Chata Igora.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Jesteś pewien, że widzisz mnie w tej roli?

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ No ja się tutaj nie pchałem.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ No dobra, chyba masz rację. Nie widzę nigdzie większych grup Zombie, więc proponuję pójść do miasta jak najszybciej, zbadać je, sprawdzić, co może nam się jeszcze przydać, i uciekać z powrotem do chaty. Co Ty na to?

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Może być, to idziemy. Ty prowadź.
Jazda.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Fakt, że idąc pustymi uliczkami, nie napotykaliście żadnych Zombie, z jednej strony trochę cieszył, ale z drugiej niepokoił, bowiem coś lub ktoś musiało stąd te Zombie wykurzyć lub wybić wszystkie do nogi.

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Fajnie tu, cicho i spokojnie. Może się tu przeniesiemy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ A nie martwi Cię ta cisza i spokój? Bo mnie cholernie.

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Przecież jak wszystko ch*j strzelił to wszyscy wyjechali, no nie?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Albo zginęli. Ale i tak powinno roić się tu od Zombie, a ja nie widzę do tej pory prawie żadnego.

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Jesteśmy na kompletnym zadupiu, nie bądź tak pesymistyczny.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Niby tak, ale… Zresztą, może masz rację i niepotrzebnie szukam dziury w całym? Ale gdybyśmy się tu już przeprowadzili, to co, gdyby pojawili się inni ludzie?

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Założymy osadę, nie wiem, jest tu przecież dużo miejsca.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Ale nie każdy z tych ludzi musi być nastawiony przyjaźnie.

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Wtedy to już jego problem. Gdzie tak właściwie idziemy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Skoro mamy całe miasto dla siebie, to może do baru? Kto wie, może inni nie zdążyli jeszcze osuszyć całych płynnych zapasów?

[Kubeł1001]

esketit_himself

‐ Mi się tam podoba taki pomysł.

[Kubeł1001]

Kuba1001

I tak też weszliście do baru. Przed apokalipsą musiał być pewnie o wiele przytulniejszym miejscem, teraz pełno tu było porozrzucanych i zniszczonych mebli, a po całym budynku roznosił się wymieszany ze sobą odór odchodów i gnijącego mięsa.

[Kubeł1001]

esketit_himself

Zaczął przeszukiwać szafki i półki za barem.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Znalazłeś wiele butelek, ale prawie każda była albo pusta, albo potłuczona, albo jej zawartość śmierdziała tak, że prawie maskowała inne typy odoru w tym miejscu. Na szczęście pomiędzy tym odnalazłeś dwie małe buteleczki wódki, obie o smaku cytrynowym, które uwielbiali wszyscy lubiący popić, a nie mogący robić tego w pracy, więc kupowali coś takiego i chowali do kieszeni, żłopiąc od czasu do czasu po kryjomu.

[Kubeł1001]

esketit_himself

Więc zabieram je ze sobą.
‐ Jest wódka, sprawdzę jeszcze magazyn. ‐ Jak powiedział tak zrobił.