Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Jak mamy sprawdzić, czy żyją, skoro ich tam nie było? Wejść i grzecznie poczekać, aż wrócą, a jeśli nie, to znaczy, że są martwi?
Podrapał się po głowie ‐Dobra jutro sam pójdę
Uznając, że mają wolne, zajęli się rozmowami, grą w karty, spaniem, sprawdzaniem broni i ekwipunku oraz tym podobnymi czynnościami z życia codziennego.
Sam rozkręcił jednego glocka, wyczyścił i skręcił, sprawdził czy działa i powtórzył z drugim
Wszystko sprawne.
Ucieszony poszedł spać
Spałeś całą noc smacznie, budząc się dopiero rankiem.
Codzienna rutyna. Ogarnia się do stanu użytkowego, bierze pistolety i idzie pod “okno”
Dzień jak co dzień: Wszystko się udało, a za oknem cisza i spokój.
Nikogo nie ma?
Chyba na to wychodzi.
Albo gdzieś wyemigrowali albo coś im się stało… Meh, nie jego problem Wraca i czeka aż się reszta obudzi i przy okazji je śniadanie
Skończyłeś chwilę przed tym, jak wszyscy niemrawo zwlekli się ze swoich posłań.
‐Beta najwyraźniej gdzieś spie**oliła. To co mamy robić teraz? Czas na protest?
‐ Protest? ‐ zagadnął z zainteresowaniem jeden z żołnierzy, ciekaw co to znowu masz na myśli.
‐Przeciw muzłumanom w Ziemi Świętej.
‐ To raczej nie jest priorytet lokalnych władz ani nikogo innego. ‐ zauważył kolejny.
‐Ale nasz już tak, deklu! Po to tu przyjechaliśmy!
Nie miał ochoty się o to wykłócać, więc wbił spojrzenie w buty i zamilknął.
‐To co? Tak jak przed pandemią? Pod Sejm i wrzeszczeć wniebogłosy aż nas spacyfikują?