Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Ni, bo ty admin .‐.// Barnaba wyszeptał do jegomościa: ‐To jak, wyruszysz ze mną?
‐A ile mi oferujesz chłopcze?
‐Mogę ci dać około 200 sztuk złota.
‐Idź zarobić, nie będę ryzykował życia na tej wyprawie, skoro tylko ty widzisz tam swój cel.
//Bru albo Bożydar cię zabiję .‐.// ‐Jak chcesz…
//Powodzenia///
Vader: ‐ To może ten? Kasztanowy, wytrzymały, silny i uniesie sporo bagażu. Dark Lord: //Co z tego, że są oddaleni o setki kilometrów i zginą zanim wejdą do miasta. Na pewno się uda!//
//Ja nie piszę że teraz .‐.//
//Ciekawe kiedy.//
//Później.//
‐Podoba mi się, ma jakoś na imię?
‐ Anubel. A więc bierze go pan czy nie? Sprzedam tanio. Za jakieś… 250 sztuk złota.
Wyjął 300 sztuk złota. ‐Proszę, dla pani.
Vader: ‐ Podać resztę? ‐ zapytała sięgając do sakiewki.
‐Nie, nie trzeba.
Vader: ‐ W takim razie jest pana. Niech pan o niego dba. To dobre zwierze.
‐Dobrze, z pewnością będę o niego dbał. Choć Anubel. Wyszedł ze sklepu, udał się tam, gdzie można kupić zbroję.
Vader: Zbroję, tak jak broń, można było kupić w kuźni położnej niedaleko.
Poszedł do niej.
Był tam kowal zajadający sporą kiełbasę, a także piec, kowadło, młoty, wiaderko z wodą i od cholery broni i zbroi.