Poza nim był jakiś chudy urzędas w okularkach i wielki kaban z dwoma obrzynami przy pasie oraz dubeltówką na plecach, odziany w skórzaną kurtkę o barwie takiej samej, jak jego okulary przeciwsłoneczne.
‐ Tak się składa, że mamy do zaplanowania pewne przedsięwzięcie i, niestety, lokal, w którym miało się ono odbyć… Cóż, nie nadaje się do użytku. Tak więc pomyślałem, że można przenieść imprezę do Was.
Wchodząc do środka, zaczął wydawać polecenia.
‐ Ty, przygotuj specjalną salę, ty zadbaj o drinki, ty o ochronę, ty o szyby wentylacyjne i inne rzeczy przez które ktoś może się dostać.
//Że też teraz wpadłem, że jestem słaby w zarządzaniu.
//Cóż…//
Wszyscy wskazani przez Ciebie ruszyli, mniej lub bardziej spiesznie, do swoich obowiązków, zabierając ze sobą kogoś do pomocy. Jednakże mimo to, sporo osób pozostało bez przydziału, czemu wypada zaradzić.