Warszawa
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Sluzak: 
 Życie to nie jakiś RPG na najłatwiejszym poziomie trudności, w którym wszystko, czego akurat potrzebujesz, wala Ci się pod nogami.
 Czytaj: Nic takiego nie znalazłeś.
 Bog:
 Zaśnięcie było niemożliwe, nie przy ciągłej obecności Zombie, ich warczeniu, próbach chwycenia Cię, drapania i gryzienia klatki. Cóż, jeśli tyle dożyjesz, to w ciągu dnia lub kilku dni raczej postradasz zmysły. O ile wcześniej się nie zabijesz.
 Krzysiulka:
 Na klatce schodowej gówno znalazła. Dosłownie. Poza nim było tam sporo nieczystości i innych śmieci.
 Wiewiur:
 W magazynku nic takiego nie było.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Krzysiulka: 
 //Autokorekta.//
 Na pierwszym piętrze masz trzy drzwi, każde prowadzi do innego mieszkania.
 Sluzak:
 A w jakimś konkretnym kierunku?
 Bog:
 Nic się nie zmieniło, jedynie Tobie zaczęło coraz bardziej przeszkadzać warczenie Zombie, a dokładniej sama ich obecność, a stąd już krok do szaleństwa.
 Wiewiur:
 W klamkę strzela debil, strzela się w zawiasy.
- 
- 
 Bogkatolicki0 Bogkatolicki0Zaczęła od tysiąca odejmować liczby ( Tak to wygląda : 1000 ‐ 64 = 936 936 ‐ jakaś randomowa liczba, i uwaga takie coś ma potwierdzone działanie naukowe dzięki temu da się nie zwariować, taka metoda była wykorzystywana przy torturach, jak no wyrywano palce to kazywano liczyć i dzięki temu nie wariowali ) 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Sluzak: 
 Tak więc ruszyłeś do centrum.
 Krzysiulka:
 W tym konkretnym wypadku to nie.
 Wiewiur:
 Zmarnowałeś co prawda cztery naboje, ale teraz możesz wkroczyć do środka.
 Bog:
 //No popatrz, człowiek codziennie się czegoś uczy.//
 Może i Zombie tym nie odstraszyłaś, ale jakoś to szło. Problem w tym, że nie wiesz, ile przyjdzie Ci tu spędzić czasu.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 

 
  
 