Obaj wysiedliście, a Ty dotarłeś pod drzwi wejściowe bez żadnych trudności, ale podczas tej drogi zobaczyłeś też ślady ludzkich stóp, a dokładniej to butów, prowadzących gdzieś na pustkowia…
‐ Albo ten ktoś opuścił ten pojazd na zawsze, albo siedzi gdzieś ze snajperką i czeka by mieć okazje wpakować komuś kulkę w łeb… ‐ powiedział spokojnym tonem i spróbował otworzyć drzwi od autobusu, w międzyczasie wyjął rewolwer.
‐ Hejże ejże! Co tak groźnie? Myślałem, że nikogo tam nie ma! ‐ po wypowiedzeniu tego zdania przyległ do ściany autobusu, tak aby nie dostać dawki śrutu przez drzwi.
‐ Chcesz tak po prostu spie**olić bez żadnej pogawędki?! ‐ Wykrzyczał i spojrzał na Jaxa, a potem skierował wzrok w stronę samochodu, którym przyjechali.
Wszystko na to wskazywało, a Jax przezornie usunął mu się z drogi, bo mężczyzna pewnie nie wahałby się nad rozjechaniem Was, gdybyście stanęli mu na drodze.
‐ Ku*wa nie wiem. Z jednej strony mógł mieć coś ciekawego w tym busie, ale może liczyć na to, że pojedziemy za nim i się wpie**olimy w pułapke. Ale z drugiej strony te ślady… ‐ tu się wstrzymał na chwilę ‐ Coś w nich jest…