Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Było tam wolne miejsce, a po chwili karczmarz przyniósł Ci jeszcze gorące żeberka z miodem i zimne piwo.
FD_God:
Wszyscy są na pokładzie, powoli zachodzi Słońce, a kapitan zaczyna wydawać rozkazy:
‐ Jest wiatr! Postawić żagle! I do wioseł. Dajcie też kogoś na bocianie gniazdo! Żwawo, żwawo. -
-
-
FD_God
‐Biorę bocianie gniazdo!‐ Powiedział głośniej tak by wszyscy usłyszeli, po czym nieco przykucnął, a otaczać go zaczęła szkarłatna poświata, po chwili zaraz skoczył na tyle wysoko by zwyczajnie złapać się jednej z lin odbiegających od bocianiego gniazda, a stamtąd już w przeciągu sekund wejść do bocianiego gniazda.
-
-
Kuba1001
Vader:
W pokoju było małe okno, spore łóżko, stolik, krzesło i szafka. Dostałeś też świecznik z trzema świecami.
FD_God:
Niektórzy marynarze byli zdziwieni Twoim popisem, ale szybko wrócili do pracy. Wiatr dął w żagle nadając statkowi prędkości. Dodatkowy napęd zapewniały cztery rzędy wioseł, które obsługiwali marynarze pod pokładem. Szybko oddalaliście się od lądu i po chwili byliście na pełnym morzu. Widać było tylko zarys Gilgasz i Verden.