Kanada
-
Abbei_The_Toy_Maker
Roxi zajmowała się podejrzaną w jakimś filmie czynnością ‐ medytacją. W jej przypadku oznaczało to siedzenie po turecku przy nie do końca zgaszonym ognisku. Rico leżał nie daleko niej, bacznie się rozglądając. Powoli nastawał ranek, dziewczyna nie śpi już od godziny i trwa w bezmyślnej pustce, sądząc, że w ten sposób oszczędza energię. Ostatecznie wstała i przyciągnęła się.
‐ Do dupy z tym wszystkim, Rico. -
-
Abbei_The_Toy_Maker
Podrapała go za uchem i zastanowila się, dokąd jest sens iść. Rozejrzała się po budynkach, nie odnajadując jednak tego, który w mylslach byłby tym, do którego czuła chęć iść.
‐ Jak myslisz, Rico, dokąd zmierzamy w tym wygwizdowie?
Strzeliła kostkami w dłoniach. Czy w okolicy stało coś ciekawego? -
-
Abbei_The_Toy_Maker
//kurde, przez cały czas wyobrażałam ją sobie w mieście, ale o tym nie wspomniałam >_>
Udala się więc do miasta. Nie ufała ludziom, więc może to bardzo dobrze, że nie za wiele ich spotka? Cmoknęła na Rico, by szedł za nią. Cóż innego miała zrobić, teraz powinna się zacząć zabawa. Bądź co bądź, Roxi bawiło wszystko, co nie było bezczynnością.
-
-
-
-
-
-
Abbei_The_Toy_Maker
Cieszył ją ten widok. Już od dzieciństwa uwielbiała, gdy innym niszczaly rzeczy. Szczególnie takie, o których ona sama mogła tylko śnić. Spełniła swą małą zachciankę i poszła dalej.
‐ Rico, Rico… ‐ westchnęła pod nosem.
Kopnęła pierwszy napatoczony mały kamyk i obejrzala się, czy jej rozmówca nadal jest w pobliżu. -
-
-
-
-
-
-
-
-