Czuła się obco w takim miejscu. Wolała, gdy wszystko było prostsze, gdy ludzie nie udawali, że ją lubią. Wciąż czekała na Rico. On był prosty ‐ lubił ją, gdy dawała mu jeść, nie lubił, gdy mu jedzenie zabierała.
Pytanie tylko, czy na pewno? Czy na pewno udawał?
Tymczasem dalsze kontemplacje przerwał Ci powrót psa, niezwykle zadowolonego, najpewniej ze swego dzieła pozostawionego w krzakach.
Poczochrała go po kudłach, od razu pozbywając się negatywnych myśli i wszelkich przemyśleń. Od razu poprawił się jej humor, nie zastanawiała się już nad tymi wszystkimi ludźmi. Jakby ich nie było.
‐ Masz ochotę na aportowanie? ‐ zapytała psa.