Kanada

[Kubeł1001]

Kuba1001

Jakoś dałaś radę, choć mimo to jesteś konkretnie obładowana. Ale i tak lepsze to niż brak czegokolwiek, nieprawdaż?

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Pewnie i tak za jakiś czas się czegoś pozbędzie.
‐ Rico, nie masz więcej skarbów, co? Możemy iść? ‐ spojrzała na psa.

[Kubeł1001]

Kuba1001

W odpowiedzi zaczął zakopywać dół, którego był bezpośrednim twórcą.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Może wrzucimy tę skorzynię z powrotem?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Aby to zrobić musiałabyś ponownie wykopać dół.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Nie to nie. Możemy już iść? ‐ mówiąc to przeszła krótki kAwałek.

[Kubeł1001]

Kuba1001

A pies natychmiast pobiegł za Tobą.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Tuturutu, dupa zombie z drutu. ‐ z bananem na twarzy szła w tym kierunku, z którgo uprzednio musiała się do Rico cofać.

[Kubeł1001]

Kuba1001

No i idziesz, a żaden Zombie nie przybiegł jak na zawołanie. Ale za to zauważyłaś jakąś ludzką sylwetkę znikającą w jednym z budynków.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ O kurde, to to nie jest bezludne? ‐ obejrzała owy budynek, czy nie jest jakiś wyjątkowy.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zwykły, niski budynek, zapewne jakiś sklep, choć teraz ciężko ustalić jaki dokładnie.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Rico, jak myślisz, iść tam?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Pies w odpowiedzi zaszczekał, usiadł na ziemi i zaczął lizać sobie jaja.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Masz rację, to pewnie taki typ od dupy strony, a takich nie lubimy.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Nie przerywał swojej czynności, a Tobie wypada podjąć decyzję: Iść tam czy zostać?

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Poczekała aż Rico skończy, po czym przeszła obok budynku. Mijając drzwi rzuciła głośno dwa słowa: ‘pie**ol się’.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Jak na razie nie widać reakcji. Na razie.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Poszła więc dalej, z myślą, że faceci mają opóźniony zapłon. Na wrazie wu jaki9eś sto metrów dalej stanęła za wrakiem auta i gapiła się.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Był to dobry pomysł, bowiem akurat po chwili jak schowała się za autem, z budynku wyszło trzech mężczyzn. Wszyscy wyglądali jakby nie myli się i nie golili przez kilka dni lub tygodni. Odziani byli w ubrania sprzed apokalipsy lub ich zamienniki ze skór i futer różnych zwierząt. Jeden uzbrojony był w długą włócznię oraz drewnianą i okutą metalem tarczę, drugi posiadał kołczan pełen strzał i łuk, trzeci zaś miał nóż i siekierę. Cóż, jak na razie wszystko wskazuje na to, że są to przedstawiciele Dziczy.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się. Rozejrzała się za Rico. Oszczędziła sobie komentarzy na temat trzech debili w futerkach.