Dziwne, że nic jej nie zaatakowało do tego czasu. Cóż, zaczęła poruszać ostrożnie dłońmi i nogami, by wyrwać się z odrętwienia spowodowanego staniem w bezruchu. Później posiliła się suharami, do których zdążyła przywyknąć, oczywiście popijając wodą, by się nie zakrztusić. Następnie ruszyła w kierunku, w którym pamiętała, że powinna być wioska ostrożnym krokiem.

Kazute
Posty
-
Archipelag Sztormu -
Miasto KasussKażdy bywa zdesperowany. Zwłaszcza, gdy wie, że śmierć po niego przychodzi wielkimi krokami, z toporem w dłoniach… Otworzył drzwi, jak nie dało się normalnie, to je po prostu wyważył. Ewentualnie ponownie spróbował wyrąbać, a raczej nie będą już stawiały takiego oporu jak tamte do sali tronowej.
-
Karczma "U Carsona"- Postać, o której wspomniałam. Podróżnik, Maren i jego historia. Wszystko, co z nim związane - spoglądała na niego spokojnym wzrokiem w oczekiwaniu na odpowiedź, która albo ją zadowoli albo urazi.
-
Archipelag SztormuPozostaje jej częściowa improwizacja z tym wszystkim. Jeśli zginie, to trudno. Taki żywot najemnika, od zawsze wiedziała, że nie zginie ze starości, a prawie na pewno w walce. Poza tym, zgładzenie jej niewiele pomoże widzowi, bo skoro kapitan chcę tę wyspę, to ją sobie weźmie, nawet gdyby miał wybić całe plemienie. Wciąż regenerowała swoje siły, starając się wtapiać się w ciemne tło nocy. Postoi tak długo, dopóki nic jej nie przerwie lub nie poczuje, że energia magiczna jest znowu pełna.
-
Miasto KasussSzybko pobiegł za nimi dzierżąc topór. Może te Elfiki doprowadzą go oraz jego tymczasowych towarzyszy do ich siedliska, gdzie się próbują ukryć. Nim ruszył machnął również ręką do reszty kompanii w wiadomym celu.
-
Karczma "U Carsona"On rzeczywiście mógł coś wiedzieć, tego była pewna. Aczkolwiek chyba powinienen się domyślić, że z wiadomych przyczyn wolała nie wymieniać tak zwanego Czarnego Maga, nawet jeśli była w karczmie wśród prostych kupców, podróżnych oraz pracowników? Tak pieczołowicie strzeżona tajemnica nie powinna wyjść na światło dzienne nawet jako karczemna opowiastka.
- Zaczekaj chwilę - powiedziała, wykonując odpowiedni gest dłonią. - Wyglądasz, jakbyś wiedział coś, czego ja nie wiem, a prawdopodobnie powinnam. Możesz o tym opowiedzieć? -
Karczma "U Carsona"W jakim celu? Nie była pewna, czy może rozpowiadać prawdziwy powód, jakim był głód wiedzy i jednoczesne zaniepokojenie osobą Czarnego Maga, wymazanego z historii tysiąclecia temu. Nie wiedziała nawet, czy Gorthrog wyjawił również swojemu uczniowi prawdę o zapomnianej legendzie, w co jednak wątpiła. Postanowiła zachować prawdziwy powód dla siebie, opowiadając zamiast tego półprawdziwą wersję wydarzeń wymyśloną już wcześniej.
- Miejscem docelowym jest Axer, a powodem, dla którego się tam wybieram są moje… omamy. Dostałam ich podczas podróży do Mrocznej Puszczy, zawsze, gdy sama pilnowałam warty pojawiała się zakapturzona postać w czerni. Mówiła do mnie, że z moją pomocą uwolnię go od klątwy. Pojawił się tylko dwa, trzy razy, od powrotu z misji nie widziałam ani nie słyszałam go. Jestem tym zaniepokojona, a o dziwo zbiory gildyjnej biblioteki nie wystarczają, by wyjaśnić jego słowa. Postanowiłam powołać się na imię mistrza Gorthroga, na co mi pozwolił i z oficjalnym pismem przeszukać skarbnice wiedzy innych państw. -
Archipelag SztormuJuż jako tako plan działania zaczął jej się powoli rysować. A jeśli zamieniłaby się w pył, to trzymając się przy samej ziemi w malutkich kawałeczkach nie wzbudzałaby mocnych podejrzeń? Mogliby ją pomylić za szczura lub jego tutejszego odpowiednika? Musi o swoich zdolnościach mocno pomyśleć.
-
Miasto Kasuss- Spierdalać, kurwa! - krzyknął do nich i sam z wrażenia oraz instynktu się cofnął, by przypadkiem też nie oberwać regałem. Miał nadzieję, że człowiek i Khargul wyjdą z tego cało, co najwyżej z drobnymi rankami, o pozostałą dwójkę się nie martwił. A dokładniej mówiąc miał ich głęboko w swojej jędrnej krasnoludzkiej dupie.
-
Archipelag SztormuZaklnęła soczyście w myślach obrażając samą siebie. Mogła się nie bawić w podchody tylko od razu się zakraść i zabić. Już nigdy więcej nie ulegnie ciekawości względem tubylców. Wracając do obmyślania planu działania… Poczeka, aż energia magiczna jej się zregeneruje na tyle, żeby mogła dłużej się utrzymywać w postaci pyłu niż gdyby zaczęła teraz. Tak, postanowi się klasycznie zakraść, jak to robiła wiele razy, wyczekując okazji. Spodziewała się jednak, że wódz nie pozostanie bez ochrony, acz na pewno nie byłby zakryty wszystkimi wojami. Wojownicy nie mieli na sobie żadnej ochrony typu prowizoryczna kolczuga czy pancerz, prawda? Mogłaby ich jakoś zajść od tyłu i poderżnąć gardło, gdyby stali na warcie przed namiotem?
-
Karczma "U Carsona"Klątwa Nieśmierci? Później się zapyta o szczegóły tej nazwy, teraz wypadałoby się samej przedstawić nowemu towarzyszowi. Zajęła więc miejsce przy stole i podobnie jak Baku-Sem ściągnęła z głowy kaptur odsłaniając tym samym swoje długie, białe włosy spięte w wysokiego kucyka.
- Miło mi Cię poznać, nowy towarzyszu. Na imię mi Limanniel, jestem członkinią Gildii Magów, nie jestem już uczennicą od wielu lat, jednak nie jestem też nikim szczególnym w tej legendarnej organizacji. Ostatnio jednak zostałam wybrana do grupy Magów, Inkwizytorów i Paladynów mających za zadanie sprawdzić, czy Kapłani Pustki rzeczywiście powrócili, a w razie złego scenariusza ich zgładzić. Jak widać wróciłam żywa z tej wyprawy, a wszyscy drowski kapłani oraz przywołane przezeń demony nie żyją. Cała historia. Wspomnę tylko, że moją specjalizacją jest Magia Grawitacji oraz nie jestem najgorsza w fechtunku. Ostatnio zaczęłam także uczyć się Magii Pyłu, lecz na razie jedyne co mogę to zmienić swoją dłoń w chmurkę- opowiedziała, niezbyt głośno, by nie zwracać na siebie uwagi. -
Miasto KasussMaszyny oblężnicze nie interesowały go zbytnio. Magia już była ździebko ciekawsza, a w sumie kontynuacja nauki Magii Śmierci by mu się przydała… choć o wmieszaniu się wśród Paladynów lub Inkwizytorów Światła może zapomnieć, cholery są przewrażliwione na punkcie czegoś, co nazywają Magią Ciemności. Wertował wzrokiem dalej w poszukiwaniu czegoś o Magii Śmierci lub czegoś ciekawszego, co przykuje jego uwagę na stałe.
-
Karczma "U Carsona"//Nebein? A ten uczniak nie nazywał się Amaris? //
Czerń. Ten kolor nie sprawiał przyjemnego pierwszego wrażenia. Ale cóż, pozory mogą mylić, więc odsunęła te myśli na bok i również podeszła do mężczyzny.
- Witaj, to Ty jesteś naszym przewodnikiem? - przywitała się i spoglądała na niego spod błękitnego kaptura. -
Archipelag SztormuTo dowodzi, że Rączy Orzeł jest sprytniejszy niż się spodziewała po prymitywnych dzikusach z dżungli pełnej potworków. Zresztą, kapitana też pewnie by to zaskoczyło. Teraz musiała się zastanowić, co zrobić dalej: przeczekać do świtu, by wtedy spróbować zaatakować znowu wodza? Tak by chyba było dobrze. Chyba…
-
Archipelag SztormuTo dowodzi, że Rączy Orzeł jest sprytniejszy niż się spodziewała po prymitywnych dzikusach z dżungli pełnej potworków. Zresztą, kapitana też pewnie by to zaskoczyło. Teraz musiała się zastanowić, co zrobić dalej: przeczekać do świtu, by wtedy spróbować zaatakować znowu wodza? Tak by chyba było dobrze. Chyba…
-
Miasto KasussSam Emit nie był prostym najemnikiem. On mógł być kimkolwiek zapragnął tak długo, jak może przybierać różne postaci oraz oszukiwać ludzi. Czasami w bibliotekach znajdują się fajne rzeczy, a fajne rzeczy mogą być przydatne. Przechadzał się pomiędzy półkami niby od niechcenia, w rzeczywistości wędrując wzrokiem tytuły książek w poszukiwaniu czegoś niwprzeciętnego, typu nauka magii, konstruowanie broni itd.
-
Archipelag SztormuZmaterializowała się, by rzeczywiście trochę odetchnąć i zaoszczędzić nieco energii magicznej na ucieczkę lub dalszą zasłonę dymną w razie realnego zagrożenia. Wyciągnęła bukłak z wodą pitną, w którą została zaopatrzona na okręcie i pociągnęła kilka łyków w miarę cicho. Jedyne, co jej pozostało to zachowywać się cicho, wtapiać w tło i być czujną, by nie dać się zajść od tyłu.
-
Miasto Kasuss- Chodźmy z nimi, we trójkę mogą tak średnio sobie poradzić jak coś grubego będzie - machnął ręką i ruszył w ich kierunku, upewniając się tylko z pomocą magii, czy człowiek serio nie pamięta jego twarzy.
-
Siedziba Gildii MagówKiwnęła głową i nim obciążyła swojego wierzchowca jej bagażem, sprawdziła, czy księga o Czarnym Magu aby na pewno jest w torbie, przykryta płótnem. Po tym chyba po raz tysięcznym upewnieniu się również dosiadła konia oraz ruszyła ze swym towarzyszem w podróż. Orzeł jak chciał, mógł zostać, w końcu “był wolnym ptakiem”.
-
Archipelag SztormuZajebiście. No kurwa w chuj. Jedyne, co pozostało to przetrwać te dwa dni na wyspie, w międzyczasie próbując jeszcze zabić wodza. Acz obawiała się, że bez masowego mordu tubylców się nie obędzie. Rozejrzała się, czy lokalnej fauny nie ma w pobliżu. Ani wojów wodza.