Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Więc rzucała mu tę gałąź jeszcze kilkukrotnie, a gdy się jej znudziło, usiadła na ziemi i poczekała, aż pies wróci.
Wrócił, kładąc się obok Ciebie, aby zacząć tak “mądrze patrzeć,” jak to pies.
Zaczęła go drapać za uchem. Wiedziała, że im dłużej to robi, tym później będzie musiała się ruszyć do roboty.
Właściwie to nie miała nic do roboty, więc może spełnić tak cały dzień.
A może się jej tylko zdawało? Odnosiła wrażenie, że należenie do jakiejkolwiek społeczności wymaga wiele pracy, której się nie chce robić.
Jak na razie nikt nie zmusza Cię do wykonania owej pracy, prawdopodobnie Rick robi wszystko sam, a na dodatek nie ma tego za wiele.
Uwaliła się na ziemi i pomyślała, czy Rick i jego banda należą do tych krzywych mord, czy są sami swoi.
Rick na pewno należał do tych dobrych oraz samych swoich, a reszta… cóż, nawet ich nie poznałaś, nie wiesz nic, poza tym, jak każdy z nich ma na imię.
I gówno mnie to obchodzi. Nawet nieszczególnie zwróciła uwagę na te imiona.
Twe rozmyślania zostały przerwane przez strzały gdzieś w oddali, którym odpowiedziały inne.
Przewróciła się na brzuch i widocznie spięła. Nie panikowała, nasłuchiwała skąd to dochodzi.
Gdzieś z centrum, czyli na zachód od Twojej obecnej pozycji.
Wobec tego pomyślała, jak daleko padają strzały.
Ciężko było to określić dokładnie, ale na pewno ze sto, dwieście metrów dalej.
Przemknęła pod ścianę sklepu. Nie miała powodu, żeby włączać się w strzelaninę.
No cóż, skoro nie, to pozostaje liczyć, że strzelanina się nie przybliży.
To raczej nie jest konkurs strzelniczy, wątpliwe, by robili to dla jaj. Pojedynek, naparzanka, czy polowanie? Roxi pomyślała nad tym przez chwilę, po czym gwizdnęła na Rico.
Ten był tuż obok Ciebie, a teraz usiadł na ziemi i zaczął się w Ciebie wpatrywać.
‐ Wysrałeś się, nie? Więc możemy chyba iść do środka.
Nie odpowiedział, ale pewnie oberwanie kulką w łeb też mu się nie uśmiecha.