Madagaskar
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wokół nic ciekawego nie było, podobnie zresztą sprawa miała się z rozmową, ponieważ marynarze nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni i pewnie tylko widok Waszych giwer odstraszał ich na tyle, żeby nie wdawać się z Wami w bójkę. Mimo to, Topielec zdołał ustalić, że za jakąś godzinę otworzą kapitanat portu, a tam łatwo będzie znaleźć zlecenie, bo wielu kapitanów statków handlowych poszukuje najemników do ochrony swoich łajb na krótszych czy dłuższych rejsach przed atakami Piratów i morskich stworzeń. 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Tym razem nie miał jednak na to ochoty i wprost powiedział Ci, a dokładniej szepnął, żeby inni nie słyszeli, że woli, żebyś to Ty teraz rozmawiał. 
 ‐ Ja nie mam za bardzo co opowiadać o swoich doświadczeniach, jak powiem ile, ile moich okrętów zatonęło, to mnie jeszcze wyrzucą za burtę przy najbliższej okazji. ‐ dodał, usilnie wierząc w przesądność mieszkańców. Lub własną.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Mężczyzna, biały, w średnim wieku, z okularami wciąż zsuwającymi się z nosa, siedział przy biurku, od razu zajmując się wypełnianiem i podpisywaniem różnych druczków i papierów, które dostarczył mu jakiś mężczyzna. 
 ‐ Tak? ‐ zapytał, odrywając się na chwilę od swojego zajęcia i przyglądając Ci się. ‐ O co chodzi?
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- A nie wiecie przypadkiem, kim była taka duża grupa, również dobrze wyposażona, i podająca się za najemników, która zawitała do nas dzisiaj główną bramą? Jacyś koledzy z roboty? 
 

