‐ Ruszajmy. ‐ rzucił tylko w Twoim kierunku, kiedy członkowie Dziczy opuścili Wasz obóz, a niedoszły ksiądz zaczął zbierać Wasz ekwipunek i całą resztę.
Najwidoczniej nawet Dzicz lubi Twojego pupilka, bo wynurzył się z krzaków z kawałkiem dziczyzny w pysku. Wy zaś wspólnymi siłami zebraliście już wszystko i jesteście gotowi do drogi.
Pies ruszył raźno za Wami, Świętoszek wręcz przeciwnie, bo wydawał Ci się markotny jak nigdy wcześniej.
‐ Nudzi mnie to wszystko. ‐ westchnął wreszcie, ze wzrokiem wbitym sztywno przed siebie. ‐ Wszystko.
‐ Jak myślisz, to kiedyś się skończy? ‐ spytał po jakimś kwadransie takiego milczenia, mając raczej na myśli apokalipsę, a nie drogę wiodącą do kolejnego miasta.