełamać ‐ zdemontował barykady i wyszedł ze swojego pokoju, a potem udał się w kierunku „iluzji”. Z pistoletem i nożem, gdyż wątpliwe jest to, żeby to coś miało przyjazne intencje.
-
-