Warszawa
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
Na pewno nie w linii prostej, bo po budynkach chodzić nie umiesz, a i przebijanie się siłą przez ściany odpada, do tego musiałeś gęsto kluczyć, aby nie wpaść na Zombie… Tak czy inaczej, trafiłeś pod aptekę.
Zohan:
Znalazłeś sporo rzeczy, szkoda tylko, że nieprzydatnych. Mogłeś liczyć co najwyżej na dwie puszki coli, paczkę paluszków rybnych (zły znak) i aspirynę. -
-
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
//To było nawiązanie do starego PBF’a w podobnych klimatach, w których zrobiłem postać, znalazła ona paczkę paluszków rybnych, a później zginęła. Moja druga postać też je znalazła i zacząłem odbierać to jako omen śmierci.//
Udało się, ale wychodzi na to, że nie strzelają do Ciebie ani okolic supermarketu, a i Zombie nie zdążyły się tu jeszcze wedrzeć.
Killer:
Zagrożeń brak. Nie było tego wiele, ćwierć litra spirytusu salicylowego, paczka aspiryny, lek na biegunkę, syrop na kaszel i elektrolity oraz witaminy w tabletkach musujących. -
-
-
Kuba1001
Killer:
Haczyk jest teki, że “tamte rzeczy” to właśnie łup z przeszukania całej apteki. Sądziłeś, że ktoś zostawił Ci je przed wejściem, na dobry start?
Zohan:
Zablokowałeś przejście zbyt szczelnie, ale sądząc po przebijających się do środka łapskach i widocznych przez szczeliny twarzach przynajmniej tuzin, może więcej. -
-
-
Kuba1001
Killer:
Już byłeś przy drzwiach, kiedy zadziałał instynkt samozachowawczy i wróciłeś do budynku na dźwięk silnika samochodu. W sumie dobrze, bo po jakimś czasie pod aptekę zajechał obity blachami, drucianymi siatkami i kolcami van, z którego wysiedli najróżniej ubrani ocaleli, wszyscy uzbrojeni w jakąś broń białą i palną, głównie noże, pałki obite kolcami i metalem, młoty, klucze francuskie i inne oraz siekiery, ewentualnie też rewolwery, pistolety i obrzyny, jeden miał nawet karabinek szturmowy, a drugi strzelbę.
Zohan:
Było zaplecze, ciemne, mroczne, pełne zagrożeń i do tej pory niesprawdzone przez Ciebie. -
-
-