Owszem, nie usłyszał, bo nawet się nie obudził. Ty po chwili znalazłaś zaś kolejne ślady, tym razem świeższe i prowadzące wgłąb lasu. Niczym nie różniły się od tych z obozu.
Cofnęła się po torbę, z której wyrzuciła część najmniej aktualnoe potrzebnych rzeczy, a następnie zaciskając palce na rączce od siekiery poszła za śladami.
Uśmiechnęła się pod nosem ze swego geniuszu. Postanowiła na razie się nie odzywać, kto wie, może ta ciąża zaszkodziła Świętoszkowi i okaże się być opętany?