Zabrał granat i rewolwer. Na jakiej zasadzie “odbezpiecza się” ten granat? Trzeba wyciągnąć zawleczkę czy podpalić lont?
– Jax! – powiedział, ale nie za głośno. – Chodź tu i bierz ten rewolwer.
Pociągnąć za zawleczkę i jak najszybciej rzucić, modląc się przy tym o to, żeby była to jedna z tych solidniejszych samoróbek, która nie oderwie Ci ręki przed rzutem.
Twój kompan wybiegł z budynku i przyjął broń, ważąc ją w dłoni.
‐ To co teraz? Uciekamy?
Owszem, ale problem jest taki, że oni też pewnie widzieliby Ciebie, gdy opuścisz miejską zabudowę, więc może być problem, zwłaszcza że wystarczy tylko kilku ludzi obstawy pojazdu, i oberwiesz kulką w łeb.
Pozostali Bandyci chyba Cię nie zauważyli, a przynajmniej nie strzelali, a Ty dotarłeś do kolejnego budynku, kiedyś pewnie domu, teraz ciężko stwierdzić, tak był zniszczony i doszczętnie ograbiony.
Idzie, na dobre i na złe, więc przynajmniej zginiecie razem. Trafiłeś do kolejnego budynku.
//To powiedz mi teraz, w czyim kierunku w ogóle idziesz i napisz to, żebyśmy mogli odpuścić sobie jeszcze kilka lub więcej postów o przeskakiwaniu z budynku do budynku.//
Licząc na oko, dzieliło Was od siebie mniej więcej dwadzieścia metrów, może dwadzieścia dwa, jeśli będziesz chciał rzucić perfekcyjnie w środek grupy, aby wybuch i odłamki pozabijały wszystkich wokół.
Nie trafił perfekcyjnie, ale i tak było nieźle, eksplozja i odłamki zabiły prawie wszystkich Bandytów, dwóch było rannych, a tylko jeden zdawał się nie odnieść żadnych obrażeń i odwrócił się w Waszą stronę. Nie widział Was, ale rozglądał się po okolicy w poszukiwaniu grenadiera.
W takiej sytuacji najlepiej byłoby zostać w środku. Zresztą, pojedynczy Bandyta szybko przeliczył swoje szanse i rzucił się do ucieczki, wykazując typową dla przedstawicieli jego frakcji lojalność, zostawiając dwóch rannych kolegów tam, gdzie leżeli.
Bandyci szybko wykalkulowali, że po wybiciu ich oddziału wysłanego do miasteczka, sami mogą niewiele zdziałać, zwłaszcza, że pewnie przy okazji wyolbrzymili Waszą liczbę i siłę ognia, więc owszem, uciekli i za ich samochodami się kurzyło.