Naczelny:
Cóż, na dobrą sprawę, możesz uznać, że wszędzie jest las i ogółem szeroko pojęta dzicz.
Abby:
Miałaś wszystko ze sobą, on również, a więc po kilku chwilach ruszyliście w dalszą drogę do… No właśnie… Dokąd?
‐ Nie. Ale ten,myślałam że masz jakiś plan jak tak pogoniłeś.‐ Zachichotała pod nosem. ‐ Ostatni koleś którego pocałowałam wsadził łeb do strumienia ‐ dodała nieco ciszej.
‐ Rico to Rico. Lubimy się, lubimy jeść i spać. Mamy wspólne zainteresowania.
Uniosła dłoń i patrząc w niebo kreśliła wzorek palcem.
‐Sprowadzasz się do psa?