Kanada
-
To w większości dziewicze państwo stało się po apokalipsie jeszcze bardziej dziewicze. Stało się tak, ponieważ wielu ludzi przezornie uciekło na pobliską Grenlandię i kraj powoli się wyludnił. Zostali tylko nieliczni mieszkańcy, Zombie i Dzicz. No właśnie, Dzicz. Ta organizacja ma tu swoją bazę główną, czyli tak zwany Gród. Ukryty jest on gdzieś pośród niedostępnych puszcz, niewielu jednak wie, gdzie dokładnie.
Większość miast i wsi to głównie ruiny, zamieszkane przeważnie przez Zombie lub Bandytów, choć działają tu inne frakcje. Nawet natura upomina się o swoje, a więc rośliny i zwierzęta zaczęły masowo zasiedlać okolice, nie wyłączając dawnych siedzib ludzkich.
Armia Światowa nie zapuszcza się tu wcale, a Z‐Com rzadko, gdyż eliminacją Zombie zajmuje się tu Dzicz. Warto dodać, że nader skutecznie. -
Abbei_The_Toy_Maker
Roxi zajmowała się podejrzaną w jakimś filmie czynnością ‐ medytacją. W jej przypadku oznaczało to siedzenie po turecku przy nie do końca zgaszonym ognisku. Rico leżał nie daleko niej, bacznie się rozglądając. Powoli nastawał ranek, dziewczyna nie śpi już od godziny i trwa w bezmyślnej pustce, sądząc, że w ten sposób oszczędza energię. Ostatecznie wstała i przyciągnęła się.
‐ Do dupy z tym wszystkim, Rico. -
-
Abbei_The_Toy_Maker
Podrapała go za uchem i zastanowila się, dokąd jest sens iść. Rozejrzała się po budynkach, nie odnajadując jednak tego, który w mylslach byłby tym, do którego czuła chęć iść.
‐ Jak myslisz, Rico, dokąd zmierzamy w tym wygwizdowie?
Strzeliła kostkami w dłoniach. Czy w okolicy stało coś ciekawego? -
-
Abbei_The_Toy_Maker
//kurde, przez cały czas wyobrażałam ją sobie w mieście, ale o tym nie wspomniałam >_>
Udala się więc do miasta. Nie ufała ludziom, więc może to bardzo dobrze, że nie za wiele ich spotka? Cmoknęła na Rico, by szedł za nią. Cóż innego miała zrobić, teraz powinna się zacząć zabawa. Bądź co bądź, Roxi bawiło wszystko, co nie było bezczynnością.
-
-
-
-
-
-
Abbei_The_Toy_Maker
Cieszył ją ten widok. Już od dzieciństwa uwielbiała, gdy innym niszczaly rzeczy. Szczególnie takie, o których ona sama mogła tylko śnić. Spełniła swą małą zachciankę i poszła dalej.
‐ Rico, Rico… ‐ westchnęła pod nosem.
Kopnęła pierwszy napatoczony mały kamyk i obejrzala się, czy jej rozmówca nadal jest w pobliżu. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Na imię mi Marcus. Chociaż kogo to obchodzi? I tak zaraz zginę. Przetrwałem w tym piekle dość długo, ale nawet mi skończyły się pokłady szczęścia. W końcu któryś zdechlak mnie dorwał i ugryzł. Cholera… Wolą palnąć sobie w łeb niż żyć jako takie monstrum. Wobec tego chowam tu wszystko, co mi się już nie przyda, a komuś innemu może uratować życie. Korzystaj z tego mądrze, kimkolwiek jesteś, znalazco. Powodzenia i niech Bóg będzie z Tobą, bo mnie już najwyraźniej opuścił.
Po tych słowach znajdował się jeszcze odręczny podpis owego Marcusa i to było tyle. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-