Warszawa
-
-
Kuba1001
Krzysiulka:
Zacznijmy od tego, że wentylacja była tak brudna i ciasna, że nie masz szans na przeciśnięcie się.
Sluzak:
Jakiś pospolity spożywczak.
Bog:
Nie minęła nawet minuta, a już usłyszałaś za sobą kroki, ewidentnie dwóch osób.
Wiewiur:
Pusto. Dosłownie. To pomieszczenie to definicja pustki, nic tam nie ma. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Krzysiulka:
Drzwi, którymi tu wszedł, to całkiem niezła opcja.
Wiewiur:
Nie no, są. Poza tymi, którymi tu wlazłeś, są dwa, jedne na wprost i drugie po Twojej prawej.
Sluzak:
Następny sklep, do którego trafiłeś, niby był otwarty, ale także ogołocony do czysta, a przez to mogłeś co najmniej pobawić się w wyrywanie wspomnianych desek z szafek.
Bog:
‐ Całą broń, jaką położyłaś na ziemi, odkop do nas. -
-
-
-
-
-
-
-
-